poniedziałek, 16 lutego 2009

Kryzys czyli Tusk jak Winnicki

Często obecny kryzys porównuje się do kryzysu z lat 20 minionego wieku. W czasie, kiedy szalał tamten kryzys była ostoja, oaza spokoju i wzrostu gospodarczego. Była to oczywiście ojczyzna proletariuszy z krajów połączonych i niepołączonych, czyli kraj ludzi radzieckich. Czy nasza podobno stabilna i dobra pozycja to analogia do ZSRR?
Jakiś gość ze sztabu Obamy powiedział, że Ameryka nie może zmarnować tego kryzysu! - Brawo! Co za postawa! Bo kryzys to wyzwanie. Jak zwalniają to znaczy, że będą zatrudniać? Nowa jakość bierze się z upadku, jak rośliny najlepiej wzrastają na gnoju i szczątkach. I tak dalej i tak dalej. Jedno jest pewne: Z takim podejściem amerykanie za chwilę wyjdą z kryzysu.

A u nas?
Głowy w piasek. Jaki kryzys? A kryzys! I od razu jak się słucha Premiera przychodzą na myśl Alternatywy Barei. Tamże niejaki towarzysz Winnicki informuje w TV:
„Obserwowane trudności na rynku pasz postuluje się rozwiązywać w najbliższej przyszłości poprzez działania nieinwestycyjne i niskonakładowe. Pierwsza decyzja to jest wstrzymanie produkcji mięsa wieprzowego na okres 3 lat, co spowoduje oszczędności na paszach zwłaszcza tych importowanych. Z drugiej strony powoduje znaczący, bo o 7.2 % wzrost płac realnych…" Potem informuje zaskoczonych sąsiadów, że ludzie i tak w to nie uwierzą…
Nic dodać - nic ująć. Tamtego z serialu towarzysze zrobili bardzo szybko ambasadorem w jakiejś chyba Gwatemali. Co za chwilę towarzysze zrobiła a Donaldem? Aż boje się pomyśleć… Może jak z Anioła - kierownikiem osiedla?

1 komentarz:

  1. prorok czy co?
    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,6287262,Rzad_oceniany_zle__prezydent_jeszcze_gorzej.html

    OdpowiedzUsuń

Jak masz ochotę to skomentuj