Jak dowiedziałem się kiedyś z jakiegoś filmu dokumentalnego o Titanicu, nie ma nigdy jednej przyczyny katastrofy. Zawsze mamy jakiś splot okoliczności, wypadków, zaniedbań i patologii, które przyczyniają się do ostatecznej tragedii. W przypadku wyborczej kompromitacji widzę trzy zasadnicze źródła tej katastrofy:
- Okazało się, że rząd przy całym bałaganie, niekompetencji i pozerstwie, zajęty wyłącznie propagandą zaniedbał kwestię przekazania środków PKW na system informatyczny. Ten wąż w kieszeni i odkładanie spraw na później, bo – jak uczy pewien były premier – te odłożone rozwiązują się same, olał sprawę. Ponieważ PKW nie mogła rozpisać przetargu na system nie mając zabezpieczonych środków, zabrakło czasu na profesjonalne opracowanie dokumentacji przetargowej oraz czasu na wykonanie zlecenia. PKW nie dostatecznie mocno „tupało” za sowimi interesami. Jako ciało w dużej mierze niezależne od rządu, mogło użyć nawet mediów do nieposzerzenia Tuska o tym jak sytuacja jest poważna. Warto wspomnieć o samym chorym Prawie Zamówień Publicznych, które gdzieś w tle doprowadza do ruiny ten kraj.
- PKW zatwierdziło karty do głosowania w formie książeczek, które wprowadziły w błąd wielu wyborców przyczyniając się do olbrzymiej ilości nieważnych głosów. Gdy ludzie otrzymywali komunikat: należy postawić znak "x" na każdej karcie, kreślili aż miło stawiając znaki na każdej stronie, a samych kart do głosowania otrzymali kilka. Inni stawiali tylko jeden znaczek przy kandydacie PSL będącym na pierwszej stronie uznając, ze to wszyscy kandydaci do sejmiku, czy powiatu. Ordynacja wyborcza nie precyzuje jak powinna wyglądać karta do głosowania, a powinna ona być dokumentem jednostronnym.
- Wreszcie czynnik z pozoru mało istotny ale także kluczowy. W komisjach wyborczych podniesiono diety ich członków ze 180 zł na 300 za pracę w komisji. Tak więc do komisji dostało się dużo debiutantów kompletnie nieprzygotowanych do tej roli. Stąd być możne plaga pomyłek i fałszerstw na lokalnym poziomie? Członków komisji rekomendują komitety wyborcze, a trzy setki to już na tylko dużo, aby wskazać, kumpla, przyjaciela królika niż jakiegoś wyborczego weterana. W wyniku tego pojawiła się cała masa drobnych incydentów i niekompetencji.
Tak więc winę za całe zamieszanie ponoszą: rząd, PKW i cała klasa polityczna. Stąd może wynika być może ta dziwna zgodność wszystkich politycznych sił w konieczności posprzątania tego bałaganu. Nawet „czarny koń” tych wyborów czyli PSL, zaczyna przebąkiwać o konieczności ich powtórki. Nawet Miller przemówił ludzkim ludzkim głosem... To dobrze, bo tego rodzaju sytuacja może zostać wykorzystana do destabilizacji kraju przez przeróżne zainteresowane tym faktem siły.
A kto za to wszystko zapłaci? Pan, pani, społeczeństwo.
Mamy chronicznie i systemowo chore państwo, które wymaga generalnego remontu.
Mamy chronicznie i systemowo chore państwo, które wymaga generalnego remontu.
I owszem "A kto za to wszystko zapłaci? Pan, pani, społeczeństwo."
OdpowiedzUsuńA "IV władza" ? "mainstrimowa" i "niepokorna"? Jaką miała misję przed wyborami? Naprawdę ludzie nie wiedzą, że kartę trzeba przekartkować? Czemu dziennikarze im nie powiedzieli? System informatyczny jest tak słaby, że w dwie godziny można wskazać jego usterki? Który dziennikarz je wskazał?
To prawda. Mamy tu do czynienia z działaniem systemowym i "usypianiu" społecznej czujności. Opisałem to nieco we wcześniejszym poście. http://kolatka.blogspot.com/2014/11/jakie-piekne-samobojstwo.html
Usuń