Lublin to specyficzne miejsce. Lublin to moja ukochana stolica rodzimego wstecznictwa, prawdziwy cudowny ciemnogród. Oto na Fejsbuku pośród znajomych mam kilku prawdziwych, oddanych swe idei bolszewików. Tymczasem, gdy przychodzą święta, umieszczają wszyscy na swych profilach nie tylko wesołe kurczątka i króliczki ściskające pisanki, ale też ukrzyżowanego Zbawiciela. Na wszystkich kartkach jak pod dyktando napisane: Wesołego Alleluja! Jak widać, poczciwe to chłopaki. Gdy z takim porozmawiasz okazuje się, że brzydzi się on na samą myśl o związkach partnerskich i klnie na samą myśl o aborcji. Musisz zatem przyznać, drogi czytelniku, że Lublin to miejsce wyjątkowe, gdzie nawet lewak nie traktuje swej doktryny całkiem poważnie. I niech tak zostanie. Takie są te nasze cudowne chłopaki, które jak przyjdzie co do czego to mają odpowiednio w głowach poukładane. I nie ma znaczenia, że Starego Miasta straszy była chałupa lidera trockistowskiej partii. Jeśli on jest lublinianinem pełną gębą, oznacza to jedynie, że swej misji nie traktuje poważnie i że nawet on to piąta kolumna. Tym bardziej, że jeszcze dekadę temu wydawał konserwatywną gazetę, a przysięgę poselską w zeszłej kadencji zakończył słowami: „tak mi dopomóż Bóg”. W Lublinie nawet PO jest jakaś inna. Niby popiera warszawskie doktryny, ale jak przychodzi co do czego... Potrzepujemy zatem w rodzimej polityce jak najwięcej Lublina, bo tu nawet bydlęta mówią ludzkim głosem i wszystko jest swojskie, chrześcijańskie i nawet geje jacyś inni. I nawet przybyły do Koziego Grodu kilka dni temu prof. Kołotko, w którego wykładzie miałem przyjemność uczestniczyć kilka dni temu mówił jakby ludzik głosem, nie pozostawiając suchej nitki na rządzących, klasie polityczniej mediach, a co najważniejsze stwierdził, że obecny kryzys jest przede wszystkim kryzysem wartości. Spokojnie można go puszczać w Radiu Maryja, tak się chłopu w tym Lublinie poodwracało.
Przypominał mi się przeczytany kilka lat temu artykuł o świętach Bożego Narodzenia obchodzonych przez pierwszych sekretarzy. Okazuje się, że te chłopaki przeważnie wiejskiego pochodzenia organizowali Wigilię, jak Pan Bóg przykazał, a powiatowi sekretarze zwykli gdzieniegdzie zaczyniać obchody 1 Maja zamówieniem Mszy Świętej. Taki jest ten Lublin i niech taki pozostanie. Kochane miasto.
Więc lubelskim bolszewickim zwyczajem życzę wszystkim radosnych świąt Pańskiego Zmartwychwstania. I niech idea chrystusowej rewolucji wypływająca z Lublina ogarnie wszystkie kraje i kontynenty. Niech nadzieja nas nie opuszcza. Wesołego Alleluja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj