Mój kumpel pochwalił się kiedyś, że jego cioteczny brat jest gwiazdą Disco Polo. No cóż, praca jak praca. Trochę z nudów, a trochę dla beki zaproponowałem, że jak jego brat chce, to mogę mu pisać teksty piosenek, bo przecież nie ma nic prostszego. Dla udowodnienia swych umiejętności na kawałku kartki napisałem wierszyk, który w mojej naiwności miał się za chwilę stać tekstem letniego przeboju:
Słońce świeci wietrzyk wieje,
inne piękno nie istnieje,
poza twoją śliczną twarzą,
kiedy idziesz ku mnie plażą.
Wiatr twe włosy wciąż rozwiewa,
obok przelatuje mewa,
jesteś smukła pełna gracji,
tyś królową tych wakacji.
Idziesz dumna pełna wdzięku,
reklamówkę ściskasz w ręku,
w niej pięć piw jak miłości znak.
Jak nie kochać ciebie, no jak?
Dumny z siebie odczytałem wierszyk. Kumpel pokręcił tylko nosem. Od razu widać było, że utwór nie spełnia rygorystycznych kryteriów jakości i że zostanie odrzucony. I tak oto nie zostałem tekściarzem kapeli umpa – umpa.
Teraz już wiem, że hit Disco Polo powinien iść jakoś tak:
Słońce świeci wietrzyk wieje
la la la la la
Knajpa tutaj browar leje
la la la la la
Fajnie jest na plaży
la la la la la
Piwo mi się marzy
la la la la la
Napisać hit lata Disco Polo to cholernie ciężka i niewdzięczna robota i to wcale nie dlatego, że zajmuje pięć sekund. Bo jak z tym potem żyć? Rozumiem teraz nieco dramat portalowych redaktorów i dziennikarzy z bulwarówek a'la Wyborcza, którzy muszą na zamówienie za grosze napisać jakieś plugawe gówno i podpisać je jeszcze własnym nazwiskiem. Zakładam bowiem, że przynajmniej część autorów to ludzie myślący i świadomi tego, że nie tylko okłamują innych ale i przede wszystkim siebie. Łatwiej więc pewnie jest sobie wmówić, że się jest po właściwej stronie i nie mieć wyrzutów. To chyba najstraszniejsza forma niewolnictwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj