Przez stolicę przeszły w weekend dwa pochody. Niewtajemniczony obserwator mógłby odnieść wrażenie, że nie wiele od siebie się różniły poza frekwencją. Mnie ze strzępków informacji uderzyło jednak co innego. Gdy marsz niedzielny śpiewał pieśni patriotyczne, ten sobotni usiłował śpiewać Imagine Lennona.
Nie mam nic przeciwko puszczaniu płyt na dużych imprezach. Ciekawe tylko czy wszyscy uczestnicy tego marszu wiedzieli o czym jest ta piosenka. A jest ona wyrazem skrajnie naiwnego lewackiego indywidualizmu. Wyobraźmy sobie - mówi Lennon w tej piosence - świat bez religii, bez wojen, bez głodu, świat w którym wszyscy są równi i są braćmi. „Oczywiście można myśleć, że jestem marzycielem, ale nie jestem jedynym, mam nadzieję, że dołączysz do nas któregoś dnia....” i tak dalej... Ten hymn politycznej poprawności i totalnego kretynizmu, z czego po latach nabijał się sam autor tej piosenki zjednoczył wszystkich od Platfrmesów, lewaków, po zwolenników bankieta - króla sondaży. Jeśli ta wizja świata łączy ludzi otwartych zwolenników lepszego świata, to przypomina mi się od razu końcówka filmu "Pola śmierci", gdzie użyto Imagine jako podkładu pod napisy końcowe (Toyah - to od Ciebie). Bo nic tak jak naiwna chęć naprawy świata nie prowadzi bardziej do totalnej zagłady i zbrodni. A teraz wizja Lennona powraca i o dziwo odpowiada tak samo trockistom jak i bankietom. W końcu może ludzie zrozumieją skąd Trocki brał kasę na rewolucję. Bankierzy bowiem jak nikt innym mają zbliżone cele do bolszewików i chcą nowego człowieka: skrajnie podatnej na manipulację świni z którą można zrobić co się podoba, po warunkiem, że jakiś medialny guru albo komitet centralny powie stadu co dziś jest "trendi", a co nie. Dalej więc młodzi gwardziści. Bierzcie po cztery setki o lichwiarza za udział w pochodzie i pokazujcie ilu was jest. Wszak pieniądz nie śmierdzi, a życie to jest teatr. A jak.
Nigdy przez ostatnie kilkadziesiąt lat nie było widać tak wyraźnie granicy między dwoma partiami, które od setek lat istnieją wyłącznie na naszej politycznej scenie. Bo partie są tylko dwie: tych co chcą wolnej Polski i ich przeciwników.
Jedyne co może być równoważnikiem dla Imagine, to wiesz Zbigniewa Herberta „Damastes z przydomkiem Prokrustes mówi”, który warto przypomnieć i przypominać po stokroć. Bo to poeci zaczynają rewolucję bądź anyrewolucję i to oni decydują jaka ona ma być.
"Moje ruchome imperium między Atenami i Megarą
władałem puszczą wąwozem przepaścią sam
bez rady starców głupich insygniów z prostą maczugą w dłoni
odziany tylko w cień wilka i grozę budzący dźwięk słowa Damastes
brak mi było poddanych to znaczy miałem ich na krótko
nie dożywali świtu jest jednak oszczerstwem nazwanie mnie zbójcą
jak głoszą fałszerze historii
w istocie byłem uczonym reformatorem społecznym
moją prawdziwą pasją była antropometria
wymyśliłem łoże na miarę doskonałego człowieka
przyrównywałem złapanych podróżnych do owego łoża
trudno było uniknąć - przyznaję - rozciągania członków obcinania kończyn
pacjenci umierali ale im więcej ginęło
tym bardziej byłem pewny że badania moje są słuszne
cel był wzniosły postęp wymaga ofiar
pragnąłem znieść różnicę między tym co wysokie a niskie
ludzkości obrzydliwie różnorodnej pragnąłem dać jeden kształt
nie ustawałem w wysiłkach aby zrównać ludzi
pozbawił mnie życia Tezeusz morderca niewinnego Minotaura
ten który zgłębiał labirynt z babskim kłębkiem włóczki
pełen forteli oszust bez zasad i wizji przyszłości
mam niepłonną nadzieję że inni podejmą mój trud
i dzieło tak szczytnie zaczęte doprowadzą do końca"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj