Czasy wszelkich mistrzostw piłkarskich jak i innych wielkich imprez sportowych są dla mnie czasem nieskończonych cierpień. Więc unikam mediów jak mogę. Jednak czasami coś przez tarczę mojej obojętności zdoła się przebić.
Jeszcze nie wygasły echa słynnego dokumentu BBC o Polsce tuż przed mistrzostwami Europy, w którym przedstawiono nasz kraj jako dziki i groźny, a już mamy kolejnego newsa. Okazuje się, że brytyjska prasa twierdzi, że piosenka Koko Koko Euro spoko jest o kokainie. Skąd owa słaba prasa naszego kraju? Tylko naiwniak sądziłby, że to zbieg okoliczności albo skrajna głupota. Kwestia jest dość prosta. Tuż po Mistrzostwach Europy w piłce kopanej w naszym kraju i na Ukrainie w stolicy Wielkiej Brytanii będzie organizowana kolejna olimpiada. A co ma piernik do wiatraka? A no ma.
Przeciętny brytyjski kibic ma bowiem w roku tylko jeden urlop i określoną kasę do wydania na sportowe wrażania. Jeśli przyjedzie do Polski - to najprawdopodobniej w rodzimym kraju wyda mniej na olimpijskie uciechy. "Obrzydźmy mu zatem wyjazd jak tylko się da - kombinują stratedzy od przechwytywania kasy - a wtedy zarobimy i my i Jej Królewska Mość." Szkoda, że tego typu strategiczne myślenie jest u nas obce, bo dla jego realizacji potrzebne jest stosowny poziom biznesowej integracji, której u nas jak na lekarstwo.
Uczestniczyłem kilka lat temu w pewnej biznesowej naradzie. Spora grupa przedsiębiorców z branży turystycznej z pewnej miejscowości zastanawiało się jak zarobić więcej kasy na swych interesach. Nagle pojawiła się idea.
Przeciętny brytyjski kibic ma bowiem w roku tylko jeden urlop i określoną kasę do wydania na sportowe wrażania. Jeśli przyjedzie do Polski - to najprawdopodobniej w rodzimym kraju wyda mniej na olimpijskie uciechy. "Obrzydźmy mu zatem wyjazd jak tylko się da - kombinują stratedzy od przechwytywania kasy - a wtedy zarobimy i my i Jej Królewska Mość." Szkoda, że tego typu strategiczne myślenie jest u nas obce, bo dla jego realizacji potrzebne jest stosowny poziom biznesowej integracji, której u nas jak na lekarstwo.
Uczestniczyłem kilka lat temu w pewnej biznesowej naradzie. Spora grupa przedsiębiorców z branży turystycznej z pewnej miejscowości zastanawiało się jak zarobić więcej kasy na swych interesach. Nagle pojawiła się idea.
- Zróbmy sztuczny długi weekend - rzucił ktoś.
- Jak to zrobimy? - odpowiedział drugi.
- To proste. Zróbmy imprezę disco polo w czwartek. Ludzie przyjadą, a że popiją to wezmą wolne na piątek i mamy długi weekend.
- Świetny pomysł! - Wykrzyknęli niemal wszyscy, bo co koniunktura to koniunktura.
I co? I nic. Nic z tego nie wyszło. I to nas różni od Angoli.
Jaki propagandowy koncept mają w zanadrzu Rosjanie, którzy jutro mają zamiar przemaszerować przez naszą stolicę? Pożyjemy zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj