Dziś
o świcie odbyła się msza za spokój duszy mojej mamy w ósmy
miesiąc po jej śmierci. Po ceremonii postanowiłem złożyć za nią
ofiarę. Udałem się do zakrystii mojej rodzinnej parafii. Stary mój
znajomy - ksiądz Krzysztof nie chciał przyjąć ode mnie pieniędzy.
-
Proszę rozliczyć się z proboszczem - powiedział ksiądz.
-
Ale on się modli przy ołtarzu. Nie chcę mu przeszkadzać -
odparłem.
-
To proszę zajrzeć aby zobaczył, że pan czeka - powiedział
ksiądz.
-
Proszę księdza, jakieś 35 lat temu dokładnie w tym miejscu
powiedział mi ksiądz, że największym przejawem braku wychowania
jest przeszkadzanie komuś w modlitwie - powiedziałem.
Ksiądz
wlepił we mnie uważnie wzrok. Nie wiem czy ujrzał we mnie wtedy
małego chłopca w komży? Być może tak, bo uśmiechnął się
serdecznie.
-
Siostro, słyszała to siostra? - powiedział wyraźnie wzruszony
starzec, tak jakby chciał usłyszeć od krzątającej się obok
zakonnicy potwierdzenie, że to co usłyszał dzieje się naprawdę.
***
Przypominała mi się cytowana już kiedyś na tym blogu
historia, którą opisał Paulo Coelho w powieści Alchemik.
W
starożytnym Rzymie żył pewien starzec, który miał dwóch synów:
jeden był sławnym poeta a drugi żołnierzem oddelegowanym do
dalekiej prowincji. Otóż owemu starcowi, przyśnił się kiedyś
kiedy anioł, który powiedział o tym, iż słowa jego syna będą
powtarzane przez pokolenia ustami milionów ludzi. Ucieszyło to
starca. Po pewnym czasie zmarł i w niebie spotkał owego anioła.
Anioł na dowód prawdziwości swej przepowiedni, przeniósł
starca w czasie i pokazał mu olbrzymi plac, na którym tysiące
ludzi powtarzało jakieś słowa dziwnym języku. Zapytał więc
starzec:
-
Któryż to poemat jego syna poety stanie się taki sławny?
-
To nie twój syn poeta jest autorem tychże słów. To twój syn
żołnierz. Gdy stacjonował w odległym kraju rozchorował się
jeden z jego podwładnych. Dowiedział się o pewnym lokalnym
duchownym, który umiał uzdrawiać. Udał się więc do niego
prosząc o uzdrowienie i wyrzekł słowa, których nigdy nie
zapomniano:
„-
Panie, nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko
słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój.”
Po
czym opowiadający historię Alchemik kończy ową przypowieść
słowami:
„Każda
ziemska istota, cokolwiek by czyniła - rzekł - odgrywa zawsze
główną rolę w dziejach świata. Oczywiście, nic o tym nie
wiedząc.”
***
Nie
wiadomo jak zostaniemy zapamiętani i jaki strzępek naszych czynów
i słów wpłynął na innych. Składamy się bowiem nie tylko krwi,
mięśni i kości, ale i ze strzępków innych i tworzymy jedyną w
swoim rodzaju i niepowtarzalną mozaikę, do której dokładamy tylko niewielki fragment samego siebie. Nie wiadomo, które puzzle
naszego życia uszlachetnią lub zgorszą innych. Nie wiem jak się
to stało, że po kilkudziesięciu latach przypominałem sobie słowa
młodego jeszcze wtedy kapłana, ale na pewno stanowią one maleńki element tego kim jestem.