Meteoryty mają dwie zasadnicze wady: po pierwsze spadają za szybko i nie u nas. Choć podobno w okolicach Białegostoku coś gruchnęło i walnęło, ale to nie to samo co w Rosji. Papież też ma szereg wad, a największymi z nich jest to, że mieszka w Watykanie i nie jest Polakiem. Na nic więc naszym mediom światowe sensacje ostatnich dni. Nasze media i salon potrzebują czegoś trwale sensacyjnego, elektryzującego publikę i pozwalającą ludziom opowiedzieć się po którejś ze stron. Idealnym „power play'em” medialnej narracji ostatnich tygodni był brazylijski serial związany z ustawią o tzw. związkach partnerskich. Głosowania, wolty, kłótnie, Pawłowicz i bokser w szpilkach. Była zadyma, której płomień podsycało wiele redakcji i komentatorów. Zabrakło jednak politycznego paliwa albo medialni demiurgowie uznali, że należy spowolnić nieubłagane tempo zmian. Było minęło. Nadal brak idealnej mózgowej zasypki. Nagle wybawienie. Rusza proces na który media czekały od miesięcy. Proces morderczyni własnej córeczki będzie się ślimaczył, będą zwroty akcji, odgrzebywanie faktów, gadające głowy. Sprawa będzie przycichać i powracać, bo każda nowa rozprawa, każdy nowy świadek to kolejne godziny medialnego paliwa, zapisanych stron i transmisji na żywo. Takiej gratki demiurgowie nie odpuszczą. Tym bardziej, że będą mogli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, skutecznie odciągnąć uwagę opinii publicznej od tego co jest naprawdę ważne, a po drugie, skutecznie, systematycznie przeprowadzić kampanię obrzydzenia instytucji rodziny. Wszystko bowiem jest ważne, ale tworzenie fundamentów pod nowe „bezindoktrynacyjne” społeczeństwo a la „Nowy Wspaniały Świat” jest najważniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj