Świeżo upieczeni święci zwiedzają Niebo. Anioł
oprowadzający kilkuosobową gromadkę zatrzymał się przed jednym z
pokoi i dyskretnie uchylił drzwi. W środku na wielkim obrotowym łożu
zgrzybiały starzec namiętnie zabawiał się z młodą seksowną
blondynką.
- I to ma być raj?
Przecież ona wyraźnie cierpi – powiedział jeden ze
zwiedzających.
- I tak ma być –
odpowiedział anioł przewodnik – w ramach optymalizacji kosztów
naszej działalności dogadaliśmy się z piekłem. Ta panienka jest
w piekle, dziadek Włodek jest w niebie. Po co utrzymać dwie placówki?
Wydaje
mi się, że doszliśmy do momentu w dziejach, w którym ów
koszmarny dowcip zaczyna stawać się równie koszmarną owych
dziejów metaforą. Optymalizacja, racjonalizacja i wszelka innowacja stały się celami samymi w sobie pozbawionymi szerszego kontekstu. Kilka lat temu zaszokował mnie dokument w którym spalarnia zwłok w pewnym szwedzkim mieście oddaje ciepło do miejskiego systemu grzewczego. Dlaczego nie? Martwe kości dziadka pozwolą ogrzać nasze żywe jeszcze kości... Huxley w pełnej krasie! Ale to początek optymalizacyjnej drogi.
Coraz częściej mówi się o praktycznych
wdrożeniach sztucznej inteligencji, które mają do góry nogami
przewrócić obecny rynek pracy. Wedle niektórych szacunków znaczna
część zawodów przestanie istnieć, bo maszyny zaczną wykonywać
prace zarezerwowane do niedawna tylko dla ludzi. W rezultacie znaczna
część ludzkości pogrąży się w błogim i nieznośnym lenistwie,
a pracować będą tylko ci, których praca będzie tańsza od pracy
inteligentnych maszyn lub ci, których sztuczna inteligencja nie
będzie w stanie zastąpić. Przynajmniej na razie. Oczywiście ci
niepracujący otrzymywać będą świadczenia socjalne pozwalające
na przeżycie kosztem całkowitego zniewolenia. Maszyny miały
pierwotnie służyć człowiekowi i to dla ich dobra powstawały
coraz to inne i bardziej doskonałe ich wersje. W tej chwili
dochodzimy być może do bezprecedensowej w dziejach sytuacji, gdy
rozwój technologii staje w istotnej sprzeczności z podstawowymi
ludzkimi potrzebami. Oczywiście były w historii momenty, gdy ludzie
buntowali się przeciwko maszynom jak w przypadku brytyjskich tkaczy
na początku XIX stulecia (luddyzm). Jednak ci mogli się
przebranżowić. W czekającej nas rychło rzeczywistości nie będzie
nadziei na takowe przebranżowienie, bo pracy po prostu w
perspektywie kilku dekad nie będzie. Oczywiście można wyobrazić
sobie „wymuszanie” nowych potrzeb, utrzymywanie na siłę
zbędnych instytucji realizujących na podstawie jakiś
ideologicznych kaprysów nowe formy publicznych usług czy firmy
przypominające warsztaty terapii zajęciowej zakłady pracy dla
samej pracy, jednak nie zniwelują one realnych potrzeb na owo
„luksusowe dobro”. Na pewno rozwinie się także prosumpcja i
przyrożne formy nieznanej dotychczas aktywność hobbistycznej,
które będą przez ich uczestników traktowane śmiertelnie
poważnie. Będą one swojego rodzaju ucieczką przed raz na zawsze i
całkowicie odebranymi resztkami wolności. Generalnie jednak ludzkie
masy pogrążać się będą w coraz większej apatii i zmienimy się
w stado baranów całkowicie zależnych pod władzy i kaprysów
dającego podstawy lichej egzystencji pasterza. Nowy globalny
radziecki człowiek godzący się z decyzjami władzy niczym z
wyrokami opatrzności stanie się normą. Pozwoli się on zaczipowć
tylko dla kilku dodatkowych kuponów na jakiś substytut żywności.
Trzeba oczywiście wcześniej zniszczyć wszelkiego rodzaju
„religijne zabobony”, bo są one źródłem alternatywnej
aksjologii, a ten cel najlepiej zrealizować poprzez napuszczenie na
siebie różnych cywilizacji. Potem zapanuje być może potrzeba
stworzenia na bazie „religijnych błędów i wypaczeń” jedynie
słusznej religii, aby „demony religijnych wojen” już nigdy się
wyłoniły? W każdy razie w tak zdefiniowanym świecie przyjdzie
czas na realizację marzenia pewnych elit polegającego na znaczniej
redukcji ilości ludności. Zamiar ten będzie o tyle koszmarny, ze
zostanie zrealizowany w sposób systemowy w wymiarze globalnym. Co
więcej nastąpi to przy poparciu znaczącej części ludzkości,
która po przeobrażeniu w nowych ludzi radzieckich sama pójdzie pod
topór będąc przekonana o tym, że w ten sposób oddaje największą
przysługę nie tylko swemu gatunkowi ale i całemu światu. Przy
tego typu armagedonie dotychczasowe masowe zagłady organizowane
przez różne postępowe siły na przestrzeni wieków wydaja się
ledwie igraszką. A wtedy pełna optymalizacja stanie się faktem.
Oczywiście wcale tak nie musi się stać. W ludziach są naturalne
pokłady dobra, a przyszłość zapisana jest w naszych lękach i
pragnieniach. Jeśli jednak pozwolimy na to, aby zapanowała niczym w
przytoczonym na początku koszmarnym dowcipie względność dobra i
zła, kary i nagrody i zatryumfował lekkomyślny pragmatyzm jesteśmy
już o krok do oddania całkowicie władzy nad naszym losem w
nieznane szaleńcze ręce. To będzie początek końca, który być
może już się rozpoczął. A początek końca polega na tym, że anioły dogadują się z diabłami w imię wspólnych interesów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj