Wstęp
Gdy w 1983 roku Richard Stallman opublikował Manifest GNU stanowiący fundament rozwoju wolnego oprogramowania wielu jego znajomych i przyjaciół pukało się w głowy. Od tego czasu minęło ponad ćwierć wieku. Dzięki Stallmanowi powstał za osiem lat najsłynniejszy produkt oparty na systemie wolnego oprogramowania – Linux. Niby nic, ale dziś 80 % serwerów na świecie pracuje na tym bezpłatnym, wolnym i niezawodnym systemie. Dlatego między innymi Internet jest wolny i nikt nie może nad nim zapanować. Nawet system Drupal na którym działają Niepoprawni też jest wolnym oprogramowaniem. Model tego typu wolnej twórczości rozszerzył się na inne dziedziny życia. Dzięki niemu możliwe są takie inicjatywy jak jamendo.com, gdzie artyści umieszczają swą muzykę rezygnując z części praw do nich. Dzięki temu można w np. lokalach gastronomicznych puszczać wolną muzykę nie płacąc ZAIKS'u. Tak jest to możliwe, a ludzie po prostu o tym nie wiedzą i myślą że za każdą muzykę trzeba płacić. Artystów tych nie ma w komercyjnych stacjach. Powstał dzięki temu inny model biznesu skutecznie omijającego korporacyjne meandry praw autorskich i patentów. Dlaczego o tym piszę? Ludzie przyzwyczaili się po prostu, że tak musi być i że wszystko musi kosztować. Piszę też o tym dlatego, że istnieje pewna analogia między sytuacją na rynku oprogramowania w latach 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku a sytuacją na rynku mediów we współczesnej Polsce.
Analiza sytuacji
Media zawsze były szczególnym obszarem zainteresowania władzy. W tej chwili istniejące media w Polsce są pod ścisłą kontrolną obcego kapitału lub tzw. publiczne – (obecnie likwidowane) pod kontrolą zmieniających się mafii politycznych. Na początku lat 90-tych jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać prywatne małe i większe rozgłośnie. Olbrzymia większość z nich nie wytrzymała konkurencji z powodu polityki kolejnych rządów wprowadzających coraz to większe opłaty koncesyjne. W końcu cały interes stał się nieopłacalny. Nie oznacza to, że nie ma takiej potrzeby komunikowania. Od tamtego czasu straciliśmy kontrolę nad wymianą informacji i idei na lokalnym poziomie i mamy odebrany głos w mediach. A przekaz jest jednokierunkowy. Na obecnym poziomie rozwoju internetu, nie dociera on do wszystkich i wszędzie.
Istota pomysłu
Nie jest ważne jakie masz poglądy. Nowe idee i pomysły powstają tylko wtedy gdy ludzie się nimi wymieniają. Pewne jest to, że potrzebujemy możliwości medialnej wypowiedzi. Bo tylko przy dwukierunkowym przekazie będą ukuwane poglądy, wymiennie myśli i ocena rzeczywistości. Nie możemy pozwolić na dalszą manipulację. Rozmawiajmy.
Co należy zrobić na początek?
- Rozpropagować idę
- Niezbędne jest przygotowanie projektu ustawy o rozgłośniach obywatelskich stanowiącej fundament tego nowego medium
- Niech politycy wszystkich sił politycznych określą się. To będzie ich najlepszy sprawdzian. Niech wypowie się Urząd Komunikacji Elektronicznej co o tym myśli.
Istota radia obywatelskiego – jak to sobie wyobrażam?
- Urząd Komunikacji Elektronicznej przydzielałby koncesję na stosowne częstotliwości w lokalnym paśmie na wniosek organizacji pozarządowych za symboliczną opłatą. To one przede wszystkim prowadziłyby tego rodzaju rozgłośnie.
- Obszarem działalności danej rozgłośni obywatelskiej będzie powiat i to starosta sprawowałby formalny administracyjny nadzór nad tego rodzaju stacjami.
- Stacji na terenie powiatu mogłaby działać nieograniczona liczba w zależności od ilości miejsca w eterze.
- Wolne radio nie zakłócałoby rynku przez swój niekomercyjny charakter. Dochody z prowadzenia działalności (z reklam) mogłyby być przeznaczane wyłącznie na pokrycie kosztów funkcjonowania rozgłośni. Emisja reklam byłaby możliwa ale tylko dla lokalnych przedsiębiorstw zarejestrowanych na terenie działalności rozgłośni. Wzmocniłoby to pozycję konkrecyjną lokalnych firm w stosunku do wielkich korporacji niwelując często nie do przekraczanie dla tego rodzaju podmiotów barierę wejścia na rynek. To z kolei pociągnęłoby za sobą rozwój rynku pracy.
Co daje takie radio?
- Rozgłośnie obywatelskie stanowiłyby doskonały instrument dla renesansu idei społeczności lokalnej dając możliwość samorealizacji dla wszelkich form aktywności arystotelicznej naukowej i społecznej.
- Jesteśmy społeczeństwem zatomizowanym. Nie wiemy kto mieszka koło nas, nie wiemy kim jest nasz sąsiad i czy nie potrzebują pomocy, nie wiemy też czym się interesuje. Upodmiotowienie tego typu pozwoli także patrzeć władzy lokalnej i centralnej na ręce.
- Każdy będzie miał antenę dla siebie. Rozgłośnie tego typu byłby tubą informacyjną i miejscem kreacji inicjatyw lokalnych. W końcu dzięki nim istniałaby możliwość swobodnej wymiany myśli i poglądów.
Dlaczego radio?
Z powodu niskich kosztów i powszechnej dostępności odbiorników.
Jeśli nie podziała formalna strona realizacji przedsięwzięcia. Będzie potrzebne referendum w tej sprawie. W końcu to my jesteśmy suwerenem. Czasami należy o tym przypomnieć.
Nie rozmieniajmy się na drobne zwłaszcza w obecnej sytuacji. Zróbmy wspólnie jedną inicjatywę. Odzyskajmy media dla siebie i przyszłych pokoleń. Zacznijmy od radia.
Opublikowałem to przedwczoraj na niepoprawnych. Uznałem że powinno być i tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj