sobota, 25 marca 2017

Zapis choroby

Przez pewien czas władze wahały się czy podać nazwisko zamachowca. Sam ten fakt wiele wyjaśniał. Przecież gdyby nazywał się John Adams nie byłoby powodów aby obwieścić to światu. On jednak nazywał się Khalid Masood więc natychmiast dla paru miliardów ludzi na świecie byłoby jasne z jakich powodów na moście zginęli niewinni ludzie. Kwas politycznej poprawność trawi trzewia Europy, wypala oczy i umysły. Do tego dochodzi formalna próba przeforsowania polityki dwóch prędkości, która to polityka i tak jest faktem i realna marginalizacja kontynentu w porównaniu do innych części świata. O co chodzi w Europie dwóch prędkości? Ano sprawa jest prosta. Kraje starej unii doszły do wniosku, że należy przejść z fazy inwestycji do wypłaty dywidend łamiąc przy tym wszelkie równościowe deklaracje. Fundusze unijne traktowane przez nasze elity jak manna z nieba w rzeczywistości doprowadzają do generowania długu publicznego i zwolnienia lub zaprzestania realnych procesów rozwojowych przyczyniając się do generowania koniunktury dla zachodnich korporacji i potęgując zjawiska kolonialne. Doszliśmy widocznie już do momentu, że autonomiczne procesy rozwojowe oparte na generowaniu nowych pierwotnych modeli biznesowych o znacznym poziomie technologicznego zaawansowania nie pojawią się w geopolitycznej przestrzeni mitteleuropy i nie będą stanowić zagrożenia dla pozycji głównie niemieckich koncernów. Z kolei realna marginalizacja kontynentu i wyparcie z wielu tradycyjnych rynków powoduje, że zwiększa się presja na poszerzenie kolonizacji „bliskiej zagranicy”, więc pętla coraz bardziej zaciska się na szyi „teoretycznie niepodległych” państw mitteleuropy. Gdy proces ten spotyka się z krytyką ze strony obecnego rządu, natychmiast pożyteczni idioci i polskojęzyczne media należące do niemieckich koncernów rozpoczynają medialną jatkę. Czy jesteśmy aż tak głupi? Czy możemy choćby marzyć o suwerenności i własnych interesach? Czy dalej zdrada własnej wspólnoty będzie aspirowała do cnoty? Czy groźne ruszanie palcem w bucie, jako jedna z niewielu realnych form kontestacji owczego pędu europejskiej polityki jest już tak bardzo irytujące dla realnych elit, że zabronią nam już i tego? 
Europa jest chora. Homogenizacja ma doprowadzić do izolacji prawdziwych elit finansowych od motłochu i doprowadzić go do stanu bezbronności. Ludzie mają się bać i siedzieć cicho. Dorzuci im się trochę frazesów, pozwolić pokrzyczeć ale generalnie mają być grzeczni i cieszyć  się że jeszcze pozwolono im żyć. Najbardziej perfidny totalitarnym to taki, w którym ludzie wierzą w to, że są wolni, a tak naprawdę zapomnieli co w istocie znaczy to słowo.

niedziela, 19 marca 2017

Nowe cesarskie szaty

Któż nie zna bajki Andersena o nowych szatach cesarza? Znają ją chyba wszyscy, ale życie opowiada nam ją niepostrzeżenie co jakiś czas od nowa i od nowa.
Oto w małej Holandii postępactwo odetchnęło  z ulgą. Otóż partia „populisty”, „demagoga” i „islamofoba” Geerta Wildersa nie osiągnęła jednak tak dobrego wyniku jak oczekiwano. Do epitetów jakimi obdarowywano licznie lidera Partii Wolności należałoby pewnie ku uciesze lemingów dodać także „antysemiyzm”, ale akurat to nie pasuje do Geerta Wildersa ani odrobinę. Publiczne wyznaje bowiem, że jego politycznym ulubieńcem jest Ariel Szaron, uznaje się za spadkobiercę syjonistycznych ideałów Żabotyńskiego (który nota bene miłował i wzorował się na Piłsudskim) i wzywa do przyznania się za czynny udział holendrów w zagładzie Żydów w czasie II WŚ. Co więcej we wczesnej młodości Geert mieszkał w Izraelu. Nazwanie go więc filosemitą bądź nie daj Boże Żydem przez politycznych przeciwników nie wchodzi w grę, bo to przecież z umiłowania czy przywiązania do narodu wybranego w żaden sposób przywary czynić nie można, tak jak z umiłowania do Islamu, czy kochających inaczej, więc ten argument nie przeszedłby jego przeciwnikom nawet przez gardło. Widać wyraźnie na powyższym teoretycznym wywodzie jak absurd politycznej poprawności opanował dusze i umysły zachodnich społeczeństw, jak je paraliżuje do granic absurdu, jak podważa cywilizacyjne ideały i tłumi wszelaki dyskurs. I o tym właśnie zaczął mówić Wilders niczym naiwne dziecko z bajki o nowych szatach cesarza stojące w tłumie gapiów obserwujących królewski orszak. Co takiego zrobił Geert Wilders? Ano śmiał zacząć niczym owe naiwne dziecko zaczął zauważać fakty: Holendrzy nie mogą czuć się w swoim kraju jak we własnym domu nie mają bowiem wpływu na to kto w nim zamieszka, Islam stanowi zagrożenie dla wspólnoty i wartości stanowiących fundament tego społeczeństwa, Unia Europejska się sypie i odeszła od swych pierwotnych ideałów. Nic więc dziwnego, że krąg potencjalnych głupców, którzy wmówili sobie i innym, że jednak cesarz jest ubrany strojnie i dostojnie bo od tego zależy ich pozycja zaczął przypinać Wildersowi i jego zwolennikom etykietę populizmu, oszołomstwa, obciachu i pewnie też tego, że śmierdzi im z ust. W każdym razie zmasowany atak powiódł się, a bezprecedensowy sojusz „widzących cesarskie szaty” zawiązał nawet coś na kształt koalicji antywildersowej. Podziałało. Większość wyborców w Holandii uznało opierając się na głosach „autorytetów”, że jednak cesarz nie jest nagi, a chłopczyk imieniem Geert plecie trzy po trzy. I co dalej? Nic. Albo nastąpi w końcu przebudzenie, albo za chwilę zwolennicy i sprzymierzeńcy krawców hochsztaplerów idąc za cisem wmówią wszystkim pozostałym, że najmodniejsza w tym sezonie jest przewiewna i lekka odzież jaką nosi monarcha. Co więcej, za chwilę nakażą płacić sobie autorskie tantiemy za nowe kroje strojów, a ludziska będą bulić szczękając z zimna zębami. 
Skąd my to znamy? W kraju nad Wisłą podobny wrzask wywołało przebicie się do świadomości sporej części tubylców faktu, że żadnych wolnych wyborów w 1989 roku nie było, że w ramach przedstawienia telewizyjnego zwanego Okrągłym Stołem doszło do dogadania się SBków z ich agenturą, a we wszystkim chodziło o to, aby się uwłaszczyć i ustawić wobec kontrolowanego i dogadanego z USA krachu sowieckiego imperium. Należało też Polakom odebrać ich owoce pracy na skutek bankructwa kraju i jego przystąpienia do MFW, a więc urealnienia wartości waluty. Gdy owa znana tylko w kręgach oszołomów wiedza w połączeniu z tą dotyczącą złodziejskiej natury rządzących poprzedników dotarła do świadomości większości żadne kordony sanitarne nic nie dały. Czy w USA, gdzie wybory wygrał także „populista”, „demagog” i „oszołom” odsuwając od władzy skompromitowaną neobolszewicką elitę spod znaku szkoły frankfurckiej nie układa się w pewną całość? Trump także był dzieckiem krzyczącym o konieczności radykalnych zmian wbrew elitom. Czy to wszystko zapowiedź odejścia w niebyt zmutowanego po raz kolejny marksizmu? Nie wydaje mi się. Dla prawdziwego przewartościowania należy jak najszybciej pozbyć się tkaczy fałszywej waluty w rękach których medialnie zmutowana demokracja jest tylko zabawką. Wtedy nikt nam nie będzie po prostu wmawiał w co mamy się odziewać. Do tego aby się tak stało potrzebny jest tryumf trzech cywilizacyjnych filarów: greckiego stosunku do prawdy, zasad prawa rzymskiego i etyki chrześcijańskiej. Inaczej zawsze ktoś będzie wodził nas za nos, wmawiał jedno albo drugie lub ordynarnie okradał. To tylko tyle i aż tyle.