Wczoraj Francuzi wybrali Prezydenta, a Grecy nowy parlament. Gdybyśmy byli suwerenni, wiadomości takie nie robiłyby na nikim szczególnego wrażenia. Ale żyjemy w „europejskiej rodzinie narodów” i system naczyń połączonych ma znaczenie. Zarówno nad Sekwaną jak i obok Akropolu tryumfowali socjaliści. Czyli ideologia, która wprowadziła zarówno jeden jaki drugi kraj w tarapaty staje się w opinii wyborców panaceum na problemy. Przypomina to sytuację, w której niesforne dziecko zdemolowało swój pokój, a rodzice ukarali je kupnem kolejnej zabawki. Wybory przypominają także faceta, który notorycznie bije swoją żonę, zaś powiadomione o tym organy ścigania dają w formie kary owemu delikwentowi przewiązaną piękną wstążką policyjną pałę. Ponieważ specyfiką „europejskiego system naczyń połączonych” jest to, że można łatwo przewidzieć nastroje i w innych krajach, możemy się więc spodziewać, że kolejne wybory parlamentarne w naszym kraju wygra niejaki Palikot. Już zrobił w tej kwestii pierwszy ruch obiecując wszystkim Polakom pracę. Nie sprecyzował co prawda gdzie i jaką, ale zawsze wielkie budowy socjalizmu charakteryzowały się etatochłonnością, więc wszystko przed nami.
Zupełnie inną kwestią jest to, że przegrani to raczej dymani prawicowcy. Gdyby byli nimi naprawdę już dawno opowiedzieliby się przeciwko Unijnemu i bankowemu zamordyzmowi. Tym czasem Unia ma nowy pomysł na samą siebie. Nie jest to pomysł nowy, a polityka oszczędności ma być ponownie zastąpiona polityką wzrostu. Czyli utrzymania rozdawnictwa i biurokratycznego statu quo. Problem polega jednak na tym, że nie ma co rozdawać, więc czeka nas wyłącznie dryf i powrót do frazesów. Wszyscy zatem czekają nadal na ostateczne rozwiązanie.
Wczoraj odbyło się także referendum, w którym Serbowie zdecydowali o swoim przystąpieniu do wspólnoty bankrutów. I to chyba pokazuje jaką Unia ma realną nową strategię. Jak każda piramida finansowa będzie się rozrastać do chwili, aż znajdą się frajerzy, którzy będą gotowi finansować wyższe szczeble piramidy naiwne licząc, że i im przyjdzie konsumować owce pracy tych, którzy przystąpią po nich. Nowych kandydatów na razie nie widać. No chyba, że dojdzie do zbliżenia z Rosją i stworzenia wielkiej Unii od oceanu do oceanu. Aby zrealizować ten plan trzeba będzie najpierw przekabacić Ukrainę. Wydaje się to jednak na razie mało realne biorąc pod uwagę zapowiedziany przez Niemcy bojkot Euro w tym kraju. Jednak polityka długofalowa różni się w sposób znaczny od tej doraźnej. Najprawdopodobniej w bojkocie chodzi o to, aby niemieccy kibice nie zobaczyli na własne oczy ile może kosztować wódka i benzyna. Jakiś czas temu słyszałem wypowiedź pewnego prezesa dużej firmy, który powiedział, że rozważa przeniesienie części produkcji swego przedsiębiorstwa na Ukrainę właśnie, gdyż nie trzeba tam płacić ekologicznych haraczy. Czyli polityka polityką, a życie życiem. O ile w takiej sytuacji w ogóle można mówić o polityce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj