piątek, 23 sierpnia 2013

Trudne pytania

Wczoraj moja koleżanka podzieliła się ze mną swoją obserwacją. Stwierdziła, że ludzie znowu rozmawiają. Sklepach, na przystankach, ulicach. Z anonimowego tłumu znów wyłaniają się osoby, które dyskutują o sprawach publicznych i są ciekawe, co myślą inni, nieznajomi. Sam staję się niekiedy uczestnikiem takich dyskusji i być może dlatego nie zauważyłem, że to tendencja powszechna. Wszak zawsze najciemniej pod latarnią. Oznacza to po pierwsze, że z naszą wspólnotą nie jest aż tak źle, jak wielu sądzi. Ale jest w tym coś jeszcze. Być może żyjemy w chwili, przypominającej przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy w ludzi wstąpił duch nadziei na zmianę. Obudził on wydawało się dawno zabitą, a tak naprawdę tylko uśpioną potrzebę zbiorowego życia i chęć do zmian.
Być może jest tak, że pewna grupa obywateli przestała łykać medialne kity serwowane im przez prorządową propagandę? Nastąpiło to po zderzeniu z rzeczywistością – tak zresztą jak w okresie poprzedzający solidarnościowy festiwal. Ludzie rozpaczliwe szukają wytłumaczenia tego co się dzieje. A ponieważ ich najbliżsi albo się jeszcze nie obudzili, albo nie potrafią znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania, wielu poszukuje wytłumaczenia u obcych, wcale nie obawiając się związanego z tym obciachu. Potrzeba wymiany myśli jest silniejsza. Jak opisać ten świat, jak prosto wytłumaczyć geopolityczne i ekonomiczne procesy współczesności, które mają tak bardzo istotny wpływ na to co dzieje się w naszym kraju. Dlaczego nie ma pracy, dlaczego triumfuje bieda, dlaczego władza nic nie może, skąd bierze się dług publiczny? Dlaczego politycy kłamią? Dlaczego czynią to samo media? Czym jest polityczna poprawność? Dlaczego po obaleniu komunizmu, to co nas otacza jest do niego tak bardzo podobne? Gdzie się podziała gospodarcza koniunktura? Dlaczego zwalcza się Kościół?  Jak wytłumaczyć, że popularny aparat pojęciowy i wykreowany sztucznie podział na lewicę i prawicę nie opisuje rzeczywistości? Wreszcie dlaczego bankrutuje ZUS, a emerytury stają coraz bardzie upadlające? Odpowiedź na te i nie tylko te pytani wymaga masowego przekazu, wymaga debaty. Nie każdy ma Internet, nie każdy czyta prasę, ale każdy robi zakupy i widzi co się dzieje.
Teraz ja postawię trudne pytanie. Czy w obliczu totalnego zaprzeczenia prawdzie i politycznego figuranctwa naszych elit, stoimy przed wybuchem niezadowolenia społecznego, a być może wojny domowej? Niestety wiele wskazuje na to, że będzie to kolejny etap, gdyż medialny środek usypiający przestaje na ludzi już najwyraźniej działać. Władza w tej chwili wydaje się piętnować jedyne struktury społeczne, które są zdolne takim buntem pokierować. Dlatego nagle walka z kibicami czy szalone propozycje utworzenia dla niech specjalnych obozów zaczynają być dla wadzuchy priorytetem. Być może wadzuchna przygotowuje także „elity  zastępcze” mające na wszelki wypadek podjąć próbę pokierowania wyłaniającą się nowa jakością? Być może jak twierdzi Grzegorz Braun czeka nas za chwilę kolejna odsłona Okrągłego Stołu, gdzie część „układnych oszołomów” dokooptuje do rządzącej ekipy i obwieści powstanie nowej, pewnie już V Rzeczpospolitej?  Po ostatnich wypowiedziach premiera dotyczących kontroli nad prokuraturą wskazujących na to, że nie wie tak naprawdę jakie ma on uprawienia, ujawnia się jeszcze jedna niepokojąca hipoteza. Ktoś prowadzi jednak realną politykę, lecz tym kimś nie jest on. Czy tak jest? To kolejne trudne pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj