niedziela, 22 sierpnia 2021

Suma wszystkich strachów

Istnieje taki całkiem niegroźny ale podobny do morderczego dusiciela wąż, który gdy poczuje głód wspina się na drzewo i wypatruje małej małpki, która na chwilę pozostała bez opieki i siedzi na gałęzi z której nie może uciec. Wtedy ów wąż zaczyna swój spektakl. Tak skrada się do małpki, że tak dosłownie umiera z przerażenia. Jej serce nie wytrzymuje i spada martwa z gałęzi. Wtedy wąż schodzi i spokojnie pożera swą ofiarę, którą zabił strach.
Jak oświadczył dyrektor Generalny WHO Pan Tedros Adhanom, w przewidywanej przyszłości nie będzie już powrotu do normalności takiej jaką znamy. Co miał na myśli? A cholera wie. Z jednej strony mógł mieć na myśli totalny sanitarny zamordyzm, z drugiej zaś strony jego wypowiedź można zaklasyfikować jako banał, bo nigdy już nic nie będzie takie jak było i dwa razy nie wejdzie się do tej samej rzeki. Niejednoznaczność i paradoksy to zresztą coś co towarzyszy nam od początku tego szaleństwa. Pan Tedros Adhanom powiedział też, że szczepionki nie zakończą pandemii. Szczery gość. Pytanie tylko czy ktoś machnie ręką na całą hucpę czy dalej będziemy walczyć z niewidzialnym wrogiem. Oczywiście to drugie. Wiele jest sprzecznych informacji i trudno o ich wiarygodność (to niewątpliwe obok wieloznaczność też cecha wywołującej zamieszanie wojny hybrydowej) ale istnieją źródła, które sugerują, że nowa wersja „straszaka” atakuje głównie osoby zaszczepione. Pojawia się więc pytanie: po co było to całe zamieszanie? Zastraszeni ludzie godzą się na rzeczy, na które nie zgodziliby się nigdy bez strachu. Problem polega na tym, że ludzie przestali się już bać. Za dużo manipulacji, improwizacji i udręki. Gdy dodamy do tego nieubłagane statystyki umieralności, pytanie po co było zatrzymywać gospodarkę? Po co dalej z uporem maniaka w Polsce lansuje się i zmusza do szczepień, kiedy już wiadomo, że jest to droga donikąd? Ludzie nie potrafią uzyskać odpowiedzi na te i inne nurtujące ich pytania więc poza zanikiem lęku zaczynają podchodzić z nieufnością do władzy i jej poczynań jaka by ona nie była. I nie jest to problem wyłącznie polski o czym świadczą liczne demonstracje ludzi pragnących wolności, końca podziałów i przywrócenia podstawowych obywatelskich praw.
No i co począć, gdy płomień strachu przygasa? Należy wydobyć z zakamarków stare nieco zapomniane strachy o dużym potencjale.
Siedzący w górach talibowie pewnie z niedowierzaniem i zdumieniem przecierali oczy widząc jak US Army niemal w panice opusza Afganistan. Tony sprzętu nowoczesnego sprzętu, całe bazy wojskowe, pełne magazyny amunicji i prowiantu. Wszystko to dostało się w ich ręce niemal bez wystrzału. Wytrwałością i uporem pokonali po 20 latach kolejnego agresora. Teraz nie tylko będą mieli władzę, nowoczesną armię ale i praktyczny monopol na handel heroiną. Można odnieść wrażanie, że talibowie wygrali loterię nawet nie kupując losu. Po co więc to wszystko? Spokojnie, to tylko stary straszak. Wszyscy już powiem zapomnieli o ataku na WTC i globalnym terroryzmie, który sprawił, że władzuchna w USA przejęła - jak zwykle chwilowo - kolejne połacie obywatelskiej wolności. Tylko patrzeć jak jakiś „charyzmatyczny przywódca” talibów wypowie niczym Osama Bin Laden wojnę zachodowi, a jej ucieleśnieniem będą zamachy bombowe, wybuchające nad głowami mieszkańców Europy i Ameryki drony. Wtedy znacznie się już nie tylko walka z złowrogim wirusem ale i poszukiwania terrorystów, którzy podobnie jak wirus mogą być „bezobjawowi”. Bo to będzie nowa generacja terrorystów wcale nie wywodzących się z islamskich rodzin. Terrorystą będzie mógł być chłopak z naprzeciwka, czy dostawca pizzy. No i wtedy się zacznie….
Jak ludzie tego nie łykną i się dostatecznie nie przestraszą to wystarczy, że jakiś charyzmatyczny zaproponuje sojusz złowrogiemu Iranowi i dzięki amerykańskiemu sprzętowi oba kraje będą w stanie nie tylko napaść na miłujący pokój i lód palestyński Izrael, ale dzięki temu sojuszowi ruszą z kopyta prace nad irańską broną nuklearną. Tego scenariusza bojownicy o pokój, wolność i demokrację nie będą mogli zdzierżyć. Nie pozostanie wyjścia. Trzeba będzie zaatakować persów, a i Talibów moresu. No a co jak nagle dobrze poinformowani dziennikarze dowiedzą się, że Iran dysponuje jednak „brudną” bombą nuklearną? Wtedy każdy samochód wjeżdżający do miasta nie tylko przywiezie potencjalne terrorystę lub nową mutację patogenu ale szaleńca z bombą mogącą wysadzić cały kwartał Londynu czy Paryża. Ale spokojnie. Władze zrobią wszystko aby zapewnić nam bezpieczeństwo. Masz siedzieć w domu, nie podskakiwać, bo możesz zostać uznany za faceta z atomową walizką. Jak będziesz pokornie wykonywał polecenia nic nie ma prawa Ci się stać. Pamiętaj jednak, że należy być czujnym. Patrz uważnie na szurów, oszołomów i cyklistów bo to potencjalni terroryści i nosiciele wiatropylnego trypla malajskiego, który zmutował na targowisku w Karaczi. I tak w oparach lęków damy ugotować niczym żaba resztki naszej wolności. Pozbawieni własności, godności i do reszty inwigilowani będziemy dziękować systemowi za miskę dobrze zbilansowanej strawy z czegoś o co już nie ośmielimy się zapytać. A gdy zemrzemy nie zdążymy nawet przeprosić matki natury, której przez swój żywot wyrządziliśmy tyle krzywd.
W tym kontekście ostanie słowa umierającego Jana Pawła II „nie lękajcie się” wydają się teraz nabierać zupełnie innego znaczenia. Wyłączmy strach bez względu jakich kolejnych straszaków użyją wężowi kuglarze. Wężowi można i należy rozdeptać głowę. Na to tylko zasłużył.

Zdjęcie pożyczyłem z tej strony  Mam nadzieję, że czcigodne Siostry się nie obrażą. Warto także zerknąć
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj