Nie wiem czy ktoś jeszcze o tym pamięta,
ale kilka miesięcy temu postanowiłem w sieci opublikować swoją debiutancką powieść. Zamieszania było co nie miara, zainteresowanie przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Przy okazji publikacji postanowiłem przeprowadzić pewnego rodzaju eksperyment. Chciałem sprawdzić czy ludzie są skłonni zerwać ze swym kulturowym przyzwyczajeniem polegającym na płaceniu za dobra kultury przed ich „konsumpcją”. Wynik tego eksperymentu - jak sądziłem – mógłby mieć istotny wpływ w rozwój wolnej kultury. Bo tak naprawdę tylko nasze przyzwyczajenie i kulturowy nawyk ogranicza nas w tej kwestii. Gdy okazało się, że dobrowolne płacenie za kulturę staje się nawykiem, moglibyśmy wtedy dopiero mówić o prawdziwej wolnej kulturze, gdzie wielkość wpłat odpowiadająca satysfakcji widzów czy czytelników w jakiś sposób odzwierciedla jakość działa. Dlaczego możemy rzucić pieniądz ulicznemu grajkowi, a nie możemy zapłacić za doznane wrażenia w literaturze jeśli tylko mamy na to ochotę, a przy okazji zrekompensować autorowi jego wysiłek? Tak więc publikując książkę podjąłem próbę przeprowadzenia pewnego eksperymentu. Rzecz jasna i tak planowałem wrzucić książkę do sieci, co założyłem już nad samym początku pracy nad nią.
Mój problem badawczy brzmiał: Na ile jesteśmy gotowi płacić za dobra kultury z własnej woli? Po stu dniach obecności książki w sieci muszę przyzwać, że eksperyment zakończył się niepowodzeniem. Pomimo kilkudziesięciu tysięcy pobrań i niezliczonej liczbie kopi książki oraz możliwości jej wysyłania do przyjaciół i znajomych wpłat na konto dokonała zaledwie garstka czytelników.
Dlaczego tak się stało? Hipotez jest kilka:
- Książka nie jest być może szczytem literackiej wirtuozerii, ale nieskromnie powiem, że czytałem wiele gorszych pozycji.
- W literaturze jestem nikim, jak niemal każdy debiutant.
- Jest to publikacja autorska pozbawiona edytorskiego i korekcyjnego wsparcia, choć bardzo wiele pomogli w tym sami czytelnicy.
- Nie byłem pazerny. Książka była i nadal będzie dostępna za darmo, a o wpłaty prosiłem tylko tych czytelników, którym moje "dzieło" się podobało i którzy poczuli taką potrzebę.
- Informacja o możliwości wpłat na moje konto znajduje się na samym końcu publikacji.
- Można też mniemać, że wielu czytelników nie doczytało do końca. Lektura książki na komputerze też nie należy do najwygodniejszych.
- Można domniemywać, że wiele osób pobrało książkę i jej nie przeczytało w ogóle.
- Istnieje także spore prawdopodobieństwo, że dla wielu czytelników treść i przesłanie książki nie były zgodne z ich światopoglądem.
- Dość prawdopodobne jest, że dla wielu książka po prostu się nie podobała, ale jak mawiali klasycy: o gustach się nie dyskutuje.
- Możliwe jest także, że spora część czytelników to osoby młode, które nie dysponują własnymi pieniędzmi albo nie mają konta bankowego.
- Generalnie ludzie mają coraz mniej pieniędzy i oszczędzają na czym się da. Przede wszystkim na kulturze.
- Proces dokonywania przelewu jest kłopotliwy, a darczyńca mógł samodzielnie określić jego kwotę.
Wnioski:
Mniejsza o to, która z hipotez jest bliska prawdy. Z mojego eksperymentu wniosek jest jeden. Wolna kultura i mechanizmy jej samofinansowania to na razie mrzonka i pozostanie nią do czasu, gdy nie zmienimy naszej mentalności i kulturowego kodu. Same nowoczesne media bez wyrobienia kulturowych mechanizmów finansowania wolnej i niezależnej twórczości nie zapewniają jej profesjonalizacji.
Zakończę jednak optymistycznie. Co jest w tym wszystkim najwspanialsze? Ludzie. Dzięki publikacji odezwało się do mnie wiele fantastycznych osób, które wyraziły mi swoją sympatię, uznanie i zaoferowało pomoc.
Mortycjan wykonał niesamowitą okładkę, Mateusz zlokalizował całą masę błędów i niejasności, Przemek nagrywa audiobooka, który za chwilę będzie dostępny za darmo. I to w wolnej twórczości jest najpiękniejsze: każde dzieło zaczyna nabierać innego wymiaru dzięki społeczności. Nigdy nie spotkałem tych ludzi, a mimo to uważam ich za moich przyjaciół.
Sprawozdanie
Na książce zarobiłem 212 zł 27 gr. i szczerze mówiąc publikując książkę nie spodziewałem się, że będzie inaczej. Mamy w tej chwili tylko dowód na to, że TO nie działa i tyle. Poniżej przedstawiam listę składającą się z daty przelewu, inicjałów darczyńców i kwoty przelewu.
21.05. J.W. 8,56 zł
21.05. U.M. 50 zł
30.04. M.K. 5 zł
13.04. G.S. 15 zł
10.04. A.A. 7 zł
26.03. P.L. 1 zł
20.03. D.M. 5 zł
19.03. T.K. 20.71 zł
19.03. Ł.W. 10 zł
14.03. I.P. 20 zł
14.03. J.O. 40 zł
14.03. P.B. 10 zł
13.03. B.B. 10 zł
13.03. M.O. 10 zł
Wszystkim, którzy wsparli mnie i docenili w ten sposób moją pracę bardzo serdecznie dziękuję. Dla was warto było stworzyć tę historię.
P.S.
1. Na tym jeszcze nie koniec kłopotów. Przekazywanie darowizn na konto bankowe jest jeszcze legalne. Ale nie wiadomo jak długo.
Planowana nowelizacja przepisów ustawy o zbiórkach publicznych może zamknąć i tę drogę wspierania wolnej twórczości. W wyniku nowelizacji zostanie zastosowane pojęcie „środków pieniężnych” w miejsce „gotówki”, przez co konieczne będzie uzyskanie stosownej decyzji administracyjnej na tego rodzaju zbiórkę, a do takiej będą miały prawo wyłącznie organizacje pozarządowe. W tej chwili zbieranie darowizn w sieci nie jest jeszcze publiczną zbiórką, choć zdarzają się podobno przypadki takiej nadinterpretacji przepisów.
Mnożą się zatem ataki na strzępki pozostałej nam wolności. Nie pozwólmy na to.
2. Niedługo – bez względu na zmianę przepisów - zapraszam do pobierania i słuchania audiobooka z „Rekonfiguracją”, który według zapewnień przygotowującego go Przemka jest gotowy w ok. 1/3. Publikacja będzie dostępna rzecz jasna całkowicie nieodpłatnie. Zatem do usłyszenia.