środa, 11 listopada 2009

Skąd będą mieli mego e-maila?

Według Łunijnych przepisów, specjalny urząd będzie wysyłał przed odcięciem od sieci za pobieranie nielegalnych plików e-mail z ostrzeżeniem. Pytanie: skąd będą mieli mój adres?
Podobno odpowiedz nie jest tak ważna jak dobrze zadanie pytanie. Ale pójdźmy tym tropem odrobinę dalej, bo to pytanie generuje koleje. Na jakiej podstawie ustalą, że to co ściągnąłem jest nielegalne? To nie jest wbrew pozom takie proste. Mogę mieć licencję na dany utwór i trzymać go sobie na wirylnym dysku, a pobieram bo zawsze jak posłucham to wykasuję. Albo pobieram z np. jamendo.com. Pomijam kwestię, że różne nagrania nawet tego samego artysty mogą mieć różnych właścicieli, czyli że ustalenie kto jest stroną poszkodowaną też może być kłopotliwe. To tak jakbym jechał kradzionym samochodem, a policja nie potrafiłaby ustalić do kogo należy - jestem niewinny bo nie wiadomo kto jest stroną w sprawie.
Wnioski:
1. Całość wymaga stworzenia olbrzymiego zaplecza informatycznego, logistycznego i prawnego.
2. Jeśli odcięcie to ma być procedura administracyjna, to muszą mieć dowód na to, że pobrałeś naprawdę nielegalne nagranie czyli będą musieli przeprowadzić śledztwo i monitorować wszystko co robisz w sieci i na kompie. Jeśli na odcięcie nie potrzebna będzie decyzja sądu, to na przeprowadzenie śledztwa też nie. Więc będą mogli zbierać "haki".
3. Jeśli zrealizują punkt 2. będą mieli też mojego emaila.
4. Czyli albo nowe prawo będzie martwe, albo powstanie kontrkultura i ludzie oleją muzykę i filmy produkowane przez koncerny. Powstanie niezależny rynek kultury (co wcale nie jest takie głupie) lub rynek działający na zupełnie innych zasadach. O tym było wczoraj.
5. Nie jest także wykluczone, a wręcz wysoce prawdopodobne, że pod pozorem walki z piractwem państwo policyjne, przy którym te Hitlera i Stalina to zabawa chłopców w piaskownicy.

„Obyś żył w ciekawych czasach”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj