wtorek, 26 lutego 2013

Paradoks

Rzeczypospolita opublikowała wczoraj materiał o fatalnej kondycji naszego społeczeństwa. Nie zrobiła tego rzecz jasna wprost, bo gazeta ta po zmianie właściciela stała się bardziej prorządowa, prosalonowa i prosyteomowa niż była wcześniej. W tekście, który mam na myśli redaktorzy posłużyli się bezwzględnym, przerażającym i ostrym jak brzytwa (nawet i Ockhama) wskaźnikiem. W Polsce jedno na dziesięcioro dzieci głoduje lub jest niedożywione. Nie należy mnożyć bytów ponad potrzeby, nie trzeba więc i więcej wskaźników dla opisu rzeczywistości. Wystarczy zastanowić się co ten wskaźnik oznacza, aby natychmiast runęła propagandowa scenografia zielonej wyspy i rychłych drinków z palemką. Jesteśmy biedni. To fakt. Autorzy badania wskazują jednak i inne przyczyny. Na przykład brak pomocy ze strony gmin czyli niewydolność systemu. Czyli III RP jest co do zasady dobra, tylko wypaczenia są jej plagą. Nic bardziej mylnego. Głodujące dzieci są nie tyle głodne co zaniedbane. Jeśli mają rodziców, którzy nie uciekli na zachód za chlebem, to na miejscu muszą tyrać aby związać koniec z końcem i nie mają zwyczajnie czasu na to, żeby dopilnować swoje pociechy. Wszak bank nie popuści i kredyty trzeba spłacać. Tak więc problem nie jest wyłącznie ekonomiczny czy dystrybucyjny. 
Najciekawsze jest jednak co innego. Okazuje się, że liczba głodnych dzieci jest wyższa w regionach zachodnich, względnie bogatych, a niższa na wschodzie, gdzie jak twierdzi rządowa propagandą: bród, smród, ubóstwo i kaczyści. Po raz kolejny widać zatem podział na starą Kongresówkę i resztę kraju. Dlaczego zatem w biednych wschodnich regionach dzieci nie chodzą głodne w takiej masie jak na zachodzie? Sprawa wydaje się być oczywista. Przetrwał tam tradycyjny model wielopokoleniowej rodziny, w której być może nie ma na konsolę do gier, ale jest babcia, która wyczaruje coś pysznego na śniadanie z resztek wczorajszej kolacji. Tradycyjna rodzina to tak znienawidzony przez salon czynnik przepływu wartości, dzięki którym ciężko jest potem narobić w ten sposób ukształtowanym ludziom do głów kolejnymi strumieniami propagandy. A to, że wschód głosuje na Kaczora, jest podobnie jak z mniejszą ilością głodnych dzieci – być może tylko przyczyną a nie skutkiem tej sytuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj