wtorek, 10 listopada 2020

Temat na powieść SF

Wyobraźmy sobie następującą powieść SF, która rzecz jasna nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, ale od czego mamy wyobraźnie?

W jakiejś Boliwii lub innej Gwatemali z laboratorium wydobywa się dziwny wirus, który z nieznanych przyczyn wywołuje kaszel i zawroty głowy. Wirus nie jest niczym szczególnym, jednak u pewnej części populacji wywołuje przykre powikłania w postaci biegunki. Niestety, pewna niewielka cześć populacji przechodzi dość przykre konsekwencje zetknięcia z wirusem, a niektóre osoby starsze i schorowane umierają. Generalnie jednak nie ma powodów do niepokoju. Dzieje się jednak coś niesamowitego. Media na całym świecie zaczynają lansować wizję tysięcy trupów na ulicach i pokazywać boliwijskiego wirusa jako największe zagrożenie dla ludzkości. Zamyka się ludzi w domach i nakazuje się im nosić maseczki i przeróżne dziwne stroje. Kolejne fale zamykania instytucji i przedsiębiorstw skutkują pojawieniem się wielkiego kryzysu i bezrobocia na skalę bez precedensu. Co ciekawe, według mediów wirus wciąż mutuje i stanowi dla ludzkości trwałe zagrożenie. Dla wszystkich staje się jasne, że powrót do normalności będzie możliwy tylko i wyłącznie wtedy, gdy pojawi się szczepionka. Jak jednak skonstruować szczepionkę nikt nie wie, ale pojawiają się bardzo szybko gotowe rozwiązania. I tu zaczyna się zasadniczy element całej historii. Otóż w powieści pojawiają się preferencje dla ludzi którzy poddali się zabiegowi wstrzyknięcia wybawiającej substancji. Generalnie całe chmary ludzi tęskniących za normalnością ustawiana się w kolejkach przed ośrodkami rozdającymi szczepionki. Wszyscy czują ulgę. Cała historia skończyłaby się „wesołym oberkiem”, gdyby nie to, że część restrykcji pozostaje, a ludzie zgnębieni podatkami ściąganymi na rzecz walki ze skutkami kryzysów zaczynają podnosić głowy przeciwko rządzącym. Co więcej widać wyraźnie, że z niewiadomych przyczyn zaczynają umierać przywódcy buntu na skutek błahych chorób. Dla wszystkich staje się jasne, że oddanie ludzi starszych lub przewlekle chorych do szpitala kończy się ich śmiercią. Część ludzi tłumaczy to zbiegiem okoliczności lub niskimi wydatkami na służbę zdrowia związanymi z przebytą właśnie i szczęśliwie minioną pandemią. Są jednak też i tacy, którzy doszukują się w tej prawidłowości drugiego dna. Po kolejnych zgonach polityków zintegrowanych wokół ruchu „Chcemy Prawdy”, dla wszystkich staje się jasne, że coś jest tu nie halo, i że radosny świat szczęśliwości zmienia się w wielki globalny koncentracyjny obóz bez krat. Kolejne demonstracje nie przynoszą efektów. Co więcej znaczna część ich uczestników zaczyna odczuwać dziwne chorobowe symptomy. Dzięki nagraniom udostępnionym przez pewnego nawróconego funkcjonariusza sprawy stają się oczywiste. Szczepionka, która miała być wybawieniem na walkę z chorobą stanowiła tak naprawdę truciznę, która wymagała tylko dodatkowej niewielkiej ilości rozpylonego katalizatora aby uśmiercić danego człowieka. Nagle stało się jasne dlaczego w słabo zaludnionych obszarach umierają całe wsie, które nie chciały przesiedlić się do nowo wybudowanych osiedli, dlaczego z map znikały całe miasta, a okalające je przestrzenie objęte były ścisłą kontrolą. Wreszcie stało się jasne, że początkowy wirus był tylko pretekstem do tego, aby ludzie dobrowolnie zgodzili przyjąć do swych organizmów dziwną substancję zwaną szczepionką. Marzenie prawdziwych elit stało się realnością i depopulacja nie dość, że dopełniła się, to udało się dzięki niej wychować nowego radzieckiego człowieka.

Ale to oczywiście pomysł wyłącznie na powieść SF, której nikt nigdy nie napisze…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj