poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Bój zmian

Życiowa potrzeba skierowała mnie kilka dni temu do sklepu z siatką ogrodzeniową. Sprzedawca zachwalał posiadany asortyment i próbował dobrać go do moich potrzeb. W końcu jego profesjonalny wybór padł na najgrubszą (przez to i najdroższą) ocynkowaną siatkę.
- Wytrzyma spokojnie trzydzieści lat bez najmniejszej konserwacji. Będzie ktoś z niej bardzo zadowolony – powiedział domorosły marketingowiec, który widać wcześniej próbował oszacować mój wiek. Chyba nawet nie zdał sobie sprawy z niezręczności, która była wynikiem jego szczerości. W pierwszej chwili poczułem wewnętrzny bunt: jak to jeszcze tylko trzydzieści lat? A potem gdy porachowałem wiosny, to doszedłem do wniosku, że będzie to i tak całkiem niezły wynik.
W przyszłym roku Trzeciej RP też stuknie trzydziestka. Ci którzy dogadywali ustrojową mutację już z pewnością gryzą piach lub za chwilę będą to robić. Reszta „transformersów” była zbyt młoda aby mieć coś do powiedzenia, ale to oni teraz stoją na barykadach i bronią skompromitowanego do reszty państwa i ustroju. Dlaczego tak się dzieje? Otóż akt założycielski Trzeciej RP był czymś w rodzaju chrztu zmywającego ze wszelkiej maści karierowiczów, aparatczyków i agentów niższego płazu grzech pierworodny. Do PosPRLu weszli już jako inni czyści ludzie, a przecież wszyscy wiedzą, że komuna wcale nie była taka zła, co najwyżej śmieszna. A tu tka niespodzianka. Systemowe odrzucenie teatralnych dekoracji i zanegowanie prawdziwości mitu założycielskiego stawia pod znakiem zapytania ważność sakramentu zmywającego grzechy z całej masy ludzi, a to dopiero może wprawiać w prawdziwy niepokój. Jak ksiądz był przebierańcem i sakrament oczyszczenia nie obowiązuje, to może jednak zostały gdzieś oryginały donosów, prawdziwy powód przydziału talonu na malucha, czy rachunek za izbę wytrzeźwień? I ta wspólnota lęku powoduje opór przed zmianami i chęć obony starego. PRL w wersji 1.0 nigdy bez aktu zmycia grzechów i grzeszków nie byłby broniony z taką zaciętością, ale jego mutacja ze środkiem czyszczącym – a owszem. Całości dopełnia oczywiście jeszcze jeden niezaprzeczalny fakt: machina zmian sunie powoli ale systematycznie. Skończą się więc być może systemowe fory dla posPRLowskich familii. I to być może boli najbardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj