Jest taki film. Zwie się „Ziemia niczyja” i przedstawia pewną przedziwną historię z pogrążonej wojną Jugosławii. W finałowej scenie jeden z bohaterów filmu upada na umieszczoną w okopie minę. Pada tak niefortunnie, że każdy jego ruch wywoła eksplozję. Na samym końcu przybyli saperzy stwierdzają, że nic nie da się zrobić. Po chwili jednak na zaimprowizowanej konferencji prasowej jakiś polityk oświadcza, że wszystko jest o.k. po czym także spada. A w okopie pozostaje leżący na plecach na minie nieszczęśnik pozostawiony sam sobie i czekający na nieuchronną śmierć. Jego przyjaciele uwierzyli mediom i odjechali w przekonaniu, że wszystko jest o.k.. Tym czasem nic nie jest o.k. Przepraszam za ten spojler tych wszystkich, którzy nie oglądali tego filmu, ale ja sam oglądałem go tak dawno temu, że na pewno coś pokręciłem i mam nadzieję, że moja szczątkowa relacja zachęci tylko do obejrzenia tego obrazu.
Zdałem sobie dziś sprawę, że ten człowiek leżący na minie, któremu nie można pomóc to uniwersalna metafora. Z jednej strony doskonale ilustruje nasze polityczne realia. Nasz kraj po prostu leży na minie i nikomu specjalnie nie zależy na tym aby go podnieść, bo ryzyko jest za duże i można nie tylko doprowadzić do eksplozji ale także samemu wylecieć w powietrze. Dlatego opozycja specjalnie nie prze do władzy wiedząc o tym, że ów gorący kartofel władzy może poparzyć ich łapki. Wolą liczyć, że koalicja będzie musiała wypić syf, który naważyła i który z piwem nie ma nic wspólnego. I tak trwamy w tej przedśmiertnej, bezsensownej pozycji wmawiając sobie, że tak jest nam dobrze. Wszelkie próby naprawy stanu rzeczy w swym radykalizmie i poprzez wywołanie nieprzewidywalnych konsekwencji nie mieszczą się we łbach naszych polityków. Musieliby oni z jednej strony przyznać się do całego potoku kłamstw i matactw odsłaniając przed ludźmi całą prawdę. W tej sytuacji nawet opozycja staje się filarem trwałości chocholego tańca gdyż tkwi w tym systemie i nie potrafi za niego wyjść. Ale z drugiej przecież strony na podobnej minie w podobnym okopie leży cała Europa, a nawet świat czekając na coś nie wiadomo na co.
Czekamy więc na nowe, które nadejdzie. Ale wiadomo, że będzie ono inne i być może krwawe, a ci którzy przez dekady drukowali fałszywe pieniądze i którzy są prapoczątkiem rozpasania i kryzysu najprawdopodobniej przejdą przez zawieruchę przez tę szwanku.
I w ten oto mało optymistyczny sposób zaczynam swój kolejny blogerski sezon. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj