Opadł już bitewny kurz związany z wyborem naszego hiciora na Euro. Już wypowiedziały się na ten temat wszystkie gadające głowy, już wszyscy przedstawiciele branży wylali swe krokodyle łzy nad bezguściem ludu tubylczego, który miast kulturalnych raperskich postękiwań wolał starsze panie spod Tomaszowa. Pamiętam sprzed kilku lat podobne gęgana amerykańskich treserów od gustów, gdy okazało się, że nagrodę Grammy w kategorii contry otrzymał jakiś stary pieśniarz śpiewający a capella piosenkę o umieraniu. Ileż to było gęgania i wyrywania włosów.
Widowo przecież nie od dziś, że inżynierostwom Maoniom podobają się tylko te kawałki, które już słyszeli. A tu zdziwienie! Lud pozostawiony na chwilę sam sobie urwał się z uwięzi i żaden „wybitny” nie zarobił.
Ale oto w sprawie piosenki przemówiło także nasze czołowe gęgadło.
I co powiedziało?
Ano, że sami jesteśmy sobie winni. Bo: „Oddanie wyboru w ręce widzów w ostatnich latach zawsze oznacza ryzyko.” No tak. Święte słowa! Bo demokracja jest dobra tylko wtedy, gdy ludziska zagłosują na tego na kogo powinni zagłosować. A jak niedaj Boże bez odpowiedniej medialnej tresury i głosu autorytetów wybiorą się do urn wyborczych i wybiorą nie tak jak trzeba, znowu trzeba będzie organizować jakieś nocne zmiany.
Ciekawe co tylko w przerwie jakiegoś finałowego meczu powie nam kolejny Towarzysz Winnicki.
A swoją drogą sądzę że, przed dziewczynami z zespołu Jarzębina kariera stoi otworem. Ich hicior - po niewielkiej korekcie teksu - będzie jak znalazł na kampanię promującą wśród tubylców koncepcję wprowadzenia Euro:
Koko - Koko Euro spoko,
Złoty stoi za wysoko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj