Nie tylko przysłowia ale i przesądy są mądrością ludzkości. Na przykład przesąd o czarnym kocie przebiegającym drogę ma ponoć swe źródło w oczywistej mądrości myśliwych przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Do dziś w języku myśliwych zająca określa się mianem kota. Więc jeśli idziesz przez las i widzisz przebiegającymi pod twoimi nogami kota (czyli zająca) oznacza to, że nie boi się on ciebie więc samemu należy zacząć się bać i uciekać.
Jak zwykle wbrew medialnemu gwarowi wiemy bardzo mało, bo strzępki rozproszonych faktów i dezinformacji przenikają się ze sobą, ale kilka kwestii pozostaje oczywistych i czytelnych. Nad polską granicę białoruskie służby dowiozły tysiące zdezorientowanych i oszukanych ludzi, którzy mieli przemaszerować przez polską granicę i dotrzeć do Niemiec. Na polskiej granicy napotkali opór ze strony Straży Granicznej. Piętrzące się kolejne grupy, rozpaczliwe próby przerwania blokady, wściekłość ze strony Łukaszenki i groźby odcięcia gazu. Co poszło nie tak? Próba wywołania kolejnego kryzysu migracyjnego przez – nie oszukujmy się – Rosjan mogła mieć na celu doprowadzenie do upadku UE, bo po co komu Unia, która nie potrafi zapewnić podstawowa bezpieczeństwa swym obywatelom. Byłby to cios w europejską lewicę i czynnik atomizujący całą i tak nadwątloną strukturę. Pytanie po co? A no po to, aby Niemcy wreszcie ręcznie przejęli serowanie „masą upadłościową” i zaczęli budować swe wymarzone od stuleci mocarstwo. Dla Polski taki scenariusz stanowi rzecz jasna śmiertelne niebezpieczeństwo, bo po postunijnym remanencie może okazać się, że wschodnie rubieże naszego kraju są pod wpływami Rosjan. Mamy więc do czynienia ze scenariuszem rozbiorowym. Oczywiście tą ewentualność należy rozpatrywać całkiem poważnie. Wszystko zależy od tego czy komuś nie puszczą nerwy i czy nie dojdzie do eskalacji, ale sądzę jednak, że to mniej prawdopodobne. Gdyby plan taki miał się ziścić, to byłby przygotowany super profesjonalnie tymczasem na każdym kroku widać amatorkę. Durnota krajowych pożytecznych idiotów i rezonansowych pudeł rosyjskiej propagandy jest aż nazbyt czytelna, a masa przewiezionych z cieplejszych krajów tzw. „uchodźców” za chwilę zacznie zachowywać się bardziej agresywnie z zderzeniu z nadchodzącymi mrozami. Nie można było tego przewidzieć? Oczywiście że można było, tylko dziury w całym planie mogły być zostawione celowo, dla budowy wyższego piętra celowości. Zacznijmy jednak od początku. Destabilizacja w tej chwili nie jest na rękę Niemcom i Rosji, chyba że chodzi tu o całą akcję nie tylko ręcznego przejęcia władzy w Europie przez Niemcy i Rosję ale też o wymianę lewicowych elit prowadzących ekologiczny marsz na ścianę całego kontynentu. Scenariusz rozbiorowy i oddanie kontroli nad Europą Środkową Rosji nie jest na rękę Niemcom, a Rosjanie mają aż nadto problemów wewnętrznych, a wojna i agentura to nie są tanie rzeczy – jak mawia pewien serialowy menel z Wrocławia. Odzyskanie wpływów w naszej części kontynentu przez Rosję to i tak kwestia czasu. Putin powinien siedzieć w ciemnych okularach i jeść popcorn patrząc jak wynędzniałe przez Fit for 55 kolejne narody kombinują jak wymiksować się z samobójczego powrotu do epoki jasionowej. Zatem trwały konflikt, psikusy czy wypadek przy pracy?
Wszystko ma sens tylko wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, że to nie my jesteśmy daniem głównym i to nie Putin jest tu głównym graczem. Przez Białoruś przebiega główny fragment tzw. Jedwabnego Szlaku czyli mechanizmy trwałej kolonizacji Europy (tego półwyspu na północy – jak mawiał Mao) przez Chiny. I teraz towarzyszom w Pekinie nie koniecznie musi podobać się nieobliczalny łysy podstarzały wieczny prezydent w kraju od którego zależy ich eksport. Putin dostał od nich sugestię: sprzątnij bracie tego pajaca, a ten jak na KGBistę przystało podpuścił Łukaszenkę do całej akcji z uchodźcami. Jeśli by się ona powiodła, to opisany wyżej model rozbiorowy który jest na korzyść Rosji, która wtedy zgodnie z prośbą towarzyszy z KPC robi też porządek z Białorusią. Ale jeśli plan nie wypali – co chyba właśnie ma miejsce – wszyscy od Bałtyku po Atlantyk będą chcieli aby Łukaszenka w końcu odszedł. Wtedy Putin łaskawie zgodzi się na odsunięcie od władzy swego wasala i wszyscy zatańczą wesołego oberka. A że przy okazji posprząta się sprawy na wschodniej Ukrainie… Z punktu widzenia Kremla co się nie stanie to i tak będzie to korzyść. Nerwowe ruchy Łukaszenki w ostatnich dniach wskazują na to, że chyba zdał sobie sprawę, że wpadł w pułapkę. Teraz pytanie kto przejmie Białoruskie zasoby lub komu Putin pozwoli to zrobić? Czy będą to zachodni banksterzy chętni na jak największej utylizacji swych elektronicznych impulsów w zamian za realne wartości czy właśnie chińscy towarzysze chcący mieć spokój w powolnym trawieniu resztek ekonomicznej suwerenności Europy.
Wszystko wskazuje na to, że za chwilę Pan Łukaszenka zostanie zmieniony na lepszy model, a na Białorusi zapanuje demokratyzacja, kredyty na rozwój i wszyscy zatańczą wesołego oberka. Nam pozostanie tylko świadomość dwóch kwestii: pierwszej, że profesjonalna armia nowego formatu jest nam niezbędna podobne jak odbudowa służ specjalnych i drugiej, że musimy coś robić z agenturą wpływu. Oba te warunki są niezbędne nawet nie po to aby zachować zewnętrzne znamiona suwerenności, ale po to, aby zachować swą odrębność kulturowo ekonomiczną i przetrwać jako naród zorganizowany w rodzaj państwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj