czwartek, 12 lutego 2009

Bar Uniwersalny czyli permanentna propaganda

Mój przyjaciel opowiadał mi kiedyś o Barze Uniwersalnym, w którym sprzedawane było wyłącznie piwo.
- Dlaczego więc bar nazywa się uniwersalny? - Zapytał jakiś wnikliwy klient.
- Bo można zamówić piwo z sokiem albo bez soku... - Odpowiedział po namyśle właściciel przybytku.

Podobnie sytuacja ma się z polską sceną polityczną. Bez względu na kogo zagłosujesz i jakie wartości i program deklaruje dane ugrupowanie, i tak po przejęciu władzy nie widać żadnej jakościowej zmiany. Co najwyżej w piwie, które naważą nam politycy i dadzą do wypicia jest więcej lub mniej soku. Generalnie napój pozostaje ten sam.
Rywalizujące o względy wyborców PO i PIS próbują w ten sposób zdefiniować scenę polityczną, aby tylko te dwie siły w oczach wyborców miały realne podstawy do sprawowania władzy. Ludzie myślą: nie zagłosuje na tego czy tamtego bo i tak nie ma szans na wyborcze zwycięstwo. Pojawia się problem racjonalnego wyboru. Każdy chciałby aby jego głos był ważny.
Nie jest ważne kto podaje piwo. Ważne, że smakuje jak ścierwo a dodatek soku nic nie zmienia. Po prostu nie masz wyboru. A wiodące partie nieustannie skaczące sobie do gardeł mają monopol na sprawowanie władzy przez następne 20 lat.
Lecz oto nagle przyszedł kryzys, którego skutków nie da się dłużej pudrować nawet najlepszymi PR-owskimi sztuczkami. "Mimo podziałów pora coś zrobić bo za chwile ludzie pogonią nas z lasu jak przysłowiowy myśliwy partyzantów i Niemców." - wykombinowali politycznie stratedzy obu partii. "Na początek "zjedzmy przystawki" - co by naprawdę nie było konkurencji i nie pozwólmy aby coś nowego wymyślono, potem pomyślimy co zrobić z kryzysem. Temu przyczepimy etykietę oszołoma, z tamtego zrobimy świra, a na tamtego mamy takie kwity że szok. Wiemy doskonale, że większość problemów rozwiązuje się sama, więc kryzys też minie. Jakby co, to dzięki naszym światłym działaniom i doskonale wdrożonym unijnym programom."

Trwała zmiana wymaga mówienia prawdy:
- Żyjemy ciągle na koszt przyszłych pokoleń zwiększając deficyt budżetowy.
- Pchamy pieniądze w złodziejski, skorumpowany, fatalnie zorganizowana i niewydolny system opieki zdrowotnej.
- Utrzymujemy całą masę nikomu nie potrzebnych urzędników pracujących w nikomu nie potrzebnych instytucjach.
- Tylko zdecydowane ograniczenie wydatków publicznych, czyli redukcja administracji, a przez to możliwość ograniczenia podatków, zniesienie systemu koncesyjnego i rozpalenie korporacji zawodowych jest w stanie na prawdę zmienić jakość naszego życia nie tylko publicznego ale i gospodarczego.

Potrzebne są radykalne ruchy – zwłaszcza w czasie kryzysu – a nie lakierowanie i szpachlowanie przerdzewiałej bryki. Albo zmieniamy samochód, albo po mimo kosztów decydujemy się na generalny remont. Lakier i szpachla nic nie pomogą: paliwożernym wrakiem, choć z unijnymi gwiazdkami na tablicach rejestracyjnych daleko nie pojedziemy.
Dobrym pomysłem na początek jest wprowadzenie okręgów jednomandatowych. Rozwiązanie to byłoby poważnym ciosem w mafie polityczne oraz pozwoliłoby na stworzenie podstaw prawdziwej demokracji – tej oddolnej. Pewnie po kilku latach mielibyśmy prawdziwy cud a nie medialne przepychanki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj