Po przeszło 23 latach pracy w układach w „systemach” administracyjno – korporacyjnych udało mi się z nich wyrwać. Ciekawe na jak długo? Mam jednak nadzieję, że na zawsze. Teraz mam zamiar poświęcić się temu co kocham, tym którym kocham i … być szczęśliwym.
Ostatnie miejsce były dla mnie szczególnie trudne, gdy miotałem się między poczuciem obowiązku, a pogardą do otaczającego mnie „układu”, który niczym burza gradowa coraz bardziej rozwijał się nad moją głową, a ja nie mogłem nic poradzić. Teraz gdy „wrzód pękł” jestem wolnym człowiekiem. Dlatego ostatnimi dniami poczułem ogromną wdzięczność dla wszelkiej maści utopistów i popaprańców, którzy doprowadzili do tego stanu rzeczy. Jak w przypadku Chrystusa bez łotrów, zdrajców i rzymskiego prokuratora nie dokonałoby się to, co stało się fundamentem czegoś wielkiego. Żeby była jasność, nie śmiem nawet porównywać się ze Zbawicielem, ale czasami Pan Bóg wskazuje ci drogę, tę jedyną, jasną, którą musisz kroczyć. Jeszcze nigdy w życiu nie czułem, że ta droga którą obrałem jest tą właściwą. Jeszcze nigdy nie miałem tak silnego przeświadczenia, że stoję po stronie dobra i że nie mogą pozwolić siłom zła zbliżyć się nawet o centymetr do fosy otaczającej moje ogrody. Te kwitnące w mojej głowie są bowiem nie do zdobycia. Dzięki mistrzu Herbercie.
Wszystkich, którzy mają jeszcze ochotę tu zaglądać składam serdeczne życzenia przeżycia chrystusowego odrodzenia i zyskania świadomości, że za zmianą otwierają się nowe szanse. Bo nawet za pozorem śmierci kryje się zbawienie.
Bądźcie zdrowi i nie ustawiajcie w poszukiwaniu swojej pełni.