czwartek, 21 lipca 2011

Za chwilę dalszy ciąg...

Stara anegdota mówi o pewnym miłośniku napojów wyskokowych, który przymuszony przez rodzinę, udał się do specjalisty od uzależnień. Po odbytej wizycie zaczął pić jeszcze więcej i to w towarzystwie. Zapytany, co spowodowało zwiększenie intensywności i ilości spożywanych trunków odparł, że stosuje się ściśle do zaleceń lekarza. Medyk miał mu zalecić picie z umiarem. Tak się złożyło, że jego wierny kompan miał na nazwisko Umiar. Mężczyzna zapewniał, że samodzielnie nie wychyla nawet kieliszka i pije tylko z owym Umiarem.

Od jutra rozpoczynam urlop. Pakujemy z małżonką do samochodu namiot, karimaty, swych dwóch małoletnich synów i całą masę przygotowanych przez połowicę rzeczy bardziej potrzebnych i nie potrzebnych i ruszamy na wyprawę. Mam nadzieję, że jak zapowiadają synoptycy, pogoda poprawi się na tyle, że wyjazd będzie możliwy. Bo w przeciwnym wypadku będę chyba zmuszony poszukać jakiegoś Miary. W każdym razie, jeśli ostatnio nędzna częstotliwość zamieszczania postów na moim blogu jeszcze bardziej się zmniejszy, będzie to oznaczać, że już włóczę się z rodziną po jakiejś dalszej lub bliższej okolicy. Od pisania też trzeba w końcu nieco odpocząć. No chyba, że gdzieś znajdę jakiś dostęp do sieci i jakiś godny opisania temat. W każdym razie czas płynie szybko, a ja za jakieś dwa tygodnie zaatakuję z nową energią. 

Na razie przerwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj