poniedziałek, 4 stycznia 2016

O nieodwracalności procesu

Patrzcie i obserwujcie, słuchajcie i zapamiętujcie. Nieczęsto powtarza się bowiem czas, w którym agentura wpływu ujawnia się sama. Bananowa republika okrągłego stołu sypie się na naszych oczach i nikt nie ma sensownego pomysłu jak ten proces powstrzymać. Wolty, zmiany frontów, apele i deklaracje. Nigdy czegoś podobnego nie widziałem za dorosłego życia. Wizja utraty koryta? Wpływów? A może perspektywa udostępnienia wszystkich IPNowiskich archiwów? Dotychczas wydawało się, że wystarczy lud tubylczy trzymać na medialnej smyczy i szczuć nawzajem, a tu okazuje się, że ta metoda nie działa, a na fizyczne załatwienie problemu PiSu nie ma co liczyć. Bo wcale nie o PiS tu chodzi. Parta ta po czterech latach rządzenia może się rozpaść lub przestać istnieć. Nie ma to znaczenia. Ważne, że zrobi to, co należało zrobić 25 lat temu: odsunie od realnej władzy pokomunistyczną klikę. A potem niech się dzieje co chce. Niech wreszcie o pozycji społecznej zaczną decydować pracowitość i umiejętności, a nie przynależność do takiej czy innej sitwy. Niech wreszcie przestanie gospodarką i mediami trząść niewielka grupa władców teczek i urwanych ze smyczy społecznego nadzoru bezpieczniaków. Przypomniał mi się ostatnio mój tekst sprzed paru lat, który dość dokładnie charakteryzuje to co było podwaliną obecnej sytuacji. Po prostu Polacy pojęli, że dla realizacji indywidualnych i zbiorowych aspiracji niezbędna jest wspólnota pozbawiona „szklanych sufitów”, a po rządach PiS i dywersyfikacji mediów pojmą to jeszcze bardziej. Wspólnota taka ma własne interesy, o które się sama troszczy, a nie słucha obcych podszeptów. 
"Wojownicy o demokrację" jakoś nie chcą zauważyć, że nie chodzi tu o żadne TK, lecz o dokończenie tego co powinno być zrobione już dawno. PiS jest tylko tego dokończenia etapem. Niezbędne jest odzyskanie gospodarczej niepodległości i zerwanie z kolonialnym jej modelem. A resztę już załatwią najlepiej sami obywatele, którym wystarczy tylko dać taką szansę. Wiadomo było, że stan uśpienia nie mógł trwać wiecznie. Zadziwiające jest jednak, że nie przygotowano panu "b". Świadczyć to może o tym, że „oficerowie prowadzący” bez względu skąd pochodzą, machnęli ręką na swoją agenturę i pozostawi ją samą sobie. To tłumaczyłoby rozpaczliwą panikę. Chyba, że planem jest samo dojście do władzy PiS i destabilizacja, tak jak powiedział ostatnio przyszły lider PO, wyprowadzenie „miliona ludzi” na ulicę, co wraz z zapaścią gospodarczą otworzyłoby drogę do realizacji rozbiorowego scenariusza. Wiadomo jednak, że taki scenariusz jest niemożliwy bez czynnego udziału sił wewnątrz kraju, a te na razie są w rozsypce, ale do czasu. Parcie do modelu ukraińskiego z majdanem na czele wydaje się więc być możliwym ale nie koniecznym scenariuszem. Dlatego należy obserwować, patrzeć i słuchać. Stare nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa. Ale po próbie ewentualnego "siłowego rozwiązania" wszystko stałoby się jasne dla wszystkich, jak po "grudniu 1970". I to owa jasność jest właśnie odwracalna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj