piątek, 11 lipca 2008

Koszmar w toalecie

- Tato ja umieram. Jedzmy do lekarza, proszę. Powiedział starszy głosem przerywanym płaczem.
- Co się stało?
- Wypadła mi kość z kręgosłupa jak robiłem kopkę.
- To niemożliwe! - odparłem, ale jego przerażenie zaczęło udzielać się także i mi. - Czy coś cię boli?
- Nie ale jedzmy do szpitala!
- Gdzie jest ta kość? - zapytałem zdając sobie sprawę, że irracjonalizm sytuacji udzielił się także i mi .
- Już spuściłem wodę, ale tam była kość! Ratuj mnie! - i dalej wycie i łzy jak groch.
- Co się stało, czemu płaczesz, zapytała mama, spoglądając na mnie i widząc najwyraźniej moje zaniepokojenie.
- Jak zrobiłem kopę wypadł mi krąg z kręgosłupa! Dalej ja powtórzyłem relację przerażonego dzieciaka.
Wizja lokalna wykazała brak kostki do spłukiwania muszli klozetowej...
Interwencja chirurg,a neurologa, radiologa i każdego innego loga była zbędna.

Największe koszmary rodzą się w naszym umyśle. Gdyby człowiek przejmował się wszystkimi problemami ludzkości, topniejących lodowców, dziurą ozonową, dziurą w płocie, płotem sąsiada, sąsiadem, można by dostać wrzodów, albo samemu stać się jednym wrzodem. Ludzie aby żyć muszą się bać. Gdyby nie to, nikt nie płacił by ZUSu. W Afryce nie ma ZUSu, za to jest malaria...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj