czwartek, 27 marca 2014

"Ten system nie narodził się z buntu. On narodził się z beznadziei." - System 09


Grupka niezłomnych i odważnych demaskuje propagandowe oszustwo czy wręcz meandry wojny informacyjnej sprzed 25 lat, której skutki ciągle odczuwamy. Gdy 5 lat temu wyemitowano ten serial w TVP nie mogłem wyjść z podziwu dla odwagi jego twórców. Potem okazało się, że był to "wypadek przy pracy". Kolejne odcinki już nie miały takiej "siły rażenia", co nie znaczy, że jakiś "życzliwy" decydent nie przysunął czasu ich emisji na porę bliską północy. Po co ludowi mącić w głowach? W tej chwili ów dokumentalny serial nie ma nawet swojej strony na Wikipedii...Dlaczego? Bo: "rewolucja to jest za poważna sprawa żeby tak po prostu zostawić ją zwykłym ludziom"

środa, 26 marca 2014

Obserwacja

Doskonałym i jednym z niewielu sposobów śledzenia poczynań agentury i tajnych służb jest obserwacja montowania agentury wpływu w polityce danego kraju. Warto zaobserwować następujące zjawiska:
  • Kto pierwotnie ma stanowić „rząd cieni” zwycięskiego ugrupowania, a kto ostatecznie przejmuje we władanie resorty?
  • Jak wyglądają zmiany na listach wyborczych, zwłaszcza dokonywane tuż wyborami?

Pojawiające się „króliki z kapeluszy” mogą być zatem:
  • wynikiem zakulisowych gier politycznych frakcji,
  • próbą zainstalowania na kluczowych stanowiskach politycznych agentury wpływu,
  • zmianami zainspirowanymi działaniami służb specjalnych.

wtorek, 25 marca 2014

Amerykański sen

Film choć może nie najnowszy, ale godny polecenia tym bardziej, że o jego istnieniu nie miałem dotychczas zielonego pojęcia. Mój synek znalazł go w sieci i polecił mi abym się dokształcił w kwestii "czerwonej tarczy". :-)


A tu być może panaceum na problemy świata?
http://tagen.tv/vod/2014/03/pierwsza-polska-waluta-lokalna/

niedziela, 23 marca 2014

Poranny potok myśli

Czy jeśli życie to forma istnienia białka, to samochód to forma istnienia blachy?
Wszyscy żyjemy i wiemy, że żyjemy, ale brak temu pojęciu jednej spójnej definicji. Czy w ogóle trzeba definiować życie skoro jest ono nam dane? Być może żywy organizm podejmując próbę zdefiniowana życia popełnia logiczny błąd błędnego koła? 
Trwają ciągle dyskusje nad istnieniem lub nieistnieniem Boga. Nie potrafimy w sposób racjonalny określić jego istoty. Ale kwestia życia jest dla nas oczywista, a mimo w określeniu jego istoty czujemy się tak samo bezradni. Być może w braku określenia pojęć podstawowych takich jak: życie, rzeczywistość, świadomość wyraża się nasza bezradność? Ciężko pyszałkowatemu z natury człowiekowi przyjąć do wiadomość świadomość własnych ograniczeń. Coraz więcej jest na nią mniej lub bardziej oczywistych dowodów. Być może nadeszła pora, aby przestać zatem określać siebie wedle renesansowej utopii jako pępek świata? Ale jeśli nie człowiek, to kto ma być w centrum? Bóg? Na to nie zgodzą się ci, którzy ustawili tam człowieka. Trwamy więc w cywilizacyjnym paradoksie: pasowałoby nas zdjąć z piedestału boskiej i wyjątkowej istoty, ale kogo tam ustawić? Może zatem nie ustawiać nikogo? Ale się nie da, bo coś musi być praprzyczyną. Postępowcy nie zaaprobują powrotu do dawnego porządku, więc będą musieli niedługo wymyśleć nową formę gnozy, w której będzie coś na kształt boga, ale nie nazwanego bogiem. Będziemy mieli być może w perspektywie najbliższych wieków coś na kształt chrześcijaństwa, ale bez chrześcijaństwa. Po co więc to zamieszanie, gdy wystarczy pozostać przy starym systemie pojęć i znaczeń? Tylko co wtedy robiliby rewolucjoniści? Gdy opuszczą sztandary przestaną być rewolucjonistami, utracą pozycję i swój sens istnienia, która nie tkwi w ładzie lecz w chaosie.

niedziela, 9 marca 2014

Ukraiński pojedynek szachowych arcymistrzów

Wszyscy ostatnio zgłupieli na punkcie konfliktu na Ukrainie. Do żadnej wojny nie dojdzie, bo nikogo na nią nie stać. Rosja nadyma się jak żaba, pręży muskuły, ale i tak wiadomo, że nikogo nie zaatakuje, bo nie ma za co. "zachód" odbiera to jako realną retorykę wojenną i dzięki temu może w swej propagandzie odsunąć swe bieżące problemy na dalszy plan. Tylko nasi figuranci wzięli najwyraźniej poważnie rosyjskie pohukiwania i zachowują się jak na pożytecznych idiotów przystało, chcąc ginąć w ramach nie swojej wojennej retoryki. W końcu przysłowiowy Cygan dał się także powiesić dla towarzystwa. Oczywiście na dany problem można zawsze spojrzeć dwojako, bo przecież szklanka jest albo do połowy pełna, albo do połowy pusta. Z jednej strony można powiedzieć, że Rosja doprowadza do przejęcia części Ukrainy, z drugiej można powiedzieć, że pozbywa się balastu pozostawiając pod swym wpływem regiony najbardziej uprzemysłowione, a pozostawiając na pastwę lichwiarzy wschodnią gołotę. Łunia jest w szoku, bo nie wie co począć z tym prezentem. Zagrywka rosyjskich szachistów przypomina zatem działania Fidela Castro, gdy w odpowiedzi na protesty "zachodu" uwolnił więźniów politycznych, ale w towarzystwie wszelkich kryminalistów spod ciemnej gwiazdy gnijących w kubańskich więzieniach i wsadził ich w łodzie płynące na Florydę. Czasami jest bowiem tak, że paradoksalnie w ramach jakiegoś konfliktu interesy stron są wspólne. "Zachód" za pośrednictwem "znanego filantropa" rozpętał "Majdan", zaś Rosja czekała cierpliwie na rozwój wypadków, przygotowując kolejne szachowe ruchy. Zabierze z Ukrainy najpyszniejsze kąski tworząc z nich na wzór Łunii "niepodległe republiki". W tym momencie kończy się wspólny interes. Bo czego chcieli tak naprawdę mocodawcy "filantropów"? Najprawdopodobniej "ukraińskie wypadki" są wypadkową "syryjskiego szacha", którego szachiści z Łubianki zadali szachistom z Pentagonu, na skutek którego wzmocnienie "zachodniej" pozycji na bliskim wchodzie nie miało miejsca, zatem atak na Iran też przestał mieć sens. Zatem według mnie, w tej chwili w przypadku Ukrainy mamy do czynienia ze starą jak świat taktyką związania wroga walką. Jeśli mam rację, to za chwilę sytuacja na Bliskim Wschodzie znów stanie się napięta, ale będzie istniała niemal pewność, że Rosja nie wystąpi w niej jako strona. Czy na pewno? Jak znam życie szachiści z Łubianki już szkolą irańskich pilotów i przygotowują ich na ewentualną interwencję. Dlaczego Rosja tak rozpaczliwie broni swych interesów w tej części świata? Bo nie chce doprowadzić do osaczenia od południa i jest zainteresowana pokojową drogą do Oceanu Indyjskiego. To dalekosiężne geopolityczne cele.
A my? A my nic. Ruszamy w palcem w bucie. Tylko, że dalsza perspektywa pokazuje jakimi jesteśmy słabiakami i jaką wiochę czynią z nas nasi figuranci.