poniedziałek, 2 listopada 2009

Przejęzyczenie czyli ciąg skojarzeń

Pewnej europosłance z jedynie słusznej partii, która nie wiedzieć jakim sposobem się w tym PE znalazła będąc tzw. "desantem", pomyliły się nazwy miejscowości. Chciała otworzyć ponoć biuro poselskie w Zamościu, a zapowiedziała, że uczyni to w Białymstoku. A że ze 400 kilometrów jedno od drugiego i w innym regionie? Mogło przecież być gorzej. Mogła pomylić Zamość z Bangkokiem. Wtedy może by wyjechała na jakiś czas.

Skojarzenie 1.
Ta histeria przypomniała mi inne przejęzyczenie. Czasy studenckie, impreza. Jeden z moich kupli był już nie koniecznie po jednym i niekoniecznie bezalkoholowym. A dyskusja była ostra! Nieszczęśnik chcąc zapytać retorycznie mając na myśli swych przeciwników w dyskusji:" Panie Boże czemuś pokarał mnie takimi debilami", wzniósł oczy ku sufitowi i powiedział: "Panie Boże czemuś mnie pokarał takim debilizmem?" Oczywiście śmiechu było co nie mira. Ale był chociaż kolejny powód aby skoczyć do sklepu. Do przykładu Pani poseł i ta historia pasuje jak ulał poza tym, że ona była trzeźwa.

Skojarzenie 2
To wspomnienie przypomniało mi klasyczny dowcip o przejęzyczeniu właśnie:
"Rozmawia dwóch kupli. Jeden mówi:
- Dziś się przejęzyczyłem. Chciałem powiedzieć żonie: "Kochanie czy możesz podać mi sól", powiedziałem: "kochanie czy możesz zadać mi ból".
- A ja też się dzisiaj rano przejęzyczyłem - odpowiada drugi - Zamiast powiedzieć żonie: "Jak ty pięknie dziś wyglądasz" powiedziałem - "Ty koczkodanie, życie sobie przez ciebie zmarnowałem!""
I znowu do pierwszego przykładu przejęzyczenia pasuje jak ulał. I wcale nie chodzi o koczkodana czy coś zmarnowanego. Analogia ma charakter formalny. Bo co przejęzyczenie to przejęzyczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj