Jak nazwać zjawisko, w której wszystko systematycznie zjeżdża w dół, ale nie po równi pochyłej lub wprost spada lecz krąży tworząc niewidoczną przypominającą gwint spiralę? Dzięki temu na pierwszy rzut oka nie widać upadku lecz wydawałoby się krążenie przypominające obroty planet wokół gwiazdy czyli coś trwałego, wieczystego i jednostajnego.
Wydaje się, że sytuacja taka ma miejsce w wielu obszarach, gdzie pozorne trwanie zastępowane jest w istocie powolnym upadkiem. Wtedy instytucje i twory materialne podlegają systematycznej erozji. Proces ten nazwałem spiralizmem. Czy otaczanie się przez polityków ludźmi głupszymi od siebie w nadziei, że nie zagrożą w przyszłości jego pozycji, a ci podświadomie dobierają wokół siebie jeszcze większych kretynów nie jest w istocie tym zjawiskiem? Czy mało bystry utytułowany naukowiec dobierający sobie za asystentów ludzi małych, niezdolnych i nie ambitnych nie jest wyznawcą spiralizmu? Przecież nim uzyskał swój naukowy tytuł był także podobnym swym asystentom. Gdzie podziali się ludzie dumni z tego, że ich uczniowie przewyższają ich i dzięki tej obserwacji czują się spełnieni. Stare hasło: mierny, bierny ale wierny było niczym innym jak ilustracją spiral tworzących się w strukturach jedynie słusznej partii w czasach PRL. Gdy poparzymy na wszelkiego rodzaju instytucje, a nawet przedsiębiorstwa tworzące złożone struktury, to zdamy sobie sprawę, że spiralizm i jego skutki może stanowić jeden z głównych polskich problemów rozwojowych, a także nie wyplenione w żadnym aspekcie dziedzictwo komunizmu. Byłoby proste gdyby to zjawisko specyficznej destrukcji dotyczyło wyłącznie instytucji. Poszukiwanie coraz to tańszych zamienników w miejsce bardziej skomplikowanych konstrukcji kończy się wytwarzaniem nietrwałych produktów, które pomimo niskiej ceny należy zastąpić kolejnymi bublami. Dążenie do redukcji kosztów, wzrostów sprzedaży i cała krótkowzroczna polityka rynkowego auto kanibalizmu korporacji to też przejaw tej samej cywilizacyjnej choroby. Ludzie przestając mieć w sercach dobro, piękno i sprawiedliwość przestali tworzyć dobre jakościowo, piękne i sprzedawane za sprawiedliwą cenę (stosowną do nakładów pracy) przedmioty. Wyparli się więc dawnych wartości zastępując je współczesną miarą wszystkiego – pieniądzem. A co jeśli ten pieniądz jest fałszywy i tylko z pozoru stanowi nośnik wartości. Ludzie wtedy rządni dóbr zadłużają się lub stają się jeszcze bardziej bezwzględni w spiralnym wyścigu szczurów.
Jak odwrócić te trendy? Jak zmienić kierunki spiral? Jak sprawić, by znów piękno, dobro i prawda stały się filarami naszego życia? Nie wiem. Patrzę tylko z przerażeniem jak świat pogrąża się w coraz większym chaosie, a pozorne innowacje wdrażane w dobrych intencjach stają się zalążkiem kolejnych systemowych problemów całego świata. Być może powinniśmy sięgnąć dna aby się odrodzić? Warto jednak nie zapomnieć czym jest prawda, piękno i dobro.