wtorek, 3 sierpnia 2021

Etap prowokacji przed czasem chaosu

Bez niego się nie obejdzie. Według różnych analiz w przeciągu najbliższych lat może zniknąć na trwałe z rynku wiele zawodów i specjalności. Będzie to wynik cyfryzacji na korporacyjną modłę. Algorytmy po prostu będą tańsze i zastąpią ludzi w miejscach gdzie takie zastąpienie będzie możliwe. Pojawia się pytanie: co zrobić z ludzką masą dla której po prostu pracy nie będzie ze względów systemowych, a nadęty sektor usług nie będzie w stanie ich wchłonąć? Być może w tym aspekcie operacja covid jest testem nie tylko substancji zwanych szczepionkami ale także ludzkich zachować w sytuacji ciągłego siedzenia w domach? Jak w jednym z odcinków serialu Black Mirror być może ludzką pracą będzie odchudzanie dzięki któremu dostanie się więcej punktów pozwalających na zakupy w neopewexach? Wszystko jest możliwe tym bardziej, że testowane na nas ideologie przekonują, że żremy za dużo i nawet reklama proszku do prania musi wywoływać wyrzuty sumienia. A być może chodzi o prowokację i sprawdzenie ile ludzie są w stanie znieść?

Przypomniała mi się historia pewnego arabskiego królestwa, które znalazło sposób na werbowanie asasynów. Brano chłopca z ludu, któremu pozwolono zaznać wszelkich rozkoszy na królewskim dworze. Gdy przywykł do luksusów lądował tam skąd wrócił. Po jakimś czasie pojawiał się posłaniec oferując mu zabicie jakiegoś dygnitarza obiecując, że jeśli przeżyje to wróci do „ogrodu rozkoszy już na stałe”. Podobno niewielu odmawiało. Odnoszę wrażenie, że cała masa ludzi zachowuje się dokładnie w taki sposób jak owi zdeprawowani młodzieńcy: nie chcą słyszeć o utracie swej małej stabilizacji dlatego godzą się na strategię gotującej żaby, gdzie niepostrzeżenie odbiera im się wolność czy też ostanie jej strzępy. Człowiek przyszłości bowiem ma być nagi i pozbawiony nie tylko własności ale jakiejkolwiek prywatności. Ale to przyszłość. Na razie wchodzimy w erę chaosu, który jest niezbędny dla wyłonienia się „nowego ładu”. Ludzie zgodzą się na wszystko aby zapanował porządek, a tu proszę bardzo – jest gotowe rozwiązanie ale nie takie jak dawniej – lepsze. Dlatego eksplodują problemy i podziały w przestrzeniach, w których wcześniej nie brano w ogóle pod uwagę. Sposób zaspokajania popędów seksualnych, stosunek do eksperymentów medycznych – wszystko może być kryterium podziału. Trwa też testowanie wszelkich społecznych „racjonalizmów” i nieustająca demoralizacja, która u nas ma swój własny wymiar, bowiem aż strach wieczorem włączyć telewizor aby nie zobaczyć czyichś genitaliów. Do tego jeszcze kabarety i Disco Polo swym debilizmem i prymitywizmem sugerujące, iż ludziom na widowni podają nie koniecznie gaz rozweselający. Słupki nie takie? Niech Kurski wrzuci więcej Zenka. Ale dość dygresji.

Ale prowokacje i podziały mają też doraźny wymiar. Oto Komisja Europejska dwoi się i troi aby obrzydzić życie polskiemu rządowi, a ten niczym niewolnik na plantacji bawełny znosi coraz to nowe upokorzenia. Od narzucenia nam polityki energetycznej, która doprowadzi do katastrofy gospodarczej, po zwinięcie reformy sądownictwa. Pytanie co jeszcze? Gołym okiem widać, że niemieckie imperium postanowiło zrealizować jednak odwieczny plan podboju ziem okolicznych i uczynienia z nich trwałej kolonii. W końcu powiedzą, że tak właściwie to jesteśmy takimi słabiakami, że pieniądze na nie zasługujemy i wtedy podniesie się klangor. W końcu ktoś puści myśl, która do niedawna na salonach od prawa do lewa nie mieściła się w głowie: najlepiej byłoby UE opuścić. Jak na zawołanie pojawi się prawdziwa narodowo – patriotyczna partia złożona z nowych ludzi „bez skazy” i „bez uwikłań”, która zyska powszechne społeczne poparcie tym bardziej, że w sklepach znów będzie tylko pasztetowa. I wtedy jako już tylko o krok do „suwerenności”, która w praktyce oznaczać będzie wejście w Rosyjską strefę wpływów – przynajmniej częściowo. A na poważnie, to jedyne co możemy obecnie czynić, to unikać wszelkich prowokacji i nie dać się wpuścić w chaos. Bo lepiej jest mieć państwo teoretyczne niż nie mieć żadnego choć mała to pociecha.

Czemu tak nas doświadcza los? Co sprawia, że giniemy w bezsensownych powstaniach i że co kilka pokoleń nawiedza nas materialna zagłada lub biologiczna zagłada? Nie wchodząc w geopolityczne rozważania sądzę, że dla „prawdziwej władzy” jesteśmy olbrzymim potencjalnym zagrożeniem przez to, że jesteśmy tacy jacy jesteśmy. Nieco ponad 100 lat temu armia chłopo - robotnicza dopiero co odrodzonego państwa zatrzymała połączenie rewolucji rosyjskiej i niemieckiej przesuwając etap chaosu o 100 lat. Reasumując, siły postępu gnębią nas także w obawie o to, że potencjalnie znów jesteśmy w stanie wywinąć jakiś numer.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj