W pewniej wsi mieszkał starzec. Ludzie przychodzili do niego i pytali jak żyć. Dla każdego miał poradę i dobre słowo. Przyszedł kiedyś do niego pewien Waldek zdun z zawodu i skarżył się, na brak zleceń. Obiecał, że już pić nie będzie i aby Dziadek – bo tak na niego wołano w całej okolicy, coś doradził. Ten wysłuchał gościa i powiedział, że wkrótce coś wymyśli. Chwilę potem przyszła stara wdowa także z prośbą o pomoc. Ktoś kradł jej drewno do palenia w kuchni. Codziennie ubywało po kilka porąbanych już wyschniętych kawałków, a ona nie potrafiła znaleźć winowajcy.
- Jak tak dalej pójdzie to na zimę pozostanę bez opału. – skarżyła się kobieta.
Dziadek westchnął głęboko. Zastanowił się chwilę. Wziął spod pieca kilka polan i ręcznym wiertłem wykonał w nich głębokie otwory. Postukał, popukał i dał je staruszce zaznaczając wcześniej polana sadzą tak aby różniły się od pozostałych. Kazał ułożyć drewno na samym wierzchu ułożonej sterty w miejscu gdzie zwykle ginął opał i pod żadnym pozorem nie brać drewna z tego miejsca.
Minął jeden, potem drugi dzień i nic. Nagle trzeciego dnia huk wystrzału rozdarł powietrze.
- Idź do Waldka i powiedz, że Hance wysadziło piec. Będzie miał robotę. – powiedział Dziadek do swojego wnuka, który asystował mu zwykle i pomagał w codziennych pracach. Dziadek w polanach umieścił naboje od dubeltówki i zaklinował dla niepoznaki. Potem wystarczyło tylko czekać na dalszy rozwój wypadków. Złodziej poniósł karę, zaś zdun zyskał zlecenie. A wszystko przez działanie wcale nie oczywiste.
Prawdziwa strategia to sztuka czekania i podejmowania tylko takich działań, które realizują od razu kilka celów jednocześnie. Inaczej miotamy się między różnymi frontami w wyniku czego przegrywamy, bo dajemy związać się walką, gdy tymczasem walka to ostateczność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj