sobota, 10 listopada 2012

Nieprzerwany łańcuch „totalitarnej misji”


Damastes z przydomkiem Prokrustes mówi

Moje ruchome imperium między Atenami i Megarą 
władałem puszczą wąwozem przepaścią sam 
bez rady starców głupich insygniów z prostą maczugą w dłoni 
odziany tylko w cień wilka i grozę budzący dźwięk słowa Damastes 

brak mi było poddanych to znaczy miałem ich na krótko 
nie dożywali świtu jest jednak oszczerstwem nazwanie mnie zbójcą 
jak głoszą fałszerze historii 

w istocie byłem uczonym reformatorem społecznym 
moją prawdziwą pasją była antropometria 

wymyśliłem łoże na miarę doskonałego człowieka 
przyrównywałem złapanych podróżnych do owego łoża 
trudno było uniknąć - przyznaję - rozciągania członków obcinania kończyn 

pacjenci umierali ale im więcej ginęło 
tym bardziej byłem pewny że badania moje są słuszne 
cel był wzniosły postęp wymaga ofiar 

pragnąłem znieść różnicę między tym co wysokie a niskie 
ludzkości obrzydliwie różnorodnej pragnąłem dać jeden kształt 
nie ustawałem w wysiłkach aby zrównać ludzi 

pozbawił mnie życia Tezeusz morderca niewinnego Minotaura 
ten który zgłębiał labirynt z babskim kłębkiem włóczki 
pełen forteli oszust bez zasad i wizji przyszłości 

mam niepłonną nadzieję że inni podejmą mój trud 
i dzieło tak szczytnie zaczęte doprowadzą do końca

Zbigniew Herbert


Zawsze totalniacy mieli poczucie misji i wspólnoty. Zawsze ich sadystyczne wyczyny podyktowane były progresją niedoskonałego człowieka. A więc trzeba stworzyć tego lepszego. Ale to też tylko frazes. Każdy pretekst jest dobry aby zaspokoić swe prymitywne instynkty. Pociąg do władzy jest równie silny jak do innych demonów bazujących na naszych zwierzęcych instynktach. Może dożyjemy czasów, gdy karierowiczów i ludzi chcących dominować nad innymi będzie się leczyć? Oby takie kuracje nie stały się tylko kolejną misyjną niszą wszelkich Damastesów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj