W czasie tzw. czarnego piątku znalazłem się w okolicy sklepu AGD, a ponieważ miałem chwilę, postanowiłem pozwiedzać. Wtopiłem się więc w niewielki tłumek poszukiwaczy okazji i elektronicznych substytutów szczęścia. Nagle w tym krzemowo - informatycznym Disneylandzie wyrósł przede mną sprzedawca.
- Ma pan jakieś pytania? - zapytał.
- Tak, mam wiele i ciągle nie dają mi spokoju – odparłem.
- Słucham – powiedział sprzedawca.
- Jaka jest istota Boga? Czy istnieje życie pozagrobowe? - zapytałem.
- A tego to ja nie wiem – powiedział sprzedawca patrząc na mnie jak na świra i czmychnął czym prędzej.
Ta drobna przygoda wywołała we mnie potrzebę zadawania kolejnych pytań. Być może bardziej przyziemnych, a nie dotyczących spraw ostatecznych. Czy homogenizacja kulturowa Europy, marzenie o zaniku państw narodowych i postępujący proces dewastacji wszelkich instytucji to preludium tworzenia nowego świata? A wszystko to w świecie opanowanym przez medialnie sterowanych konsumentów i bliskiego kresu systemu wirtualnego pieniądza. Czy w nowym świecie wirtualne wartości wypierające realne odniosą swój trumf? Co tak naprawdę będzie postawą myśli i działań przyszłych pokoleń, gdy świat zostanie ostatecznie opanowany przez totalitaryzm równości i kompromitację wszystkich wartości? Czy substytuty szczęścia i miłości sprawią, że zapomnimy czym jest naprawdę szczęście i miłość?
Jadąc do pracy w mieście obok mojej wioski mijam bilbordy z zatroskanym o losy świata neo-bolszewickim aparatczykiem ustylizowanym na Ojca Chrzestnego. Postarzał się mafiozo, a znów widocznie chce być wybrany przez prekariat, którego produkcja idzie w najlepsze. Czy oni i jemu podobni staną się symbolami nowej epoki totalnej bezsilności i reglamentacji wszystkiego co realne?
- Ma pan jakieś pytania? - zapytał.
- Tak, mam wiele i ciągle nie dają mi spokoju – odparłem.
- Słucham – powiedział sprzedawca.
- Jaka jest istota Boga? Czy istnieje życie pozagrobowe? - zapytałem.
- A tego to ja nie wiem – powiedział sprzedawca patrząc na mnie jak na świra i czmychnął czym prędzej.
Ta drobna przygoda wywołała we mnie potrzebę zadawania kolejnych pytań. Być może bardziej przyziemnych, a nie dotyczących spraw ostatecznych. Czy homogenizacja kulturowa Europy, marzenie o zaniku państw narodowych i postępujący proces dewastacji wszelkich instytucji to preludium tworzenia nowego świata? A wszystko to w świecie opanowanym przez medialnie sterowanych konsumentów i bliskiego kresu systemu wirtualnego pieniądza. Czy w nowym świecie wirtualne wartości wypierające realne odniosą swój trumf? Co tak naprawdę będzie postawą myśli i działań przyszłych pokoleń, gdy świat zostanie ostatecznie opanowany przez totalitaryzm równości i kompromitację wszystkich wartości? Czy substytuty szczęścia i miłości sprawią, że zapomnimy czym jest naprawdę szczęście i miłość?
Jadąc do pracy w mieście obok mojej wioski mijam bilbordy z zatroskanym o losy świata neo-bolszewickim aparatczykiem ustylizowanym na Ojca Chrzestnego. Postarzał się mafiozo, a znów widocznie chce być wybrany przez prekariat, którego produkcja idzie w najlepsze. Czy oni i jemu podobni staną się symbolami nowej epoki totalnej bezsilności i reglamentacji wszystkiego co realne?
Nie czmychajcie. Samo zadawanie pytań już jest początkiem
znalezienia odpowiedzi. Nie bójcie się błądzić. Samo odkrywanie i
poszukiwanie prawdy jest drogą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj