Za kilka dni będzie czwarta rocznica premiery Rekonfiguracji i z tej okazji winien jestem kilka słów wyjaśnień. Otóż prace nad nową powieścią pt. „Bractwo ukojenia” byłem zmuszony porzucić już jakiś czas temu i to w sytuacji, gdy były one ukończone w osiemdziesięciu procentach. I dobrze się stało. Teraz naprawdę nikt by mi nie uwierzył, że to co wymyśliłem dwa, trzy lata temu napisałem właśnie wtedy. Dość powiedzieć, że jeden z wątków rozpoczynał się od strzelającej opony, która w wyniku śledztwa okazała się być wyposażona w mikro bombę detonowaną dzięki efektowi Dopplera przez sterownik umieszczony w pobliskim rowie... Analogii z tym co nas otacza było niestety tak wiele, że zacząłem się nawet zastanawiać, czy ktoś nie płata mi jakiegoś figla i czy przypadkiem scenarzyści naszego Matriksa nie mają hasła do mojej chmury. :-) W każdym razie dość. Kilka wątków wykorzystam być może w przyszłości ale całość musi trafić do kosza.
Za to w bólach rodzi się historia pod roboczym tytułem „Tripium”. Będzie to opowieść tak dojechana, że zastanawiam się czy ktokolwiek ją przeczyta. W tej chwili ma już prawie 170 stron a końca nie widać. Jedno jest pewne: jest raczej mało prawdopodobne, że rzeczywistość wyprzedzi jej fabułę. A tymczasem mam już pomysł na nowe „dzieło”. Niestety, jak "śpiewał" ojciec pewnego mało śmiesznego aktora - również aktor: „czasami człowiek musi inaczej się udusi”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj