Droga, której nie obrałem
Jesienią na leśnych dróg rozstaju,
żal było, nie móc obydwoma iść
w osłupieniu, stałem w owym gaju
zapatrzony w trakt jak w linię życia
po zakręt skryty maską poszycia;
Wybrałem trakt drugi, równie prawy,
Może dlatego że nie przetarty,
Rzadziej użyty i pełen trawy;
Choć jeśli chodzi o szczerość
Jeden drugiego był warty,
I obie tego ranka osnute
Liśćmi, niepokalanymi błotem.
Och, tę pierwszą zostawię na potem!
Wątpiłem znając dróg poplątanie,
Czy kiedyś wrócić tu będę w stanie.
Wzdycham snując tę opowieść mglistą
Z czasów co w moich wspomnieniach giną:
Dwie drogi rozeszły się w lesie, Ja -
Wybrałem tę mniej oczywistą,
I to było reszty praprzyczyną.
Tak jakoś mnie zebrało na tłumaczenie starej poezji. Może to przez chodzenie po starych drogach, a może przez to, że sam już jestem stary?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj