Z całej kampanii pozostanie w mej pamięci widok uśmiechniętej Ewy Kopacz patrzącej na ogłoszone o 20.00 sondażowe wyniki wyborów. Uśmiechała się błędnym wzorkiem patrząc na wyświetlaną tablicę. Widać było, że albo jest naćpana albo nic nie czai. Wrażenie pozostało jednak jedno. Ona nie potrafiła zinterpretować słupków które pokazała telewizja. Nie ma lepszej metafory ośmiu lat rządów tej ośmiornicy, która zasłynęła jedzeniem ośmiorniczek. Oni po prostu już dawno zatracili kontakt z rzeczywistością. Tak jak pani premiera, która widząc wyniki nie potrafiła ich nawet zinterpretować.
Wygrał PiS. Mamy ostateczne wyniki i nikt tego nie zmieni. Pomogły mu afery, których lista zajęłaby pewnie całą objętość tego posta, pycha rządzących i powszechna po wyborach prezydenckich świadomość, że król jest nagi. Lecz to nie wszystko.
Kto i jak do tego doprowadził? Po kolei i nie mam tu wyłącznie na myśli zakupu Pendolino, ani prywatyzacji kolejowej energetyki, które to przy długim peletonie nadużyć urastają do rangi ledwie znaczących złodziejskich epizodów. Nic więc dziwnego, że prezes Jarosław obiecywał, że nie będzie się mścił choć prawo ma być prawem. I tak w platformerskiej sitwie ze świecą będzie można szukać kogoś, kto nie jest umaczany w żadną aferę.
Pamiętam z czasów PRL stary dowcip o bacy, który przyszedł do siedziby partii w Nowym Targu i powiedział, że chce się zapisać. Towarzysze bardzo uradowani zapytali o przyczyny tak nagłej i niespodziewanej decyzji, gdyż baca słynął ze swych antybolszewickich poglądów. Na to baca opowiedział towarzyszom o tym jak przyszedł do domu i zastał swoją córkę w łóżku z gachem. Widząc to udał się do żony i ją też zastał w łóżku z innym delikwentem. „To ja wam ku..wy teraz wstydu narobię” – powiedział baca i udał się pieszo do siedziby jedynie słusznej politycznej siły. Część byłych zwolenników PO tak bardzo miała dosyć tej formacji, że oddała swój głos na PIS chcąc ukarać swych byłych wybrańców. Jest to pośredni efekt straszenia PiSem. Tak więc za przegraną winę ponosi sama Platforma, która z konsekwencją wmawiała wszystkim co jest największym złem jakie może spotkać nie tylko Polskę ale i samą PO. Najważniejszą bowiem przyczyną zwycięstwa PIS było powszechne przekonanie, że należy za wszelką cenę odsunąć od władzy ty ludzi tak jak usuwa się z organizmu narośl czy chory organ dla uzdrowienia całego organizmu.
Do zwycięstwa PiS dołożył swoje także Leszek Miller, który wbrew opinii znacznej części swojego elektoratu zawarł koalicję z cyrkiem Palikota, co dla starych komuchów było rzeczą niewybaczalną. Poparli więc oni socjalne obietnice PiS. Nie zdziwiłbym się gdyby za kilka dni słynący ze swego tupetu Leszek Miller stawił u Jarosława Kaczyńskiego i zameldował wykonanie zadania. Wszystko jest możliwe. Rozpaczliwa próba lansowania trockistowskiej formacyjki z brodatym krzykaczem, której celem było odebranie PiSowi socjalnego młodego elektoratu także nic nie dało. Jestem oczywiście jak najdalej od uwielbienia dla lewactwa, ale tak jak ojcowie Kościoła, którzy twierdzili, że prostytucja jest społecznie potrzebna, bo tłumi szkodliwe popędy ja twierdzę, że lewicowy margines ma też prawo do egzystencji w normalnym kraju. Niczym dwa zęby teściowej z których jeden służy do otwierania piwa, a drugi do tego aby bolał, lewica i jej obłęd ma tworzyć punkt odniesienia w normalnym politycznym systemie. Lewicowa dorżnęła się zatem sama chcąc na siłę wbrew lwiej część społeczeństwa wepchnąć w system prawny obyczajowe zmiany, które stały się podstawą cywilizacyjnej erozji zachodnich społeczeństw.
Bardzo zasłużony w kwestii oddania pełni władzy dla PIS wydaje się PSL. Partia, która straciła całkowity kontakt z rzeczywistością, zaprzeczyła własnej tradycji i ideologii i doprowadziła przez ostatnie lata do wyginięcia sporej części swego elektoratu w postaci małych gospodarstw rolnych miała czelność obiecywać jeszcze jakoś zipiącym gospodarzom kolejne unijne złote góry. Wiejski ludek nie podpięty pod posady w gminach poparł PiS. Wbrew pozorom sytuacja w której PSL przekroczył nieco tylko próg wyborczy jest tego ugrupowania gorsza niż całkowite nie wejście do parlamentu. Poza sejmem wszyscy politycy tego ugrupowania wiedliby ten sam los. Natomiast obecna sytuacja powoduje, że część z nich będzie zainteresowana naprawą ugrupowania, zaś inna wręcz przeciwnie. PSL będzie więc po woli gnił, a miedzy czasie lokalne układy samorządowe będące naturalną klientelą tej partii przejdą do tych którzy mają wpływ na podział środków. PSLu więc już nie ma choć jest i nie ma on szans na odrodzenie, które mogłoby nastąpić tylko w przypadku radykalnego odejścia w kierunku konserwatywnym. Gnicie rozpoczęło się już dawno. 10 lat temu partia ta zatraciła szansę na zmianę swego oblicza w ten właśnie sposób. Doktryna koryta wygrała i ostatnia garstka konserwatystów opuściła tą formację. Brzytwą , której chwyta się zwykle tonący była jeszcze możliwość zerwania rok temu kompromitującej koalicji z PO. Przejęcie przez PiS wiejskiego elektoratu wydaje się być zjawiskiem trwałym i gwarantującym tej formacji (lub jej następcą) stabilność polityczną na kolejne dekady. W opozycji z piętnastoma posłami zaczyna przypominać sektę lub mniejszość niemiecką. Ale nie może być ich żal. Sami ciężko zapracowali na swoją obecną agonalną pozycję.
Swoje zrobił też dla PO niejaki Petru zabierając tej partii resztki fajności, którą kupczyła u pokaźnych wciąż zastępów lemingowstwa. Dziś nie ulega wątpliwości, że ten sztuczną twór miał być w przyszłości ewentualnym koalicjantem jedynie słusznej siły, przez co „fajność” nie miała odpłynąć do PiS czy Korwina lecz pozostać w zasięgu ręki. Jak widać z zasady „dziel i rządź” też trzeba korzystać umiejętnie ale czego można spodziewać się po ludziach prowadzących po pijaku swoje toyotki co też miało niewątpliwe znaczenie.
Tzw. „uchodźcy” i uzasadniony lęk przed nimi wywołały u znacznej części wyborców oczywistą potrzebę znalezienia kogoś silnego, kto nazywa rzeczy po imieniu w odróżnieniu od mgławicowych byle jakich polityków. Ludzie usłyszeli, że ktoś mówi wreszcie to co oni myślą w tej kwestii.
Oczywiście nie można wykluczyć roli specjalnych służb i geopolitycznej gry interesów jako tła nadchodzących zmian. PO już się po prostu zużyła niczym „Afroamerykanin”, który zrobił swoje… Przy rychłym bankructwie systemu emerytalnego i czekającej nas najdalej za kilka lat powtórce greckiego scenariusza PiS jest idealnym kandydatem do władzy, na którego będzie można w przyszłości zrzucić wszystkie winy włącznie z kokluszem i łupaniem w kręgosłupie.
Na wygraną PiS złożyło się zatem wiele elementów. Czy partia ta będzie w stanie wykorzystać potencjał władzy niemal absolutnej? Długofalowym problemem PiS jest jednak to, że sam jest socjalistyczny i o ile nie oprze się na uwodnieniu ekonomicznego potencjału kraju i mieszkających w nim ludzi wbrew bankierskim i korporacyjnym mafiom też zacznie on topnieć. Nie ma nic bowiem gorszego niż kaprys ludu, który ulega logice bacy. Szansą dla tego ugrupowania jest natychmiastowe przeprowadzenie radykalnych reform ustrojowych nastawionych na wywołanie koniunktury gospodarczej dla małych firm a nie skrócenie emerytalnego wieku, powrót sześciolatków do domu czy pięć setek na każde dziecko. Do oczywistych postulatów programowych dołożyłbym uwolnienie medialnego rynku. Jedno jest pewne: nikt nie miał jeszcze takich możliwości naprawy kraju. A czasu jest mało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj