W czasach lotu Gagarina w kosmos krążył podobno następujący dowcip:
Na budowie stojący na rusztowaniu pomocnik murarza krzyczy do swego przełożonego:
- Panie Majster, Ruskie w kosmos lecą!
- Wszystkie lecą?
- Nie jeden!
- No to co ty mi głowę zawracasz?
W tej chwili powinien on brzmieć:
Na dachu pomocnik dekarza zagaja rozmowę ze swym szefem:
- Panie Majster, nadchodzi globalne ocieplenie?
- Zanim nadejdzie to może byś tak Jasiu lepik podgrzał?
Tak samo jak kiedyś ludzie mieli daleko gdzieś lot Gagarina bo nie miał nic wspólnego z ich codziennym bytem, tak samo i teraz globalne ocieplenie poza kolejną społeczną fobią nie wiele ludzi interesuje. Bo co można na to poradzić, kiedy jeszcze nikt nie udowodnił, że człowiek ma na ten proces jakikolwiek wpływ i czy zachodzące zmiany klimatyczne to przypadkiem nie proces naturalny… Ale zadbano już o nasze portfele i będziemy płacić haracz na ewentualne ocielenie. Nikt jak dotąd nie udowodnił też, że emisja dwutlenku węgla ma jakikolwiek związek z ociepleniem klimatu…
Sama ponad miarę w ostatnim czasie „rozdmuchana” sprawa ocieplenia klimatu mająca co prawda wątpliwe podstawy naukowe, (bo nie analizujemy klimatu od tysięcy lat w jednolity metodologicznie sposób, aby móc prześledzić wszystkie procesy i czynniki nań wpływające) odsunęła na plan dalszy inne zagrożenia ekologiczne: realne i dawno udowodnione. Może właśnie chodzi o to, aby przestać rozmawiać o zagładzie wielorybów, zatruwaniu wód gruntowych i gleby czy żywności genetycznie modyfikowanej? Może wymyślono „mega straszaka” po to aby dalej przemysł mógł truć, tylko inaczej, a ludzie jedli coś czego w przyrodzie jeszcze nie było… Jeśli tak, to traktowana w ten sposób jak obecnie problematyka globalnego ocieplenia zamiast coś mienić robi w balona ekologów lub pseudo ekologów. A przecież można na frajerach jeszcze nieźle zarobić. Gdyby miało być inaczej wszelkiej maści "ekolewacy" naciskaliby na odtajnienie istniejących technologii produkcji energii będących w dyspozycji wojska. Dałoby to kopa gospodarce i pozwoliło na poważny skok technologiczny, tak jak stało się za czasów Reagana. Odtajnionoby wreszcie między innymi technologie kosmiczne. (No proszę i mamy Gagarina! :-)) Naciskanoby także na sankcjonowane prawnie zmianę stylu życia, a to zaszkodziłoby globalnemu konsumpcjonizmowi czyli ekonomicznym podstawą establishmentu. Tak się nie dzieje, więc to tylko zabawa i okazja do napicia się wódki, jak teraz w Poznaniu.
W nauce jest więcej wiary niż się komukolwiek wydaje. Wcale nie wiary w Boga, tylko w wsteczny wynik "naukowych" poszukiwań.
- Czy kawa szkodzi? – pyta jeden naukowiec drugiego,
- A kto płaci za badania? - odpowiada ten drugi.
Więc może dowcip o Majstrze powinien brzmieć bardziej konkretnie:
- Panie Majster, prąd podrożeje bo będzie trzeba za emisję dwutlenku węgla płacić.
- Ja tam mam jeszcze dwa granaty w świątecznym ubraniu! Kończ Jasiu lepikować. Idziemy na komitet!
Tylko, że już to nie jest śmieszne… A ktoś kiedyś bredził o końcu historii...
Na budowie stojący na rusztowaniu pomocnik murarza krzyczy do swego przełożonego:
- Panie Majster, Ruskie w kosmos lecą!
- Wszystkie lecą?
- Nie jeden!
- No to co ty mi głowę zawracasz?
W tej chwili powinien on brzmieć:
Na dachu pomocnik dekarza zagaja rozmowę ze swym szefem:
- Panie Majster, nadchodzi globalne ocieplenie?
- Zanim nadejdzie to może byś tak Jasiu lepik podgrzał?
Tak samo jak kiedyś ludzie mieli daleko gdzieś lot Gagarina bo nie miał nic wspólnego z ich codziennym bytem, tak samo i teraz globalne ocieplenie poza kolejną społeczną fobią nie wiele ludzi interesuje. Bo co można na to poradzić, kiedy jeszcze nikt nie udowodnił, że człowiek ma na ten proces jakikolwiek wpływ i czy zachodzące zmiany klimatyczne to przypadkiem nie proces naturalny… Ale zadbano już o nasze portfele i będziemy płacić haracz na ewentualne ocielenie. Nikt jak dotąd nie udowodnił też, że emisja dwutlenku węgla ma jakikolwiek związek z ociepleniem klimatu…
Sama ponad miarę w ostatnim czasie „rozdmuchana” sprawa ocieplenia klimatu mająca co prawda wątpliwe podstawy naukowe, (bo nie analizujemy klimatu od tysięcy lat w jednolity metodologicznie sposób, aby móc prześledzić wszystkie procesy i czynniki nań wpływające) odsunęła na plan dalszy inne zagrożenia ekologiczne: realne i dawno udowodnione. Może właśnie chodzi o to, aby przestać rozmawiać o zagładzie wielorybów, zatruwaniu wód gruntowych i gleby czy żywności genetycznie modyfikowanej? Może wymyślono „mega straszaka” po to aby dalej przemysł mógł truć, tylko inaczej, a ludzie jedli coś czego w przyrodzie jeszcze nie było… Jeśli tak, to traktowana w ten sposób jak obecnie problematyka globalnego ocieplenia zamiast coś mienić robi w balona ekologów lub pseudo ekologów. A przecież można na frajerach jeszcze nieźle zarobić. Gdyby miało być inaczej wszelkiej maści "ekolewacy" naciskaliby na odtajnienie istniejących technologii produkcji energii będących w dyspozycji wojska. Dałoby to kopa gospodarce i pozwoliło na poważny skok technologiczny, tak jak stało się za czasów Reagana. Odtajnionoby wreszcie między innymi technologie kosmiczne. (No proszę i mamy Gagarina! :-)) Naciskanoby także na sankcjonowane prawnie zmianę stylu życia, a to zaszkodziłoby globalnemu konsumpcjonizmowi czyli ekonomicznym podstawą establishmentu. Tak się nie dzieje, więc to tylko zabawa i okazja do napicia się wódki, jak teraz w Poznaniu.
W nauce jest więcej wiary niż się komukolwiek wydaje. Wcale nie wiary w Boga, tylko w wsteczny wynik "naukowych" poszukiwań.
- Czy kawa szkodzi? – pyta jeden naukowiec drugiego,
- A kto płaci za badania? - odpowiada ten drugi.
Więc może dowcip o Majstrze powinien brzmieć bardziej konkretnie:
- Panie Majster, prąd podrożeje bo będzie trzeba za emisję dwutlenku węgla płacić.
- Ja tam mam jeszcze dwa granaty w świątecznym ubraniu! Kończ Jasiu lepikować. Idziemy na komitet!
Tylko, że już to nie jest śmieszne… A ktoś kiedyś bredził o końcu historii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj