

§ 2. Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej."
I co? I nic.
Okazuje się, że w 2011 roku na wniosek posłów SLD Trybunał Konstytucyjny przy czynnym udziale nikogo innego jak prezesa Rzeplińskiego uchylił tenże przepis. Można zatem promować Pol Pota, Stalina, Hitlera i wszelką inną swołocz. Przecież strzelanie ludziom w tył głowy albo użyźnianie ich ciałami pól je cool, nieprawdaż?
W wywiadzie rzece z Mieczysławem F. Rakowskim pt. ”Nie bądźcie moimi sędziami”, wydanym tuż po jego śmierci, były premier mówi:
„[…] po naszej stronie nie brakowało idiotów, również w generalskich mundurach. Kiedyś, wściekły na jednego z nich, powiedziałem Jaruzelskiemu: - Słuchaj, z kim ty pracujesz? Na co usłyszałem: - A co, myślałeś, że to tytani intelektu?
Tak to właśnie funkcjonowało. Owszem, powstało kilka nowych instytucji, i nie były to atrapy – Trybunał Stanu, Trybunał Konstytucyjny, Rzecznik Praw Obywatelskich – ale generalnie chodziło o utrzymanie systemu. Można było poddawać ten system kosmetyce, ale nie zmienić istoty.”
I wszystko jasne. Trybunał Konstytucyjny miał nie zmieniać istoty systemu i jak widać wywiązuje się z tego zadania do dziś celująco. A towarzysze na koszulkach to tylko drobny wskaźnik szerszego procesu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj