W Misiu Barei jest wątek poszukiwania dublera do filmu. Tak naprawdę chodzi o znalezienie kogoś podobnego do Ryszarda Ochódzkiego po to aby na jego paszporcie tenże mógł wyjechać do Londynu i przejąć ukradzione wspólnie z byłą żoną dolary. Na pomysł poszukiwania dublera wpada producent Hochwander i natychmiast postanawia go realizować. Do ludzi, którzy się zgłosili wysyła specjalną ekipę czynowników. Czynownicy jak czynownicy, udają się na pobliską melinę, gdzie cofają licznik i chleją za pieniądze uzyskane najprawdopodobniej (bo niby skąd) ze sprzedaży spuszczonej z baku benzyny. Bo przebieg i zużycie musi się zgadać, a kogo tam obchodzi jakiś dubler. Jeszcze „po trzeźwości” piszą notatkę, że po przejechaniu tylu a tylu kilometrów i odwiedzeniu tylu a tylu potencjalnych dublerów nie znaleziono nikogo podobnego do persony na zdjęciu.
Mój
przyjaciel, który od dawna prowadził interesy na Ukrainie podzielił się ze mną
zasłyszaną tamże hipotezą o kulisach inwazji. Żołnierze rosyjscy przekonani
byli, że jadą jak zwykle na manewry. W przypadku wojsk pancernych oznaczało w
praktyce zaparkowanie wozów bajowych w jakimś zagajniku po uprzedniej sprzedaży
znacznej części paliwa okolicznym chłopom i kupienia za zarobione w ten sposób
pieniądze alkoholu. Tak było od zawsze więc dlaczego miało by być inaczej tym
razem? Tym razem jednak przyszedł rozkaz ataku na Ukrainę, a w bakach pustka,
bo paliwo spieniężone. Tłumaczono niepowodzenia i braki w logistyce w różny
sposób jednak mało kto chciał dotrzeć do istoty problemu i jego brutalnych
przyczyn. Jeśli to prawda, to patologiczna armia o gigantycznej korupcji w
gigantycznym państwie o patologicznej strukturze przypomina o żywo nic innego
jak Misia, w którym w świecie niedoborów i rdzawej wody płynącej z kranu
wszyscy kradną na potęgę. W takich okolicznościach nawet najprostsza inwazja
nie ma szans.
A miało być
tak pięknie. Najpierw przez granicę białoruską mieli przedostać się do Polski
tabuny „uchodźców” z Bliskiego Wschodu przywiezione w samolotach. Polska pod naciskiem
durnej propagandy i nacisku pożytecznych idiotów wpuściłaby całe to towarzystwo
i generalnie utraciłaby antyuchodźczą odporność. Potem nastąpiłaby by
błyskawiczna akcja wyzwoleńcza Ukraińców spod „faszystowskiego reżimu”. W Kijowie
osiadłby nowy rząd zaś do Polski przedostałby by się obalone właśnie ukraińskie
elity, przez co Polska stałaby się „krajem wspierającym faszystowskie reżimy”. Jednak
cały misterny plan nie wypalił, bo zapominano o tym, że ropa w czołgach została
przechlana. Na razie Ukraina się broni pozostawiają nam nadzieję na obalenie wiszącego
nad Europą od kilkuset lat zagrożenia w osobie pijanego moskiewskiego żołdaka.
I jest jak w „Raporcie z oblężonego miasta” Herberta:
o sprawach dawnych dalekich na przykład o naszych
sprzymierzeńcach za morzem wiem współczują szczerze
ślą mąkę worki otuchy tłuszcz i dobre rady
nie wiedzą nawet że nas zdradzili ich ojcowie
nasi byli alianci z czasów drugiej Apokalipsy
synowie są bez winy zasługują na wdzięczność więc jesteśmy wdzięczni
nie przeżyli długiego jak wieczność oblężenia
ci których dotknęło nieszczęście są zawsze samotni”
p.s.
Pamiętam ten dzień jakby był wczoraj. Dokładnie dziesięć lat temu
objawiłem światu „Rekonfigurację”. Czy czegoś nas nauczyła? Mnie na pewno sporo.
Czy świat przed nadejściem którego próbowałem w niej przestrzec właśnie się
ziszcza? Niestety tak. Jest tylko bardziej brutalny i mniej wyrafinowany niż to
sobie wyobraziłem. W każdym razie wolność człowieka nie była nigdy bardziej zagrożona
niż w tej chwili. Gdy za covidem nadeszła wojna zasłaniająca wszystko pozostałe
realizowany jest niepostrzeżenie projekt CDBC, a w Australii likwidowane są bankomaty.
Limes Inferior.
Tak więc smutny to jubileusz
także dlatego, że pokazuje jak czas płynie szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj