niedziela, 20 marca 2022

Wykład prof. Łukasza Turskiego sprzed ośmiu lat, który dziś brzmi jak proroctwo

Dziś na pytanie postawione w tytule wykładu można odpowiedzieć twierdząco. Tak, wolność Joulami się mierzy.

sobota, 19 marca 2022

Teatr wielkich geszeftów

"Plato's cave" by Ella Baron
Gdy jedziemy samochodem i docieramy do przejazdu kolejowego bez zapór widzimy znak drogowy przedstawiający parową lokomotywę z buchającym z komina dymem. Wszyscy kierowcy doskonale wiedzą co oznacza ten znak. Problem w tym, że od być może dwudziestu lat poza specjalnymi muzealnymi pokazami nikt nie widział na torach takiego pojazdu. Symbol pozostał choć za chwilę dla młodych kierowców pozostanie być może całkowitą abstrakcją. Nauczyliśmy się żyć w świecie wyobrażonym i porządkować docierające do nas fakty i dane. Te niepasujące do schematów często ignorujemy. Z jednej strony to pozytywne zjawisko bo kształtuje dialog i kulturę. Z drugiej zaś, nadmierne przyzwyczajenie do całej mozaiki znaczeń sprawia, że stajemy się mało odporni na nagłe i nieoczekiwane zmiany, zatracamy elastyczności i umiejętność dostosowania do nowych warunków nie potrafiąc wykreować nowych kategorii pojęciowych opisujących nową rzeczywistość.

Stare powiedzenie głosi, że generałowie doskonale wiedzą, jak wygrać ostatnią wojnę, co nie jest cechą tylko ostatnich wieków. Legenda głosi, że gdy Aleksander Wielki przygotowywał się do bitwy z Persami nakazał rzemieślnikom przygotowującym łuki wykonać nieco cieńsze cięciwy oraz węższe od standardowych rowki w strzałach, w które wchodzi cięciwa przed wystrzałem. Trzeba wiedzieć, że sprostanie temu kaprysowi nie było łatwe, gdyż konstrukcja strzały ani łuku nie była nigdy rzeczą prostą, ale rzemieślnicy podjęli wyzwanie. Zadawali sobie pewnie tylko pytanie: po co? Ale nie oni byli od myślenia. W każdym razie nowe łuki macedońskich łuczników strzelały równie dobrze jaki i te stare. Doszło do bitwy, którą zwykle rozpoczynała łucznicza kanonada. Po wystrzeleniu całego zapasu strzał, łucznicy zbierali te wystrzelone przez wroga aby kontynuować ostrzał nieprzyjaciela tym razem wystrzelonymi przez niego wcześniej pociskami. Wtedy dopiero okazało się, że rozkaz Aleksandra nie był wcale kaprysem. Persy łucznicy z przerażeniem odkryli, że ich cięciwy nie mieszczą się w wąskich rowkach strzał wroga. Za to Macedończycy mogli bez problemu strzelać ze strzał Persów pustosząc ich bezbronne szeregi i to ich własnymi pociskami.

„Wojna jest dla państwa sprawą najwyższej wagi, sprawą życia lub śmierci, drogą wiodącą do przetrwania lub upadku. Dlatego też należy poświęcić jej poważne studia.” - napisał dwa i pół tysiąca lat temu w pierwszym zdaniu najważniejszego chińskiego dzieła jego autor Sun Zi. To dzieło, to „Sztuka wojny” i paradoksalnie traktat ten nie dotyczy tylko państw i bitew. Jest on swojego rodzaju metaforą sprawdzającą się podobnie jak VUCA w wielu obszarach ludzkiej aktywności.

Czym różni się ta wojna od innych? Powszechnym wykorzystaniem mediów i dezinformacji? Nie tylko. Jeśli popatrzymy na konflikt na Ukrainie jako na element szerszej układanki, to nawet nie wiadomo tak naprawdę gdzie przebiega linia frontu i kto jest stroną konfliktu. Jak nigdy chyba dotąd w historii rację miał Platon używający metafory teatru cieni na ścianie jaskini dla opisu naszego sposobu patrzenia na rzeczywistość. Pierwszym etapem tej wojny była nagła powszechna zgodna na istnienie niezwykle śmiertelnego wirusa, który dziesiątkuje ludzkość i konieczność podjęcia bezprecedensowych działań dla walki z nim. Wiele z planowanych w trakcie tego eksperymentu biznesowo – farmakologicznego inicjatyw nie przebiegła zgodnie z wolą jego inicjatorów choć być może jest jeszcze za wcześnie na pełną ocenę tego zjawiska. Teraz nagle wszystko przysłoniła wojna, a o zarazie postanowili zapomnieć wszyscy. Co jest tak naprawdę celem Rosjan? Dlaczego Putin brnie drogą ludobójstwa? Być może jest on tylko zapalnikiem szerszego procesu, a za swe usługi otrzyma po właściwiej wojnie jakiś ochłap? Być możne chodzi o doprowadzenie do sytuacji, w której ukraińskie pola nie zostaną zasiane przez co na świecie zapanuje głód? Zamieszanie na rynku gazu powoduje, nawozy drożeją wielokrotnie więc rolnictwo innych krajów także napotka na niespodziewane problemy w wyniku czego żarcie będzie drogie na tyle, że do w miarę sytej Europy zaczną napływać fale głodnych uchodźców. Niedożywieni i osłabieni wcześniejszym wirusowym etapem inwazji ludzie zaczną padać jak muchy i to wcale nie na skutek bombardowań.

Bronią w tej wojnie są więc wirusy, głód i medialne wyobrażenia. A kto jest stroną? Elity z kieszeniami wypchanymi masą bezwartościowych elektronicznych impulsów i ogarnięte manią depopulacji oraz reszta ludzkości. Ci którzy przeżyją, wodzeni na manowce, głodni i zdezorientowani zaakceptują nowy porządek jaki by on nie był. I o to być może toczy się wojna inna od wszystkich, a jednocześnie taka sama. Bo w każdej wojnie chodzi o złoto, ziemię i niewolników. Reszta jest bez znaczenia. Bo w końcu wojna to też taki sam interes jak każdy inny tylko super dochodowy. Pewna rodzina od stuleci pożyczająca kasę na wojny obu stronom konfliktów wie to najlepiej.

poniedziałek, 14 marca 2022

Dowcip z podstawówki

Gdzieś w PRL w okolicach piątej, a może szóstej klasy podstawówki usłyszałem dowcip, który właśnie mi się przypomniał i wydaje się on aktualny chyba bardziej, niż w czasach swojej świetności. Od razu przepraszam za jego delikatną niecenzuralność, ale bez niej straciłby on tak potrzebną w dowcipach domieszkę „pikanterii”. Oto ów dowcip, w którym Breżniewa wystarczy zastąpić wiadomo kim i wszystko się zgadza.

Na zaproszenie tow. Breżniewa do Moskwy przybył Dobry Wojak Szwejk. Breżniew zaprosił go do swojej tajnej kwatery i pokazał mu swój ściśle tajny atomowy pulpit.

- Widzicie, mam tu trzy guziki: brązowy, srebrny i złoty. Gdy nacisnę brązowy w powietrze wlatuje Warszawa, gdy srebrny – Londyn razem z Paryżem, a gdy złoty cały Nowy Jork obraca się w perzynę. I co wy na to?

Szwejk zastanowił się przez chwilę, podrapał się po głowie i rzekł:

- U mnie w Pradze na Żiżkovie mieszkała pani Havrankova. Pani Havrankova miała trzy nocniki: jeden z brązowym uszkiem, drugi ze srebrnym, a trzeci ze złotym, a srała na schodach.

________

Wojna wojną, guziki guzikami, ale za wojenną zasłoną dymną ok. 20 maja mają być przekazane WHO rządowe uprawnienia w zakresie zarządzania nowymi pandemiami. WHO niepostrzeżenie staje się rządem światowym, ale czy mamy tego świadomość? Rząd światowy zakonspirowany pod osłoną silnych emocji?

sobota, 12 marca 2022

Śmieszno i straszno


W Misiu Barei jest wątek poszukiwania dublera do filmu. Tak naprawdę chodzi o znalezienie kogoś podobnego do Ryszarda Ochódzkiego po to aby na jego paszporcie tenże mógł wyjechać do Londynu i przejąć ukradzione wspólnie z byłą żoną dolary. Na pomysł poszukiwania dublera wpada producent Hochwander i natychmiast postanawia go realizować. Do ludzi, którzy się zgłosili wysyła specjalną ekipę czynowników. Czynownicy jak czynownicy, udają się na pobliską melinę, gdzie cofają licznik i chleją za pieniądze uzyskane najprawdopodobniej (bo niby skąd) ze sprzedaży spuszczonej z baku benzyny. Bo przebieg i zużycie musi się zgadać, a kogo tam obchodzi jakiś dubler. Jeszcze „po trzeźwości” piszą notatkę, że po przejechaniu tylu a tylu kilometrów i odwiedzeniu tylu a tylu potencjalnych dublerów nie znaleziono nikogo podobnego do persony na zdjęciu.

Mój przyjaciel, który od dawna prowadził interesy na Ukrainie podzielił się ze mną zasłyszaną tamże hipotezą o kulisach inwazji. Żołnierze rosyjscy przekonani byli, że jadą jak zwykle na manewry. W przypadku wojsk pancernych oznaczało w praktyce zaparkowanie wozów bajowych w jakimś zagajniku po uprzedniej sprzedaży znacznej części paliwa okolicznym chłopom i kupienia za zarobione w ten sposób pieniądze alkoholu. Tak było od zawsze więc dlaczego miało by być inaczej tym razem? Tym razem jednak przyszedł rozkaz ataku na Ukrainę, a w bakach pustka, bo paliwo spieniężone. Tłumaczono niepowodzenia i braki w logistyce w różny sposób jednak mało kto chciał dotrzeć do istoty problemu i jego brutalnych przyczyn. Jeśli to prawda, to patologiczna armia o gigantycznej korupcji w gigantycznym państwie o patologicznej strukturze przypomina o żywo nic innego jak Misia, w którym w świecie niedoborów i rdzawej wody płynącej z kranu wszyscy kradną na potęgę. W takich okolicznościach nawet najprostsza inwazja nie ma szans.

A miało być tak pięknie. Najpierw przez granicę białoruską mieli przedostać się do Polski tabuny „uchodźców” z Bliskiego Wschodu przywiezione w samolotach. Polska pod naciskiem durnej propagandy i nacisku pożytecznych idiotów wpuściłaby całe to towarzystwo i generalnie utraciłaby antyuchodźczą odporność. Potem nastąpiłaby by błyskawiczna akcja wyzwoleńcza Ukraińców spod „faszystowskiego reżimu”. W Kijowie osiadłby nowy rząd zaś do Polski przedostałby by się obalone właśnie ukraińskie elity, przez co Polska stałaby się „krajem wspierającym faszystowskie reżimy”. Jednak cały misterny plan nie wypalił, bo zapominano o tym, że ropa w czołgach została przechlana. Na razie Ukraina się broni pozostawiają nam nadzieję na obalenie wiszącego nad Europą od kilkuset lat zagrożenia w osobie pijanego moskiewskiego żołdaka. I jest jak w „Raporcie z oblężonego miasta” Herberta:

„tedy wieczorem uwolniony od faktów mogę pomyśleć
o sprawach dawnych dalekich na przykład o naszych
sprzymierzeńcach za morzem wiem współczują szczerze
ślą mąkę worki otuchy tłuszcz i dobre rady
nie wiedzą nawet że nas zdradzili ich ojcowie
nasi byli alianci z czasów drugiej Apokalipsy
synowie są bez winy zasługują na wdzięczność więc jesteśmy wdzięczni
nie przeżyli długiego jak wieczność oblężenia
ci których dotknęło nieszczęście są zawsze samotni”


p.s.
Pamiętam ten dzień jakby był wczoraj. Dokładnie dziesięć lat temu objawiłem światu „Rekonfigurację”. Czy czegoś nas nauczyła? Mnie na pewno sporo. Czy świat przed nadejściem którego próbowałem w niej przestrzec właśnie się ziszcza? Niestety tak. Jest tylko bardziej brutalny i mniej wyrafinowany niż to sobie wyobraziłem. W każdym razie wolność człowieka nie była nigdy bardziej zagrożona niż w tej chwili. Gdy za covidem nadeszła wojna zasłaniająca wszystko pozostałe realizowany jest niepostrzeżenie projekt CDBC, a w Australii likwidowane są bankomaty. Limes Inferior.

Tak więc smutny to jubileusz także dlatego, że pokazuje jak czas płynie szybko.

środa, 9 marca 2022

Od powietrza, głodu, ognia i wojny

Stara modlitwa błagała Boga o uchowanie od największych plag jakie mogą trapić ludzkość. Wydaje się, że dwie z nich w postaci wojny i morowego powietrza mamy właśnie na warsztacie, a trzecia w postaci głodu czeka tuż za rogiem. Tona saletry amonowej – jednego z podstawowych nawozów skoczyła w przeciągu roku niemal pięciokrotnie do astronomicznych sześciu tysięcy za tonę. Rolnicy nie będą więc nawozić pól w wyniku czego nieurodzaj murowany. Ceny paliw przełożą się lada chwila na wzrost cen wszystkiego, a tu dodatkowe gęby do wyżywienia uciekające przed wojną.

Do kompletu nieszczęść brakuje jeszcze tylko ognia. Jeśli na skutek tych wszystkich zjawisk pojawią się masowe bankructwa, pożarów także nie zabraknie.

Czy są to czasy ostateczne? Czy jest to tylko grunt pod nowy porządek świata? Czy jest to preludium do poprzedzającej go wojny totalnej? Nie wiemy? Ale wiadomo jest jedno ludzie zawsze mieli przechlapane, a czasy dobrobytu i względnej prosperity przeplatane były licznymi katastrofami.

Nie wiem dlaczego jednak jestem optymistą. Tak zwana „pandemia” w jakimś stopniu okazała się tworem medialno – propagandowym, a jej skutki koncentrowały się na wielkich projektach biznesowych i tych z zakresu inżynierii społecznej. Wojna na Ukrainie pomimo swojego dramatyzmu, brutalności i morza przelanej krwi pokazała światu, że niezwyciężona armia rosyjska jest bardziej wpojonym propagandowym memem wbitym w głowy zachodu od pokoleń. Być może i inne plagi okażą się także bardziej testem naszych nerwów?

Tak jak wojna na Ukrainie nieuchronnie doprowadzi do upadku Rosji taką jaką znamy, być może i inne plagi sprawią, że w ich wyniku świat będzie kiedyś lepszy ale w stopniu i kierunku, którego nie potrafimy jeszcze przewidzieć?

niedziela, 6 marca 2022

Brakujący element


Celowo unikałem pisania czegokolwiek na temat wojny Putina, gdyż jedyne co mogłem napisać to wyłącznie powielanie tego co już powiedziano i napisano. Mam już jednak garść własnych przemyśleń.

Na każdej wojnie pierwsza umiera prawda. Od ponad tygodnia Ukraińcy bronią swego kraju przed inwazją Rosjan, dla których miała być ona "łatwizną" i "formalnością". Uwierzyli jednak we własną propagandę i w we własną armię - tak lichą jak i propaganda. I niemal tyle wiadomo na pewno, poza tym, że giną ludzie. Po co była Putinowi ta wojna, którą według wielu analityków już przegrał? Ale po kolei.

Po pierwsze, wojna to tylko pewna forma realizacji polityki. Ostateczna forma, ale jednak tylko forma. Skoro postanowiono rozpętać to piekło, to znaczy, że przez ostatnie lata Ukraińcy odrobili lekcję i pozbyli się całej rosyjskiej agentury wpływu. Nie udało się bowiem metodami pokojowymi, wewnętrznym naciskiem ani innymi środkami przeciągnąć Ukraińców na swoją stronę w projekcie odtworzenia wielkiego imperium. No właśnie imperium. Myśl imperialna ma to do siebie, że nie rodzi się nagle i nagle nie umiera. Dawne pomysły carów czy niemieckich cesarzy przekształcały się w imperialne wizje Hitlera i Stalina, którzy przez pewien czas mieli zamiar je "zsynchronizować". Wzajemna rosyjsko - niemiecka afirmacja ma swoją długą tradycję, a liczne wojny tylko utrwalały obie strony tego romansu w przekonaniu, że nie potrafią bez siebie żyć. Nawet w chwili, gdy w 1941 roku niemieckie wojska docierały pod Moskwę między stronami toczyły się rokowania pokojowe i rojono wspólne plany ataku na Amerykę. Nie jest też tajemnicą, że wcześniej bez wsparcia Stalina Hitler nigdy nie doszedłby do władzy, a niemiecka armia ćwiczyła na radzieckich poligonach. Zacieśnienie tej współpracy miało swą kulminację w ataku na Polskę poprzedzonym paktem Ribbentrop - Mołotow. Plan był prosty: rozjechać Polskę, a tak naprawdę stworzyć sojusz gwarantujący pewną symbiozę, rozwój, a dzięki temu możliwość podboju reszty świata. Niemiecki przemysł miał otrzymywać radzieckie surowce i zboże z Ukrainy za który Rosjanie mieli otrzymać niemieckie produkty. Obecne plany były bardzo podobne: za rosyjski gaz gwarantujący Niemcom hegemonię w Europie Niemcy mieli płacić swoimi produktami. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze tylko…  zboża z Ukrainy. No i cała układanka pasuje do siebie. Wielkie plany szczególnie imperialne nie tak łatwo jak widać zamknąć w archiwalnych teczkach.

Dochodzi więc do akcji, w której Putin próbuje uzyskać brakujący element. Najpierw Niemcy milczały czekając na rozwój wypadków, potem niemrawo przystąpiły do sankcji, gdy okazało się, że wojna nie będzie tak błyskawiczna jak pierwotnie sądzono. Poza wysłaniem starego rozpadającego się sprzętu Niemcy i tak po cichu nadal kupują gaz i ropę z Rosji zapewniając machinie wojennej Putina sowite wsparcie.

O co więc teraz chodzi?

Putin ma gdzieś sankcje i jakoś sobie poradzi pomimo nędzy, bo ma produkty, które zachód od niego kupi. Agentura wpływu o wielu dekad uzależniała Europę od swoich surowców energetycznych i nie bez powodu nawet słynna niemiecka polityka OZE opata jest tak naprawdę na rosyjskim gazie. W wojnie na Ukrainie chodzi więc być może nie o to, aby szybko podbić ten kraj, lecz o to, aby krwawił i się wyludniał pozostającą łatwiejszy dostęp do tak potrzebnych sojuszowi Berlin – Moskwa czarnoziemów - ostatniego brakującego elementu układanki. Rosjanie zwykle z nonszalancja podchodzą do własnych strat ludzkich o obcych nie wspominając, więc z tym nie ma większego problemu. Mamy więc surowce i zboże w jedną stronę - maszyny i produkty przemysłowe w drugą i tak można budować euroazjatycką potęgę. Wiele więc wskazuje na to, że stratedzy w Moskwie i Berlinie zdali sobie sprawę, że tylko połączenie potencjałów obu stolic może sprawić, że zarówno Niemcy jak i Rosjanie mogą uczestniczyć w nowym podziale łupów w globalnej grze jako podmiot. A w takim stanie świadomości nie ma nic prostszego jak tylko wyciągnąć z szuflad stare plany i wybaczyć sobie dawne nieporozumienia.

Jeśli mam rację, to właśnie w tej chwili amerykanie rozmontowują ten układ. Zniknie w dziwnych okolicznościach spora część niemieckiej klasy politycznej, a wsparcie dla Ukrainy będzie na tyle pokaźne, że to Rosja zacznie się wykrwawiać. Do tego wszystkiego mamy jeszcze Chiny czekające na odpowiedzi moment aby wejść do gry i na przykład zając Syberię w przypadku rosyjskiej klęski. I teraz wiadomo czemu służyła :paniczna ucieczka" amerykanów z Afganistanu w zeszłym roku, w której chodziło tak naprawdę o pozostanie Talibom całej masy sprzętu wojskowego. Rosjanie muszą na wschodzie utrzymać siły mogące stanowić dla nich zagrożenie ze strony tego kraju. Widzimy też determinację Niemiec i ich przybudówki w postaci Komisji Europejskiej w obaleniu polskiego rządu i całą grę agentury wpływu wodzących nasz kraj na manowce. Widać teraz dopiero prawdziwe cele działalności pożytecznych idiotów i sabotażystów. Widzimy też milczenie Izraela czekającego na swój łup w postaci Krymu. Wszystko staje się jasne. To tylko zacieśnienie współpracy Berlin - Moskwa, która może przerodzić się w konflikt światowy.

Podsumowując: Ukraina jest przegrana bez względu na dzielność swych żołnierzy, o ile nie zostanie radykalnie zdemontowany układ Berlin - Moskwa będący źródłem sprawstwa całego jej nieszczęścia. Mam nadzieję, że amerykanie są świadomi odrodzenia paktu Ribbentrop - Mołotow i faktu, że jeśli sojusz ten ulegnie wpływom Chin, upadek ameryki jest tylko kwestią czasu.

W całym tym nieszczęściu pozytywne jest to, że pomimo podziałów (stworzonych zresztą także przez niemiecka politykę) rodzi się między Polakami a Rusinami ponowienie prawdziwe braterstwo. To braterstwo, które było fundamentem wielkiego państwa zwanego Rzeczpospolitą. Być może dojrzeliśmy już do tego, aby odrodzenie takiego organizmu stało się faktem?