niedziela, 13 grudnia 2020

Permanentny stan wojenny

Pamiętam z dzieciństwa pokazywany w reżimowej TV skecz kabaretu Tey, w którym Zenon Laskowik przebrany był za anioła i prowadził negocjacje z diabłem w osobie Bohdana Smolenia. Taka tam grubo szyta aluzja polityczna odnosząca się to trwających wtedy rokowań między USA i ZSRR i polityki konwergencji, ale jak widać pewne kwestie są ponadczasowe. Otóż obaj dżentelmeni ten niebiański i ten piekielny postanowili dokonać wymiany swych atrybutów. Anioł w osobie Laskowika targuje się ostro i w końcu wymienia jedno skrzydło na dwa rogi. Dumny jest niesamowicie, bo przecież wymienił jedno na dwa. Na to diabeł:
- A spróbuj teraz polecieć… - No zaiste nie da się. Interes życia. 

Pojechali do Brukseli i podpisali zgodę na ręczne sterowanie krajem w zamian za możliwość pożyczenia lipnych pieniędzy, które nabierają wartości wtedy gdy ktoś je weźmie i zobowiąże się je zwracać. Interes życia niczym zamiana skrzydła za rogi.

I za chwilę będą wypełznąć z pod szaf i innych zakamarków kolejni jedyni obrońcy narodu i suwerenności, którzy po chwili i tak podpiszą wszystko co im przedłużono. Więc po co ta maskarada? A więc po to aby wszystko pozostało po staremu i niezmiennie. Ostatnich fragmentów suwerenności zaczyna pozbawiać nas władza patriotyczna, a nie ta podła zła i zdradziecka. Niepodległość, wolność i patriotyzm stały się frazesami, ale władza nie mogła zachować się inaczej. Musiała podpisać, bo jak by nie podpisała, to za chwilę znalazłaby się inna władzuchna, która by podpisała, a ta może się cieszyć i groźnie ruszać palcem w bucie. Nasza pozycja jest fatalna. Szkoda tylko, że nie dowiadujemy się tego z ust rządzących i musimy wnioskować z faktów, a od elit dostajemy tylko propagandę jakbyśmy byli bandą głupków. Ba być może nimi w istocie jesteśmy? 

Tego typu sytuacje pokazują tylko jaka jest nasza realna pozycja i ranga. Niczym tuż przed atakiem Niemiec na Polskę w 1939 na pożytek własnej propagandy uwierzyliśmy we własną potęgę i dostaliśmy w dupę. Teraz nikt z nikim nie wojuje ale nasze elity zachowują się dokładnie tak samo obłudnie jak wtedy. Pytanie tylko czy wierzą w potęgę tak jak tamte? Chyba ci bardziej realnie stąpają po ziemi. Znając życie i poprzednie rządzące ekipy z etapu ściemy i propagandy „czego to nie dokonamy”, przechodzimy do etapu „jak tu się ustawić”. Żadnego dalekosiężnego myślenia systemowego w kategoriach wspólnoty. Istnieje tylko logika swój i obcy, a ten obcy, największy wróg to nawet nie ideologiczny przeciwnik czy konkurent z innej partii. Największy wróg to facet z innej frakcji, podpięty pod innego kacyka czy figuranta. I tak to się kręci niezależnie od tego kto sprawuje władzę. I PiS nie jest tuż danym wyjątkiem, on jest wręcz potwierdzeniem tego komuszego ładu, gdzie puławianie wyliczyli z natoliczykami.

A być może bez względu na to, jaka partia, frakcja czy środowisko ma wpływ na decyzje, to gdzieś spod spodu wypełza jakaś inna niejawna siła, wciąż ta sama i mająca wciąż te same cele? Być może system stał się zbyt skomplikowany aby go ogarnąć? Ale do tego aby wyznać jak jest naprawdę trzeba mieć jaja. Szkoda, że po raz kolejny po ustawie o IPN, po milczeniu w sprawie 447, dowiadujemy się jacy jesteśmy słabi i że tak naprawdę ta wspólnota zwana państwem istnieje z przyzwyczajenia. 

A przecież nie musiało tak być. Co zatem poszło nie tak? Czy po tych wyciętych w Katyniu, na Syberii, w Powstaniu Warszawskim i katowniach SB, po tych którzy uciekli i zostali na zachodzie w obawie przed represjami i po tych, którzy wyjeżdżali i wyjeżdżają za chlebem pozostała aż taka pustka, że nie potrafimy sklecić porządnych oddanych tej wspólnocie elit? Jak to się stało, że zajęci harówką, dziećmi i przeżyciem nie mamy czasu na sprawy publiczne, karmiąc się frazesami z lewa i prawa? Jak to się stało, że kilkudziesięciomilionowy naród gotuje się jak żaba nawet nie zdając sobie sprawy, że przyjemne błogie ciepło to zapowiedź rychłej zbiorowej śmierci?

To nie 13 grudnia 1981 roku był ucięciem łba odradzającej się suwerenności. Tej odcina się głowę nieustanie nawet w czasach, gdy odmienia się ją przez wszystkie przypadki i utwierdza w przekonaniu, że przecież w niej żyjemy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj