Koniec wakacji, więc pora powrócić do blogerskiej codzienności. Planowałem już od jakiegoś czasu ponownie wywołać w sobie nawyk pisania, ale dzisiejsze wydarzenie jakoś przyspieszyło moją decyzję.
Oto nasz umiłowany przywódca został nagrodzony stołkiem w Brukseli za wierną służbę. Ironia: premier dołączył do grona emigrantów, o których los był tak zatroskany. Jego rządy naprodukowały ich aż tylu, że trudno zliczyć, więc będzie się chłopina czuł niewątpliwie jak w domu.
Według mnie to jednak ucieczka przed czymś czego jeszcze nie wiemy. W szeregach PO zapanowała teraz pewnie konsternacja. Wszak wszystkich ze sobą szef nie zabierze, a jedną z niewielu sił trzymających ten gang w kupie była tuskowa charyzma – jeśli tak to można nazwać. Nie lękajcie się panowie i panie. Nic nie nastąpi. Jedną z głównych sił spajających gangi nie są wspólne wartości i cele gangsterów, lecz wzajemna wiedza o swoich grzechach i grzeszkach. Stąd pewnie instytucja świadka koronnego. Ponieważ obecna ekipa ma sporo za uszami, będą trwać razem do końca. Ucieczka Tuska oznacza rychłe tąpniecie. Zbankrutuje ZUS, albo lichwiarska międzynarodówka poprosi o zwrot długu w trybie natychmiastowym doprowadzać kraj na skraj bankructwa. Możliwe jest także to, że Angela obiecała Władimirowi kawałek naszego terytorium. Mamy wtedy scenariusz rozbiorowy.
Bez względu na to co się stanie Donald będzie płakał nas losem naszego narodu z oddali.