Wczoraj moja
koleżanka podzieliła się ze mną swoją obserwacją. Stwierdziła, że ludzie znowu
rozmawiają. Sklepach, na przystankach, ulicach. Z anonimowego tłumu znów wyłaniają
się osoby, które dyskutują o sprawach publicznych i są ciekawe, co myślą inni, nieznajomi.
Sam staję się niekiedy uczestnikiem takich dyskusji i być może dlatego nie zauważyłem,
że to tendencja powszechna. Wszak zawsze najciemniej pod latarnią. Oznacza to
po pierwsze, że z naszą wspólnotą nie jest aż tak źle, jak wielu sądzi. Ale jest
w tym coś jeszcze. Być może żyjemy w chwili, przypominającej przełom lat siedemdziesiątych
i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy w ludzi wstąpił duch nadziei na zmianę.
Obudził on wydawało się dawno zabitą, a tak naprawdę tylko uśpioną potrzebę zbiorowego
życia i chęć do zmian.
Być może jest
tak, że pewna grupa obywateli przestała łykać medialne kity serwowane im przez
prorządową propagandę? Nastąpiło to po zderzeniu z rzeczywistością – tak zresztą
jak w okresie poprzedzający solidarnościowy festiwal. Ludzie rozpaczliwe szukają
wytłumaczenia tego co się dzieje. A ponieważ ich najbliżsi albo się jeszcze nie
obudzili, albo nie potrafią znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania, wielu
poszukuje wytłumaczenia u obcych, wcale nie obawiając się związanego z tym
obciachu. Potrzeba wymiany myśli jest silniejsza. Jak opisać ten świat, jak
prosto wytłumaczyć geopolityczne i ekonomiczne procesy współczesności, które
mają tak bardzo istotny wpływ na to co dzieje się w naszym kraju. Dlaczego nie
ma pracy, dlaczego triumfuje bieda, dlaczego władza nic nie może, skąd bierze
się dług publiczny? Dlaczego politycy kłamią? Dlaczego czynią to samo media?
Czym jest polityczna poprawność? Dlaczego po obaleniu komunizmu, to co nas
otacza jest do niego tak bardzo podobne? Gdzie się podziała gospodarcza koniunktura?
Dlaczego zwalcza się Kościół? Jak
wytłumaczyć, że popularny aparat pojęciowy i wykreowany sztucznie podział na
lewicę i prawicę nie opisuje rzeczywistości? Wreszcie dlaczego bankrutuje ZUS,
a emerytury stają coraz bardzie upadlające? Odpowiedź na te i nie tylko te
pytani wymaga masowego przekazu, wymaga debaty. Nie każdy ma Internet, nie
każdy czyta prasę, ale każdy robi zakupy i widzi co się dzieje.
Teraz ja
postawię trudne pytanie. Czy w obliczu totalnego zaprzeczenia prawdzie i politycznego
figuranctwa naszych elit, stoimy przed wybuchem niezadowolenia społecznego, a
być może wojny domowej? Niestety wiele wskazuje na to, że będzie to kolejny
etap, gdyż medialny środek usypiający przestaje na ludzi już najwyraźniej działać.
Władza w tej chwili wydaje się piętnować jedyne struktury społeczne, które są zdolne
takim buntem pokierować. Dlatego nagle walka z kibicami czy szalone propozycje
utworzenia dla niech specjalnych obozów zaczynają być dla wadzuchy priorytetem.
Być może wadzuchna przygotowuje także „elity
zastępcze” mające na wszelki wypadek podjąć próbę pokierowania wyłaniającą
się nowa jakością? Być może jak twierdzi Grzegorz Braun czeka nas za chwilę
kolejna odsłona Okrągłego Stołu, gdzie część „układnych oszołomów” dokooptuje do
rządzącej ekipy i obwieści powstanie nowej, pewnie już V Rzeczpospolitej? Po ostatnich wypowiedziach premiera dotyczących
kontroli nad prokuraturą wskazujących na to, że nie wie tak naprawdę jakie ma
on uprawienia, ujawnia się jeszcze jedna niepokojąca hipoteza. Ktoś prowadzi
jednak realną politykę, lecz tym kimś nie jest on. Czy tak jest? To kolejne
trudne pytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj