sobota, 20 lutego 2021

Dekolt asystentki

Podział
- Jest pandemia, bo mówią że jest.
- Nie ma pandemii bo jakby nie zmienili definicji to by nie było. 

- Maseczki działają i trzeba je nosić, a nawet jak nie działają to i tak trzeba.
- Maseczki nie działają i to lipa i skandal, a przez długi okres nakaz ich noszenia był bezprawny.

- Trzeba się szczepić.
- Szczepionki to głupota, bo walisz w żyłę nieznaną substancję o nieznanych skutkach w ramach czwartej fazy testu o czym nikt ci nie powiedział. Producenci nie ponoszą odpowiedzialności za ich skutki i nie podają ich realnej skuteczności. Poza tym jest wiele leków potencjalnie skutecznych których nie dopuszcza się do stosowania.

- Ludzie umierają.
- Tak. Ludzie są śmiertelni i umierają. Na koronkę umarło nieco więcej ludzi niż zwykle na grypę a do tego kopyrtnęła cała masa nieleczonych bo tzw. służba zdrowia wymięka.

- Wirus rujnuje zdrowie i jest niebezpieczny.
- Tak i nic się z tym nie zrobi, bo to nowa forma wojny i nowa forma broni nie tylko biologicznej ale i propagandowej. Nie nakręcamy więc jej skutków i przynajmniej nie pustoszy gospodarki bo poważne problemy ze zdrowiem mają nieliczni, których większość w porę trzeba było objąć szczególną ochroną.

Nigdy jeszcze w żadnej oczywistej kwestii nie licząc aborcji społeczeństwa nie były tak zantagonizowane w swych opiniach. Inna sprawa, że i kwestie aborcji wyciągnięto niczym królika z kapelusza. Na tym polega diabelska wręcz manipulacja: jak bardzo w stosunku do obiektywnie doświadczonej rzeczywistości można uzyskać skraje odmienne opinie podzielić ludzi? Ludzie dyskutują i demonstrują, rządy na całym świecie dosypują do pieca coraz to nowe - w zależności od oceny - absurdalne lub troskliwe zakazy i zalecenia, które jeszcze bardzie pogłębiają podziały.
 
I po co to wszystko? 
A po co każdy iluzjonista w roli asystentki zatrudnia atrakcyjną roznegliżowaną długowłosą dziewoję, a nie starego pumpernikla z brodawką na nosie? Odpowiedź wydaje się prosta. Spora część publiki przynajmniej podświadomie zerka na paniusię i nie widzi odstawianej przez prestidigitatora lipy. Przy ogólniej panice, dyskusji, większych lub mniejszych aferach i bałaganie można wykonać kilka "magicznych" sztuczek, na które nikt nie zwraca uwagi.
Jak to się stało, że nagle przestało obowiązywać prawo i wszyscy to akceptują?
Jak to się stało, że w czasie tzw. padnemii nagle ogłasza się Zielony Ład - nową formę Manifestu Komunistycznego, który tak naprawdę rozpoczyna proces pozbawienia prywatnej własności? Jak to się stało, że oficjalnie zapowiada się tzw. Wielki Reset, który jest w istocie tym samym lecz dzięki maszynom drukarskim w mennicach?
Bo teraz komunizm wprowadza się legalnie przy aprobacie ogłupiałych maluczkich, którzy dla swojego dobra i świętego spokoju zgodzą się na wszystko i przy wsparciu zadłużonych po uszy tubylczych rządów, których jedynym zadaniem jest dawanie gęby i usprawiedliwianie przed wyborcami procesów, na które nie mają wpływu w taki sposób, aby ci jeszcze przez jakiś czas żyli w świadomości, że rządzą ministrowie i premierzy, a nie banksterskie gangi rodem z lóż i salonów. 
 
I jak to wszystko jest możliwe?
Najpierw w drodze do nowego świata należy wygubić potencjalne elity i nie ważne czy ma to miejsce na skutek kretyńskich powstań, klasowych czystek czy fali bankructw. Potem to już wszystko jest możliwe, bo publika zajęta jest dyskusją o absurdzie podwójnych maseczek, która pochłania ich uwagę niczym dekolt asystentki magika. Nie bez kozery obecną sytuację można porównać od przestawienia Wolanda w moskiewskim teatrze Varite z Mistrza i Małgorzaty, z tą tylko różnicą, że to wszystko dzieje się w realu.
Zwykle takie "skoki jakościowe" przeprowadzono w czasie wojny lub tuż po niej. Dziś z uwagi na wysokie koszty odbudowy infrastruktury wojnę w wymiarze militarnym prowadzi się poza rejonami wysokiej urbanizacji i uprzemysłowienia. Dzisiejsza wojna to wojna inna niż wszystkie, bo to wojna realnych elit przy wsparciu  figurantów z resztą ludzkości o prawo do istnienia tych drugich. Niech więc trwa przestawione, na które dostaliśmy promocyjne bilety, a w tym czasie bandyci obronią nasze mieszkania. Bo po co nam mieć? Wystarczy dach nad głową i miska ryżu i radość z tego że jeszcze żyjemy.

piątek, 19 lutego 2021

Nic dziwnego

Z czasów dzieciństwa pamiętam dowcip o koniu, który przyszedł do baru i zamówił małe piwo. Gdy odszedł siedzący obok jegomość zagadnął barana i zapytał czy nie wydaje mu się dziwne, że przyszedł koń i zamówił małe piwo.
- To w istocie dziwne - odparł barman - zwykle zamawia duże.

Oto w pewnej wsi z dala od wielkich aglomeracyjnych ośrodków mieszka pewien jegomość. Ni on stary, nie młody, ni wysoki, ni niski. Innymi słowy należy on do tej kategorii ludzi, którym niezwykle trudno jest sporządzić portret pamięciowy. Jednym słowem kwintesencja przeciętności. Chłop jest samotny. Żyje w swej norce niczym hobbit i pochłonięty jest od świtu do nocy uprawianiem swego hobby jakim jest medytacja i poszukiwanie filozoficznego kamienia w smaku Perły Mocnej. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby w pewnym momencie nie dołączyła do niego dziewoja z okolicy także uwielbiająca medytacje. Tak bardzo zatraciła się w duchowych poszukiwaniach i w radości ze znalezienia bratniej duszy, że pozostawiła swe dzieci pod opieką krewnych, a sama zamieszkała w norce samotnika. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby do wesołej pary po pewnym czasie nie dołączył kolejny sąsiad, który z kolei pozostawił swoje dzieci pod opieką małżonki. I tak cała trójka żyje szczęśliwie ciesząc się sanną i kwarantanną. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby niczym Kapturek z Wilkiem Morskim w piosence z Kabaretu Starszych Panów panowie zamieszkali razem, a dziewoję niczym żonę Wilka Morskiego odesłali precz. Oni poszli o krok dalej w obyczajowej progresji, ale przecież w tym także nie ma nic dziwnego.
Nie ma publicznego oburzenia, napiętnowania ani dyskusji. Czasami tylko okolice obiegają spekulacje kto dołączy do wesołej gromadki i jakiej płci będzie to osobnik. I to w tym wszystkim jest oburzające, bo przecież każdy ma prawo do poszukiwania szczęścia według własnych wyobrażeń.
Ponoć gdy wieje halny góralom puszczają nerwy nawet, gdy są setki kilometrów od Tatr. Czy to wirus wypłukał z nas pokłady szlamu, które gromadziły się gdzieś w naszych organizmach od dawna, czy może wystąpił jedynie w roli katalizatora uruchamiającego spontaniczne reakcje? Jeszcze nie napadany się na wzajem, jeszcze nie pustoszyły swoich domów ani nie podrzynamy sobie gardeł. Wszystko to przed nami ale jeśli się stanie nie będzie w tym nic dziwnego.

Jedno jest pewne: świat po koronce nie będzie już taki sam.