sobota, 4 lipca 2009

Sony, stocznie i obiecanki

Koncern dostaje po tyłku. Stał się opasły, a ludzie się połapali, że za naklejkę SONY nie koniecznie trzeba płacić 2 razy drożej za produkt tej samej jakości. Można kupić coś, co jest warte znaczne mniej, było najprawdopodobniej wyprodukowane w tej samej fabryce, na tej samej taśmie technologicznej i zaprojektowane przez tych samych inżynierów. Czasy się zmieniły. Ale jakoś Rząd Jego Cesarskiej Mości Cesarza Japonii nie ogłasza z tego powodu klęski narodowej i nie ratuje upadającego giganta. Oni wiedzą, że w miejsce czegoś starego powstaje coś nowego. To podobnie jak u nas: rząd nie przejął się administracyjną likwidacja przemysłu stoczniowego, ale z innych przyczyn. Japończykom nikt nie narzuca kolonializmu gospodarczego – nam tak. Nasz rząd postanowił jeszcze zrobić wokół tego zasłonę dymną, bo w przypadku Stoczni Szczecińskiej były obiecanki cacani odnoście inwestora. Okazuje się, że najprawdopodobniej żadnego inwestora nie ma i chyba go nie było, a wybory trzeba było wygrać. Ludzka pamięć jest niestety krótka.
Wieść gminna niesienie, że w czasie jednej z „gospodarskich wizyt” w Lublinie Pierwszy Sekretarz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Edward Gierek zapytał lokalnych towarzyszy: „To towarzysze co wolicie, dożynki ogólnopolskie, czy może lotnisko?” Towarzysze woleli organizację dożynek, za to ci z Rzeszowa - lotnisko. I tak zostało. Teraz władze Polskiej Zjednoczonej Platformy Obywatelskiej, a wcześniej jej satelity PiS obiecali, że w końcu lotnisko wybudują. Towarzysz Gierek dał wybór i słowa dotrzymał. Czy ONI dotrzymają? Zobaczymy.
Inna sprawa, że dowodzenie czy lotnisko wpłynie na rozwój regionu ma takie same naukowe podstawy jak ustalanie liczby aniołów na łebku od szpilki. Dla mnie kwestia jest fundamentalna: nie zabierajcie ludziom ich własnych pieniędzy, oni sami wydadzą je lepiej niż rząd samorząd i reszta przybudówek. I nic nie zmarnują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj