sobota, 19 grudnia 2015

W drodze do naturalnej równowagi

    Widać gołym okiem, że system wewnętrznej okupacji, który niemal nieprzerwanie od prawie trzystu lat z większym lub mniejszym powodzeniem funkcjonuje w naszym kraju, ma w tej chwili poważny problem. Nasi tradycyjni „przyjaciele i partnerzy” czyli Rosja i Niemcy zajęci są właśnie poważniejszymi sprawami. Jedni walczą nie tylko z problemem fali wyznawców proroka zalewających ich kraj, ale także z ideologią politycznej poprawność krępującą wszelkie kroki związane ze zmianą opłakanej sytuacji w jakiej się znaleźli. Drudzy z kolei walczą o resztki swej geopolitycznej podmiotowości i ścigają się z trawiącym kraj kryzysem. Zbyt nagłe zbliżenie obu potęg wywołało konieczność zmiany polityki amerykańskiej, czego pośrednim skutkiem jest dojście do władzy w Polsce PiS. Mamy więc sytuację, w której przez jakiś czas nie jest możliwe „wprowadzenie porządku w Warszawie”. Słowa te wypowiedziane przez francuskiego dyplomatę po upadku Powstania Listopadowego stały się swojego rodzaju symbolem preferowanego przez niektóre potęgi naszego stanu podległości, w którym nasza pracowitość i skłonność do bogacenia mają być zawsze krępowane, a nasz potencjał niewykorzystany. Dlatego jeśli właściwie uda się wykorzystać ten krótki czas mamy olbrzymią szansę nie tylko na wybicie się na pełną niepodległość, ale także stania się integratorem innych krajów z naszego zakątka świata. Równowaga geopolityczna bowiem wymaga, aby w naszej części Europy istniała taka siła. Przez setki lat była nią Rzeczpospolita, a wcześniej Unia Polsko – Węgierska. Potem tę rolę przejęły Austro – Węgry. Próżnia jaka powstała po zimnej wojnie i realna pacyfikacja przez niemiecką politykę wszelkich zalążków federalizmu (wojna w Jugosławii i rozpad Czechosłowacji) w naszej części świata wymaga wypełnienia. I nie jest to kwestia woli jednej czy drugiej osoby lub partii lecz kwestia naturalnego porządku, optymalnego stanu ustabilizowania. 
    Ale nasi „przyjaciele i partnerzy” z lewa i prawa nie zamierzają się poddawać. Najtaniej i najefektywniej jest dokonać obalenia rodzącego się porządku poprzez działania propagandowo dywersyjne oraz przez jurgiel. Oto nagle na scenie politycznej pojawiają się dziwne nie wiadomo przez kogo finansowane efemerydy wspierane przez wszystkie media. Nowe twory lansowane są na jedynie słuszną opozycję, gdyż PO jest już zgraną kartą. Być może z częścią elektoratu łączy ich ta magiczna więź jaka łączy więźnia i strażnika oraz terrorystę i porwanego dla okupu? Być może nowy rodzaj syndromu helsińskiego opera się na silnej interpersonalnej więzi lichwiarzy i dłużników? Na razie mamy do czynienia z pokazaniem Nowoczesnej jako stabilnej opoki antypisowskiej, do której mogą zacumować wszelkiej maści rozbitkowie, gdy za jakiś rok przyjdzie czas naturalnego zmęczenia rządami PiSu wśród części wyborców, Petru a właściwie jego mocodawcy przejdą do kolejnego etapu. Będzie on pokazywany jako mąż opatrznościowy i jedyna logiczna alternatywa. Wtedy to co w tej chwili durne, spontaniczne i klecone naprędce czyli (Nowoczesna i KODy) przestanie być rozpaczliwe i żałosne. Zacznie się destabilizacja. Medialne zamieszanie nie ma oczywiście nic wspólnego z realnością. Pamiętajmy jednak, że rządy PiS i geopolityczna jagiellońsko - austro-węgierska równowaga potrzebna jest jako instrument amerykanom do innej rozgrywki. Oczywiście nasi przyjaciele z lewa i prawa mają tego pełną świadomość, dlatego nie posuną się do działań bezpośrednich, co znacząco utrudnia im zadanie, a nam tworzy bezprecedensową przestrzeń do działania wreszcie na rzecz własnej racji stanu.
    Wojna toczy się zawsze i tylko czasami przyjmuje formę energetyczną. Na razie, jeśli czegoś nie spaprzemy, jesteśmy na uprzywilejowanych pozycjach. Zobaczymy jak długo. Ale trzeba działać szybko i niezależnie od tego co głoszą jurgielnicy, wszelka gawiedź i zmanipulowani nieszczęśnicy.

1 komentarz:

Jak masz ochotę to skomentuj