- Tato, a byłeś na wojnie?
- Na szczęście nie. Zresztą teraz nie ma już wojen takich jak dawniej. Są "misje stabilizacyjne", "pustynne burze" i "świty odysei". Właściwie to jest to samo, ale inaczej się nazywa. Wojna bez względu na nazwę to wielkie nieszczęście.
- To jeszcze większym nieszczęściem musi być wojna światowa.
- Każda wojna jest światowa, bo gdy giną ludzie – giną też światy.
- Jak to?
- Każdy człowiek to oddzielny świat, a każda wojna składa się z pojedynczych strzałów, z nich składają się potyczki, a z potyczek bitwy. Wojna to nie tylko ciągłe bombardowania i świszczące kule. One są epizodami. Między nimi toczy się w miarę normalne życie, tylko przesilone strachem i niepewnością.
- To w takim razie ciągle trwa wojna.
- Masz rację. Są tacy dla których zależy, aby ludzie się ciągle bali niezależnie od tego czy świszczą kule czy nie. Wojna dla nich to kolejny straszak. Oni żywią się naszym strachem. Potrzebują go do życia jak powietrza i wody.
- Kim są oni?
- To wszyscy ci, u których występuje zwierzęca chęć rządzenia innymi. Władza to przerażający demon, który daje ludziom na niego podatnym ułudę boskości.
- To w takim razie trzeba im zabrać tę władzę.
- Tylko jak to zrobić? Aby tak się stało trzeba być ultra zwierzakiem. Bo gdy zaczniesz organizować opór i walczyć z nimi ich metodami, staniesz się taki sam jak oni, a twój opór stanie się dla nich pretekstem do jeszcze większego zezwierzęcenia.
- I nie ma na nich sposobu?
- Nie wiem. Ta zaraza toczy ludzkość od początków jej istnienia, a być może była jeszcze przed ludźmi? Ale na pewno trzeba być mądrym i nie można dać się zabić.
- Bo wtedy zginie świat?
- Tak synu.
Wojna światów.
OdpowiedzUsuń