Wydaje mi się, że opozycja po zeszłorocznej rozpaczliwej próbie „ostatecznego rozwiązania kwestii pisowskiej” i żałosnych próbach piętnowania poczynań rządu postanowiła zmienić strategię. Co poradzić? Bundeswera za słaba, a armii europejskiej wciąż nie ma. Jak więc sprawić, aby znów zapanował porządek w Warszawie, gdy wszelkie poczynania przynoszą tylko blamaż i umocnienie się PiS w sondażach? Pozostaje strategia rozwodnienia, która wydaje się być właśnie wdrażania.
„Zamiast palić komitety zakładajcie własne” – mawiał Jacek Kuroń, gdy z gorliwego bolszewickiego ideologa przekształcił się w opozycjonistę. „Nie walczmy z policją – wstępujmy do policji” - mawiali tak drodzy Kuroniowi zachodnioniemieccy trockiści inicjujący długi marsz przez instytucje w wyniku którego do niedawna praktycznie nie było na niemieckiej scenie polityczniej innych ugrupowań politycznych niż komunio – socjalistycznie. „Nie walczmy z PiS – wstępujmy do PiS” - gotów za chwilę powiedzieć jakiś opozycyjny strateg. „Tylko przez wstąpienie do PiS można coś załatwić w centrali” - pomyśli za chwilę niejeden myślący dalekowzrocznie ZSL-owski wójt, pragnący, aby po dwóch jego kadencjach syn przejął po nim rząd dusz w rodzinnej gminie. Idę o zakład, że w tej chwili kwesta przez wielu nie jest rozpatrywana w kategoriach „czy” tylko „jak”.
Efektem ubocznym pęknięcia ściemy Okrągłego Stoły w wielu do tej pory zaczadziałych wizją odzyskiwanej w 1989 „wolności” jest nieustające wysokie poparcie dla PiS. Oczywiście ma na to wpływ także walka z przekrętami i socjalne nastawienie tej partii. Bez względu na przyczyny do PiS zaczynają przyklejać się różne mniejsze lub większe siły, a w jej łonie tworzą się zapewne kliki i podobnie jak w PZPR walka polityczna między ugrupowaniami przekształca się w zażartą walkę frakcyjną.
Proces przyklejania za pewne przyspieszy przed wyborami samorządowymi, gdyż PiS chcąc je wygrać musi zacząć sam z siebie przyciągać lokalne środowiska. Być może kwestię tą dostrzegli realni stratedzy opozycji i miast walczyć z PiS wysyłają do niego swoich delegatów? I tak wszyscy za chwilę staną się PiSem, a gdy wszyscy się nim staną PiSu już nie będzie. „Wszyscy chcą być super. A gdy wszyscy są super to nikt nie jest” - mawiał Syndrom – czarny charakter z filmu „Iniemamocni”. Proces się rozpoczął czego przejawem są według mnie zmiany w rządzie. Brzytwa przestaje być już tak ostra, cele i kierunek tak jasny i nie wykluczone, że radykalne reformy zastąpi tuskowa ciepła woda w kranie.
Oby tak się nie stało.
„Zamiast palić komitety zakładajcie własne” – mawiał Jacek Kuroń, gdy z gorliwego bolszewickiego ideologa przekształcił się w opozycjonistę. „Nie walczmy z policją – wstępujmy do policji” - mawiali tak drodzy Kuroniowi zachodnioniemieccy trockiści inicjujący długi marsz przez instytucje w wyniku którego do niedawna praktycznie nie było na niemieckiej scenie polityczniej innych ugrupowań politycznych niż komunio – socjalistycznie. „Nie walczmy z PiS – wstępujmy do PiS” - gotów za chwilę powiedzieć jakiś opozycyjny strateg. „Tylko przez wstąpienie do PiS można coś załatwić w centrali” - pomyśli za chwilę niejeden myślący dalekowzrocznie ZSL-owski wójt, pragnący, aby po dwóch jego kadencjach syn przejął po nim rząd dusz w rodzinnej gminie. Idę o zakład, że w tej chwili kwesta przez wielu nie jest rozpatrywana w kategoriach „czy” tylko „jak”.
Efektem ubocznym pęknięcia ściemy Okrągłego Stoły w wielu do tej pory zaczadziałych wizją odzyskiwanej w 1989 „wolności” jest nieustające wysokie poparcie dla PiS. Oczywiście ma na to wpływ także walka z przekrętami i socjalne nastawienie tej partii. Bez względu na przyczyny do PiS zaczynają przyklejać się różne mniejsze lub większe siły, a w jej łonie tworzą się zapewne kliki i podobnie jak w PZPR walka polityczna między ugrupowaniami przekształca się w zażartą walkę frakcyjną.
Proces przyklejania za pewne przyspieszy przed wyborami samorządowymi, gdyż PiS chcąc je wygrać musi zacząć sam z siebie przyciągać lokalne środowiska. Być może kwestię tą dostrzegli realni stratedzy opozycji i miast walczyć z PiS wysyłają do niego swoich delegatów? I tak wszyscy za chwilę staną się PiSem, a gdy wszyscy się nim staną PiSu już nie będzie. „Wszyscy chcą być super. A gdy wszyscy są super to nikt nie jest” - mawiał Syndrom – czarny charakter z filmu „Iniemamocni”. Proces się rozpoczął czego przejawem są według mnie zmiany w rządzie. Brzytwa przestaje być już tak ostra, cele i kierunek tak jasny i nie wykluczone, że radykalne reformy zastąpi tuskowa ciepła woda w kranie.
Oby tak się nie stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj