Nie oglądam debaty. Wcale nie dlatego, że nie interesuje mnie polityka. Wręcz przeciwnie. Interesuje nie, ale ta prawdziwa. U po pierwsze wiem już na kogo oddać swój głos, a po wtóre wiem doskonale, że to co powiedzą kandydaci nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Debata to po prostu gra pozorów, tanich chwytów i szukania sposobów przypodobania się publice przy jednoczesnej próbie dołożenia przeciwnikowi.
Jest też i drugie dno. Wiele wskazuje na to, że środowisko polityczne postępaków postanowiło strategicznie oddać zewnętrzne pozory władzy tylko po to, aby czekające nas za chwilę uderzenie kryzysu i bankructwo ZUS było winą ich politycznych przeciwników, bo to za ich rządów dojdzie do tej tragedii. Potem jako jedyna słuszna opozycja znów przejmą rządy. Innymi słowy grają na przedłużenie systemu, co nie oznacza przedłużenia władzy danych ludzi. Jak będzie – zobaczymy, ale bez trwałej zmiany sytuacji geopolitycznej nasz kraj może liczyć jedynie na kosmetyczne zabiegi bez względu na to kto będzie nim rządził. Oczywiście wiele zależy od determinacji samych rządzących, ich chęci i możliwości manewru. Jeśli postanowią oni na radykalny zwrot w postaci nadania większej podmiotowości obywatelom będzie to wielki sukces niezależnie od tego co będzie sadzić agentura, pożyteczni idioci, czy nasi „strategiczni partnerzy”. Władza w tym kraju wydaje się czym na kształt gorącego kartofla lub granata bez zawleczki, który przekazują sobie nawzajem oba obozy.
Jest też i drugie dno. Wiele wskazuje na to, że środowisko polityczne postępaków postanowiło strategicznie oddać zewnętrzne pozory władzy tylko po to, aby czekające nas za chwilę uderzenie kryzysu i bankructwo ZUS było winą ich politycznych przeciwników, bo to za ich rządów dojdzie do tej tragedii. Potem jako jedyna słuszna opozycja znów przejmą rządy. Innymi słowy grają na przedłużenie systemu, co nie oznacza przedłużenia władzy danych ludzi. Jak będzie – zobaczymy, ale bez trwałej zmiany sytuacji geopolitycznej nasz kraj może liczyć jedynie na kosmetyczne zabiegi bez względu na to kto będzie nim rządził. Oczywiście wiele zależy od determinacji samych rządzących, ich chęci i możliwości manewru. Jeśli postanowią oni na radykalny zwrot w postaci nadania większej podmiotowości obywatelom będzie to wielki sukces niezależnie od tego co będzie sadzić agentura, pożyteczni idioci, czy nasi „strategiczni partnerzy”. Władza w tym kraju wydaje się czym na kształt gorącego kartofla lub granata bez zawleczki, który przekazują sobie nawzajem oba obozy.